piątek, 28 grudnia 2012

Forty ♥

Następnego dnia po zostałam po lekcji. Podeszłam do biurka nauczycielki. Nawet nie musiałam nic mówić, bo już wiedziała o co chodzi. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i wyjęła coś z szuflady biurka.
-Chcesz zgłosić się do "Zostań Gwiazdą" prawda? - spytała.
-Tak. Chociaż cały czas się waham. Nie śpiewam już jak dawniej..
-Nie wahaj się Abigail. Nadal masz cudowny głos i wielkie szanse na wygraną. To twoja szansa. Nie zmarnuj jej.
-Nie zamierzam. A.. może mi pani powiedzieć coś więcej o tym konkursie?
Nauczycielka tylko skinęła głową i ruchem głowy wskazała mi krzesło. Usiadłam na nim i zaczęłyśmy rozmowę.
-Ten konkurs organizowany jest w naszej szkole od 4 lat. Wytwórnia Syco Music co roku poszukuje nowych artystów, a my im ich zapewniamy. Uczestnicy muszą zaśpiewać dwie piosenki. Jedną napisaną przez siebie i jedną znaną. Jest tylko jeden haczyk. Druga piosenka musi być utworem kogoś z komisji. W tym roku zasiądą w niej Demi Lovato, Beyonce, Enrique Iglesias, Justin Timberlake, Nicki Minaj i Usher. Wchodzicie na scenę za kolejnością. Najpierw śpiewacie znaną piosenkę, a za drugim razem własną. Odpowiadacie na kilka pytań jury, schodzicie i po wszystkim. Wyniki pojawiają się po kilku dniach i wtedy na uroczystej akademii zostają wyczytane. Zwycięzca zaczyna pracę nad swoim albumem i po prostu zaczyna gwiazdorskie życie. Oczywiście o ile jego muzyka się przyjmie i zdobędzie fanów. To wszystko.
-To.. niesamowite - powiedziałam zafascynowana - w tej szkole marzenia naprawdę się spełniają.
-Takie jest nasze motto Abbie - odpowiedziała z uśmiechem.
Po tych słowach podała mi formularz zgłoszeniowy. Podziękowałam jej za wszystko i wyszłam z klasy. Dobrze, że była długa przerwa. Usiadłam na ławce pod salą, wyciągnęłam długopis i zajęłam się wypełnianiem zgłoszenia. Po chwili ktoś usiadł obok mnie. Jak się okazało był to Zayn. Pocałował mnie w policzek i oparł głowę na ramieniu.
-Cieszę się, że zdecydowałaś się na udział - powiedział - inni nie mają z tobą szans.
-Mają spore szanse Zayn - powiedziałam, wypełniając rubrykę z adresem - przecież wiesz, że nie śpiewam już jak dawniej. Poza tym nie znam żadnej piosenki ani jednego z jurorów. Nie mówiąc już o własnej. Nie wiem co mnie podkusiło żeby się zgłaszać. Chyba mogę się jeszcze wycofać..
-Ani mi się waż - powiedział stanowczo - Abbie to twoja szansa. Nie pozwolę ci jej zmarnować. Mam nadzieję, że to do ciebie dotrze.
-Ale ja sama nie wiem. - przerwałam pisanie i odłożyłam formularz obok - w ogóle nie wiem co ja robię.
-Powiem ci co robisz - Zayn odwrócił mnie w swoją stronę i spojrzał prosto w oczy - spełniasz swoje marzenia. To w życiu jest najważniejsze, nie wolno ci o tym zapomnieć. Spójrz na mnie i chłopaków. Każdy z nas miał wątpliwości przed pójściem do X-Factor'a. Ale udało nam się i teraz robimy to, co naprawdę kochamy. Każdy zasługuje na to, by dać sobie szansę. A ja nie pozwolę ci odpuścić.
-Może i masz rację..
-Wiem, że mam - powiedział z uśmiechem - i pomogę ci z piosenkami. Po szkole pojedziemy do mnie i wspólnie coś wybierzemy. Co ty na to?
-Naprawdę zrobiłbyś to dla mnie? - spytałam z nadzieją.
-Dla ciebie wszystko.
