środa, 1 sierpnia 2012

Three ♥

Wyłączyłam telewizor i podeszłam do drzwi, gdzie stała już mama z Jamesem. Po chwili po schodach zszedł również Dustin. Bez słowa stanęłam obok niego z kwaśną miną. W końcu drzwi się otworzyły i do domu weszła wysoka szatynka z uśmiechem na twarzy.
-Cześć tato! - powiedziała i przytuliła się do niego.
-Witaj Hayley - usłyszałam głos matki - jestem Janette, a to Abbie i Dustin - wskazała na nas.
-Miło mi panią poznać - powiedziała i podała jej rękę.
-Jaka tam pani. Mów mi po prostu "ciociu" lub nawet po imieniu.
-Oczywiście.
Podeszła do nas i również podaliśmy sobie ręce.
-Fajnie was poznać - powiedziała do nas.
-Ciebie też - wymusiłam sztuczny uśmiech.
Dustin też próbował, ale średnio mu to wyszło. Mama poprosiła nas, żebyśmy zaprowadzili ją do jej pokoju, więc tak zrobiliśmy. Gdy tylko znaleźliśmy się na górze, poza zasięgiem wzroku rodziców, uśmiech natychmiast szedł z jej twarzy. Podniosła do góry jedną brew i ruszając biodrami weszła do pokoju. Spojrzeliśmy na siebie z Dustinem znacząco i wnieśliśmy jej bagaże.
-Przy rozpakowywaniu uważajcie, żeby niczego nie pomiąć - powiedziała z wyższością - to ciuchy z najwyższej półki.
-Że co? - spojrzałam na nią wrogo - nie będziemy cię rozpakowywać. Sama masz to zrobić.
-Właśnie - poparł mnie Dustin - nie traktuj nas jak służbę.
-No cóż, skoro takowej nie posiadacie.. - przewróciła oczami - jestem waszym gościem, więc powinniście robić to, co wam każę.
-Niedoczekanie twoje - warknęłam i wyszłam z pokoju, a Dustin zaraz za mną.
Byłam wściekła do granic wytrzymałości. Miałam ochotę stłuc jej twarzyczkę, ale jakoś się powstrzymałam. Była dokładnie taka sama jak ojczulek. Wszystkich traktowała z wyższością i myślała, że jest pępkiem świata bo ma kasę i markowe ciuchy. Nienawidziłam takich osób. Odkąd mama wyszła za Jamesa też mieliśmy kasę i to nawet sporo. Zamieszkaliśmy w wielkim domu z basenem w ogrodzie i całą masą najnowszego wyposażenia, (<klik>) ale ja miałam to gdzieś. To wszystko nie robiło na mnie wrażenia. Wolałam nasze skromne małe mieszkanie w Worcester, gdzie byłam razem z rodzicami i bratem. Gdzie cieszyliśmy się każdym dniem i tym, że mamy siebie. Wtedy wszystko było takie cudowne. Ale matka musiała poznać Jamesa i rozwieść się z ojcem dla niego. Przeprowadziliśmy się do Londynu, do tego wielkiego domu i już nic nigdy nie było dobrze. Ciągłe kłótnie, awantury i tak dalej. A teraz jeszcze Hayley.  Miałam już wszystkiego dość. Chciałam żeby ten dzień skończył się jak najszybciej. Zamknęłam się w swoim pokoju i czekałam na Britney. Ale w międzyczasie przyszedł do mnie Dustin.
-Abbie, mam sprawę - powiedział i usiadł na łóżku.
-Słucham braciszku?
-Wiem, że śpiewasz. Wiem, że masz cudowny głos i wiem, że nagrywasz filmiki, bo sam je oglądam. Wiem też, że jesteś "bezimienna" i nie chcesz się ujawniać.
-Dustin, do czego zmierzasz? - spytałam z irytacją.
-Chodzi o to, że.. wiesz że razem z kumplami gramy w zespole prawda? - pokiwałam głową - i w tą sobotę mamy zagrać koncert w parku na 20-sto lecie otwarcia Muzeum. Ma być cała masa ludzi i producentów. A Jane, nasza solistka, wyjechała do Włoch i wraca dopiero w sierpniu.
-No dobrze. Ale co ja mam z tym wspólnego?
-Mogłabyś ją zastąpić? Ten jeden, jedyny raz? Proszę!
Przez chwilę nic nie powiedziałam. Patrzyłam na brata w osłupieniu, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Czy on właśnie zaproponował mi występ?
-Dustin, nie wiem czy to dobry pomysł.. - powiedziałam w końcu - ludzie mogą rozpoznać mój głos..
-Wiem, ale to dla mnie naprawdę bardzo ważne! Na ten koncert czekaliśmy przez pół roku! To nasz pierwszy taki duży występ. Abbie, proszę cię.
-Muszę się nad tym zastanowić.
-W porządku.. ale daj mi odpowiedź jeszcze dzisiaj. Bo muszę powiadomić chłopaków.