I w tym momencie rozległ się dzwonek na lekcje. Wzięliśmy się za ręce i weszliśmy do sali. Do końca zajęć myślałam nad tym, co zaśpiewam. Wiedziałam, że Zayn pomoże mi z wyborem czegoś odpowiedniego, jednak miałam wątpliwości co do własnej kompozycji. Może we wcześniejszym życiu pisałam piosenki, ale teraz kompletnie się do tego nie nadawałam. Po skończonych lekcjach pojechaliśmy do domu chłopaków. Przywitałam się z wszystkimi i poszliśmy prosto do pokoju Zayn'a. Chłopak włączył laptopa i wspólnie usiedliśmy na jego łóżku. Musiałam wybrać kogo piosenkę chcę zaśpiewać. Nie wiem czemu mój wybór padł na Beyonce. Przesłuchałam wiele jej utworów i w końcu udało mi się jeden wybrać. Naprawdę wpadał w ucho i od razu się w nim zakochałam. Wydrukowałam sobie tekst i zaczęliśmy próbę. Z pomocą Zayn'a śpiewanie było naprawdę cudowne. Byłam pod wielkim wrażeniem, bo utwór naprawdę mi wychodził. A tego się nie spodziewałam.
Przez resztę tygodnia codziennie po szkole siedziałam u chłopaków. Ćwiczyłam już z podkładem i bez tekstu. Z pomocą Britney i Sydney uczyłam się ruchu na scenie, żeby nie stać jak kołek. To również jakoś mi wychodziło. Naprawdę polubiłam Syd. Można z nią było o wszystkim pogadać i nigdy się z nią nie nudziłyśmy. Poprzedniego dnia Britney zaproponowała jej, żeby wspólnie poprowadziły jej studio taneczne. Po wyjeździe Catherine, została tam sama i nie za bardzo sobie radziła. Sydney zgodziła się od razu i obie zaczęły się przytulać. Aż miło było na to patrzeć. Dzisiaj miały mieć pierwsze wspólne zajęcia. Wiedziałam, że dziewczyny z jej grupy od razu polubią Syd. Bo jej nie dało się nie lubić. Swoim optymizmem zarażała wszystkich dookoła. A zwłaszcza Harry'ego. I to było widać. Wybrana przeze mnie piosenka wychodziła mi już perfekcyjnie. Nadal jednak nie miałam drugiej. Siedziałam właśnie z Harry'm i Zayn'em w jego pokoju.
-No dobra, okay - powiedziałam w końcu - mam jeden utwór. No ale co z drugim? Przecież ja nie umiem pisać!
-Abbie, spokojnie, coś wymyślimy - powiedział Zayn.
-Nie musimy nic wymyślać - powiedział Harry tajemniczo.
-Co masz na myśli? - spytałam i oboje z Zayn'em spojrzeliśmy na niego.
-Jak ćwiczyliśmy razem piosenkę na zajęcia wokalne, przyłapałem cię na pisaniu. Utwór, który wtedy stworzyłaś jest idealny. I naprawdę zapada w pamięć. Wystarczy stworzyć do niego muzykę i będzie po sprawie. Ta piosenka zasługuje na to, by ktoś ja docenił. Wszyscy powinni ją usłyszeć. Lepsza okazja się nie trafi.
-Em.. no, okay. W porządku. Jest tylko jeden haczyk. Gdzie ja niby pisałam tą piosenkę?
-W swoim zeszycie. Miałaś ich naprawdę sporo.
-Świetnie. Teraz pozostaje tylko go znaleźć - jęknęłam - mój pokój jest ogromny! Ten zeszyt może być wszędzie.
-No to na co czekamy? - odezwał się Zayn - jedziemy do Abbie.
-Ale że co?
-Znajdziemy go, zdobędziemy piosenkę a potem z pomocą reszty stworzymy do niego muzykę. Hej, nie zapominaj, że mamy dostęp do studia muzycznego i całej masy ludzi z branży, którzy znają się na rzeczy. To jak? Gotowi?
-Zawsze i wszędzie - powiedział Harry i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Dobra, niech będzie - zgodziłam się - do konkursu zostały dwa tygodnie. Muszę w końcu wszystko mieć idealnie zaplanowane.
-No to w drogę.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu Malik'a. Po kilkunastu minutach byliśmy już w moim pokoju, w którym jak zwykle panował idealny porządek. Nie wiem czy wcześniej też byłam taka przewrażliwiona na tym punkcie, ale jeżeli nie, to to się zmieniło.
-Dobra, to od czego zaczynamy? - spytałam, ściągając bluzę.
-Od wszystkiego - powiedział Hazz i wzruszył ramionami - do roboty. Im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy.
-Okay, niech będzie.
Jak powiedział Harry, zaczęliśmy. Przeszukaliśmy wszystkie szafki, szuflady, pudełka. Sprawdziliśmy też w garderobie, łazience, a nawet pod łóżkiem i materacem. Nigdzie ani śladu notatnika. W końcu zrezygnowana rzuciłam się na łóżko. Nie sądziłam, że mogłam schować go aż tak dobrze.
-To bez sensu - jęknęłam - jakby zapadł się pod ziemię!
-Spokojnie Abbie - powiedział Zayn i usiadł obok mnie - w twoim domu jest mnóstwo pomieszczeń. Gdzieś tu musi być.
-Czy ty słyszysz, co mówisz Zayn? Mamy przeszukiwać każdy pokój? Przecież to zajmie wieczność!
-Damy radę, zobaczysz.
Pocałował mnie w policzek, na co krzywo się uśmiechnęłam. Nie mogliśmy całego dnia spędzić na szukaniu głupiego zeszytu. I nagle w mojej głowie zaczęło się coś dziać. Zesztywniałam i wyprostowałam się. Przed oczami stanęła mi pewna scena z pokoju muzycznego. Niedługo potem zniknęła, ale było to wspomnienie. Moje wspomnienie. Nie mogłam w to uwierzyć.
-Abigail, wszystko w porządku? - spytał Zayn i popatrzył na mnie z troską.
-T..tak. Czekajcie, zaraz wracam.
Po tych słowach wybiegłam z pokoju i skierowałam się w miejsce ze wspomnienia. Fortepian, instrumenty, zdjęcia, dyplomy i mała ławka pod oknem. Otworzyłam ją i zobaczyłam swój notatnik. Na okładce napisane było "Abigail Reynolds. Zapiski prywatne". Odetchnęłam z ulgą i wzięłam go do rąk. Nie miałam pojęcia jak to się stało, że nagle przypomniałam sobie, gdzie go ukryłam. To było tak niesamowite, że aż niemożliwe. Straciłam już jakąkolwiek nadzieję na to, że przypomnę sobie choć urywek z dawnego życia. A jednak to się stało. Nadzieja obudziła się we mnie na nowo. Może jednak nie wszystko było stracone. Z zeszytem w ręce wróciłam do chłopaków. Spojrzeli na mnie niepewnie.
-Znalazłam - powiedziałam i wyciągnęłam zgubę w ich kierunku.
Wyglądali na nieźle zszokowanych.
-Ale.. jak? Skąd wiedziałaś, gdzie jest? - spytał Zayn.
-Tego sama nie wiem. W mojej głowie pojawiło się wspomnienie. Trwało tylko kilka sekund, ale to jednak coś. Sama nie mogę w to uwierzyć. Coś zaczyna się dziać.
-To wspaniale! - krzyknął Harry - czyli nie wszystko stracone.
-Nigdy nie przestałem wierzyć, że to się kiedyś stanie - powiedział Zayn i mnie przytulił.
-To tylko kilkusekundowy obraz. Nic wielkiego.
-Niby kilkusekundowy, ale jednak coś znaczy.
-Może.. okay, jaka to piosenka?
Harry wziął ode mnie notatnik i otworzył go na odpowiedniej stronie. Utwór nosił tytuł "Love me for me". Przeczytałam cały tekst dwa razy. Nie mogłam uwierzyć, że piosenka była mojego autorstwa.
-Ja.. ja to napisałam? - spytałam zdziwiona.
-Tak. I wszystkie inne z tego zeszytu - powiedział Harry - co myślisz?
-Jest idealna! I ten tekst.. taki prawdziwy..
-Wiedziałem, że ci się spodoba. Jury będzie oczarowane. Wygraną masz w kieszeni.
-To się jeszcze okaże - mruknęłam.
-Ja i tak wiem swoje. Wybaczcie, ale będę leciał. Umówiłem się z Sydney na kręgle. Widzimy się jutro.
-W porządku, do zobaczenia.
Przytuliłam go na pożegnanie, po czym opuścił mój dom. Położyłam zeszyt na biurku, a Zayn przytulił mnie od tyłu. Dziwne. Odkąd się wybudziłam, ani raz go nie pocałowałam. Nie licząc cmoknięć w policzek. Jakoś nie miałam odwagi. Czułam w sobie jakąś blokadę, czy coś takiego. Ale miałam głęboką nadzieję, że to w końcu minie.
-Chodź na spacer - powiedział mi do ucha - jest taka śliczna pogoda. Piosenką zajmiemy się jutro. Dzisiaj wszyscy mają jakieś plany.