Po tych słowach wyszedł z mojego pokoju, zostawiając mnie samą. Od dawna marzyłam o zaśpiewaniu przed większą publicznością. Ale to było zanim stworzyłam "bezimienną". Teraz to wszystko musiałoby się posypać. A bardzo tego nie chciałam. Usłyszałam pukanie do drzwi i po chwili stanęła w nich Britney.
-A ty co masz taką kwaśną minę? - spytała i zamknęła za sobą drzwi - stało się coś? 
-Tak. Nie dość, że Hayley to wredna, wyrozumiała małpa, to mam jeszcze problem z bratem.
-Ołć, aż tak źle? - usiadła obok mnie na łóżku.
-Niestety. Ona jest taka sama jak ojciec, a nawet jeszcze gorsza. Myśli, że jest pępkiem świata i wszystko jej wolno. Traktuje nas jak służbę, a jest tu dopiero od kilku godzin.
-E tam, damy sobie z nią radę. A co z Dustinem? 
Opowiedziałam jej o koncercie, na co ona zareagowała kiwnięciem głowy.
-I nie wiem, co zrobić. Jak zaśpiewam, to ludzie na pewno mnie rozpoznają. 
-Wiesz.. - zaczęła ostrożnie - od dawna marzyłaś o zaśpiewaniu na jakimś koncercie. A teraz masz do tego idealną okazję! Zresztą nadal możemy nagrywać filmiki. Nawet jeżeli cię rozpoznają.
-Ale cała magia polegała na tajemnicy! 
-Abbie, sama musisz zdecydować co zrobić. Wiesz, że to dla niego bardzo ważne. Zresztą, nie musi cię przedstawiać. Zastanów się.
-Nie wiem Brit.. to takie.. - przerwałam, bo nagle do mojego pokoju wpadła Hayley - ej! Puka się!
-Ups, sorki - powiedziała z wymuszonym uśmieszkiem - daj mi twój samochód.
-Że co proszę? - syknęłam - łapy precz od mojego samochodu!
-Tak, tak. Jestem twoim gościem, pamiętasz? Więc to co twoje, jest też moje. 
-Nie ma mowy - warknęłam - nie dostaniesz go. 
-Szkoda. Chciałam zafundować twojej przyjaciółce wizytę u fryzjera. Nie wiem złotko, jak ty możesz pokazywać się ludziom.
-Nie pozwalaj sobie! - krzyknęła Britney i gwałtownie wstała - bo zaraz zetrę ci ten uśmieszek z twojej plastikowej twarzyczki! 
-Ta, jasne. Ale się boję. 
Zaśmiała się szyderczo i wyszła. 
-Co za wiedźma - powiedziała Britney i z powrotem usiadła obok mnie - jak ty z nią wytrzymujesz?
-Nie wytrzymuję.
-Więc co z koncertem? Jeżeli chcesz znać moje zdanie, to myślę, że powinnaś zaśpiewać. 
-Sama nie wiem..
-To wielka szansa! Abigail, masz cudowny głos. Powinnaś zaprezentować go ludziom. 
-Tak myślisz?
-Ja tak nie myślę, ja to wiem! 
Wahałam się tylko przez chwilę i w końcu podjęłam decyzję. Dla brata. Poszłam do jego pokoju i lekko zapukałam. Otworzył mi niemal natychmiast.
-Zaśpiewam - powiedziałam zanim zdążył się odezwać - ten jeden, jedyny raz. 
-Naprawdę? - uśmiechnął się szeroko - jesteś najlepsza!
Podniósł mnie i okręcił dookoła własnej osi. Zaczęłam się śmiać i prosić, żeby przestał.
-Wariat - powiedziałam, gdy znalazłam się na ziemi.
Wróciłam do pokoju i razem z Brit przejrzałyśmy zawartość mojej szafy. Próbowałyśmy znaleźć coś odpowiedniego na sobotę. I w końcu znalazłyśmy odpowiedni zestaw. Po godzinie Dustin przyszedł do mojego pokoju.
-Zbierajcie się - powiedział.
-Co? - nie rozumiałam.
-Jedziemy do Brada na próbę. Chyba nie sądziłaś, że wejdziesz na scenę bez przygotowania! A to już za kilka dni!
-Okej, okej. Ale ja prowadzę. 
Dustin niechętnie się na to zgodził ,ale w końcu udało mi się go przekonać. Wyjechałam z garażu moim audi a5 (<klik!>), prezentem na 18-ste urodziny, z którego byłam naprawdę dumna i już po kilku minutach byliśmy pod domem Brada. Próba odbyła się w garażu, gdzie trzymali cały sprzęt. Zapoznałam się z zespołem brata i od razu ich polubiłam. Wszyscy byli mili, fajni, zabawni i cały czas sypali żartami. Znałam niemal wszystkie ich piosenki, bo Dustin ciągle grał je w domu, więc nie miałam problemu z ich zaśpiewaniem. Skończyliśmy późno w nocy. Odwieźliśmy Brit i wróciliśmy do domu. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam niemal od razu.

(Sobota..)

Od kilku dni codziennie chodziłam na próby. Nasz występ musiał wypaść perfekcyjnie. Każdy szczegół ćwiczyliśmy kilkanaście razy, żeby mieć pewność, że wszystko wypali. I w końcu nadeszła sobota. Koncert miał rozpocząć się o 20:30, ale już od rana zaczęłam przygotowania. Powtarzałam w myślach teksty piosenek i nuciłam pod nosem. Hayley nadal dawała mi się we znaki, ale po prostu ją ignorowałam. A przynajmniej się starałam. Przez cały dzień byłam tak zabiegana, że nie zauważyłam kiedy zrobiła się 18:00. Szybko poszłam pod prysznic, umalowałam się i wyprostowałam włosy tak, że lekko opadały mi na ramiona. Wróciłam do pokoju i przebrałam się w przygotowany wcześniej strój. A mianowicie w TO. Gotowa zeszłam na dół, gdzie czekał już na mnie Dustin. Musieliśmy być wcześniej, żeby porozstawiać sprzęt i przygotować scenę. Wsiedliśmy do jego samochodu (<klik!>) i po kilkunastu minutach byliśmy już w parku. Od razu poszłam za scenę, żeby się przygotować. Britney obiecała, że będzie stała jak najbardziej z przodu, żeby mnie wspierać. Z nerwów cała się trzęsłam i nie mogłam opanować emocji. Nagle zjawił się przy mnie Nathan - perkusista. 
-Nerwy? - spytał z przyjaznym uśmiechem.
-I to wielkie. 
-Nie przejmuj się. Na pewno sobie poradzisz. Masz świetny głos, ludzie od razu cię pokochają. 
-Miejmy nadzieję.
Do koncertu zostało 10 minut. Nerwy powoli zaczynały mi opadać, ale nadal cała się trzęsłam. Uspokajałam się w myślach, ale średnio to pomagało. W końcu nadszedł czas. Wzięłam do ręki mikrofon i weszłam na scenę. 

[ZAYN]

 Od dwóch tygodni nie dostałem odpowiedzi od nieznajomej. Humor całkowicie mi się pogorszył, bo myśli ciągle zaprzątał mi jej głos. Chłopaki widzieli, że coś jest nie tak. Na próbach ciągle się myliłem, albo przekręcałem teksty. Na szczęście na koncertach mi się to nie zdarzało. Było sobotnie popołudnie. Mieliśmy wolne, bo nasz menadżer pojechał załatwić nam trasę koncertową. Do mojego pokoju wszedł Louis.
-Nie będziesz cały dzień siedział w domu - powiedział - jedziemy do parku, zabierasz się  z nami?
-Do parku? - zdziwiłem się - po co?
-Ma być jakiś koncert czy coś. I sporo atrakcji, więc może ruszysz dupę i dołączysz? Przyda ci się trochę rozrywki.
-Okej.
Szybko się przebrałem i zszedłem na dół. Wszyscy czekali na mnie w salonie. Po chwili zapakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy w kierunku parku. Kiedy dotarliśmy na miejsce, było tam sporo ludzi. Rozdaliśmy całą masę autografów i zrobiliśmy mnóstwo zdjęć z fanami. Dla rozrywki poszliśmy na kolejkę górską, diabelski młyn i "młot". Tego mi było trzeba. Na chwilę zapomniałem o dziewczynie z internetu i po prostu byłem sobą. Zrobił się wieczór. Lada moment miał zacząć się koncert jakiegoś zespołu. Ustawiliśmy się z tyłu, żeby lepiej słyszeć i rozmawialiśmy o trasie. Stałem tyłem do sceny i rozmawiałem z Louisem, gdy rozbrzmiały pierwsze takty jakiejś spokojnej piosenki. Odwróciłem się i spojrzałem na scenę. Weszła na nią wysoka szatynka z mikrofonem. A gdy zaczęła śpiewać, poczułem jak ciarki przechodzą mi po całym ciele...

________________________
No i jest następny ;)
W końcu wena mnie odwiedziła! :D
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba :)
Czytasz = Skomentuj! 
Naprawdę czekam na wasze komentarze. Chcę znać wasze opinię!
Więc klawiatury w ruch! : ) ♥
+Nowa postać w zakładce "Bohaterowie" :) 

11 komentarzy:

  1. Super, super,super! Perfekcyjny rozdział! Nie mogę się doczekać tego jak dalej się potoczy akcja. PROSZĘ CIĘ DODAJ ROZDZIAŁ JESZCZE DZIŚ <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Naprawde zajebisty rozdział już nie mogę się doczekać jak rozwinie się akcja z Abigail i Zayn'em :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 3 dni musiałam czekać na ten rozdział i powiem szczerze że jest ZAJEBISTY <3.
    Prosze napisz rozdział Four jutro chce wiedzieć co się stanie na koncercie .Czy Abbie porozmawia Z Zaynem .

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też już się nie mogłam doczekać i w końcu jest!
    Czekam na następny!!

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebiste ! ;3
    skoro Cię wena odwiedziła, to rozdziały będą się częściej pojawiać ? ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział . ! :D . Z niecierpliwością czekam na następny . ! ^^ .

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam to :)
    wpadaj do nas, zaczynamy pisać opowiadanie o 1D
    directionstoriess.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział bardzo mi się podoba. I bardzo chce móc przeczytać już następny. Jestem strasznie ciekawa co to będzie z Zaynem

    OdpowiedzUsuń