-No nie wiem.. chciałam zacząć uczyć się tekstu..
-Daj spokój. Masz na to całe dwa tygodnie. No nie daj się prosić.
-Ech, dobra. W porządku. Daj mi 15 minut.
-Okay. Czekam na dole.
Uśmiechnęłam się do niego i zniknęłam w garderobie. Buszowałam w swoich rzeczach, aż w końcu wybrałam kupioną niedawno sukienkę i czarne rzymianki na koturnie. Rozczesałam włosy, spryskałam się perfumą, musnęłam usta błyszczykiem i gotowa zeszłam na dół. Zayn czekał przy schodach. Uśmiechnęliśmy się do siebie, wzięliśmy się za ręce i wyszliśmy z domu. Dustin wrócił już do Birmingham, a mama miała przylecieć następnego dnia. Miałam cały dom do swojej dyspozycji. Na dworze było naprawdę ciepło. Spacerowaliśmy alejkami i ciągle rozmawialiśmy. Byłam pełna nadziei, że w końcu wszystko będzie dobrze. Musiało być. Dosyć się już wycierpiałam. Czułam, że robię krok w dobrym kierunku. I miałam nadzieję, że to pomoże. 
Ba, to musiało pomóc.
Razem z Zayn'em byliśmy na wielkich lodach w naszej ulubionej kawiarni a potem na kawie. Lubiłam spędzać z nim czas. Zawsze mnie wspierał i to było najlepsze. Następnego dnia mieliśmy zacząć pracę nad piosenką. I wiedziałam, że będzie to strzał w dziesiątkę. 

[BRITNEY]

Tego dnia miałam mieć pierwszą próbę z Sydney. Co prawda nigdy nie widziałam jak tańczy, ale miałam do niej zaufanie. Przez te kilka dni wzbudziła moją sympatię. I z tego co mówiła taniec był dla niej drugim życiem. Zupełnie, jak dla mnie. Punktualnie o 15:00 zjawiła się w studiu. Przebrałyśmy się w stroje do tańca i wróciłyśmy na salę, gdzie nasze 'uczennice' właśnie się rozgrzewały. Otwarcie tego studia na nowo było naprawdę dobrym pomysłem. Po wyjeździe Catherine myślałam, że nie dam sobie rady. Z nią pracowało mi się naprawdę świetnie i bardzo dobrze się dogadywałyśmy. Miałam nadzieję, że z Sydney będzie tak samo. 
-Cześć dziewczyny - powitałam swoją grupę - od dzisiaj w prowadzeniu zajęć będzie pomagać mi Sydney Wesley. Moja bardzo dobra znajoma i tancerka. Mam nadzieję, że polubicie ją tak jak ja. 
-Cześć wam księżniczki - powiedziała Syd z uśmiechem - nie znam was, a już was lubię. I wiem, że macie spory talent. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało. 
Cała grupa przywitała ją bardzo serdecznie i w końcu mogłyśmy rozpocząć zajęcia. Rozmawiałam z dyrektorem Drasblow School, który dowiedział się o prowadzonych przeze mnie lekcjach i zapisał na nie swoją córkę. Mała Audrey stała z tyłu i była dość nieśmiała. Szepnęłam do Syd, żeby rozpoczęła, a sama podeszłam do niej i wzięłam ją na bok.
-Ty musisz być Audrey, prawda? - spytałam z uśmiechem, na co dziewczynka pokiwała głową - Masz piękne imię. Ja jestem Britney. Ile masz lat?
-Dziesięć.. - odpowiedziała niepewnie.
-Piękny wiek. Lubisz tańczyć, prawda? 
Znów pokiwała głową.
-Więc nie masz czego się wstydzić. Każda z dziewcząt z tej grupy uważa taniec za coś ważnego. Każda z nich chce coś osiągnąć i wie, że tylko dzięki ciężkiej pracy jej się to uda. Taniec to coś niesamowitego. Przez niego możesz wyrażać wszystkie swoje uczucia i emocje. Jeżeli czujesz rytm i muzykę to wiesz, że możesz wszystko. My z Syd i resztą grupy pomożemy ci odnaleźć siebie. Ale ty musisz nam na to pozwolić. Czy jesteś na to gotowa?
Audrey przez chwilę milczała, ale w końcu spojrzała mi prosto w oczy i szeroko się uśmiechnęła.
-Jestem gotowa - powiedziała stanowczo. 
-Świetnie! Więc wracamy do reszty. I pamiętaj, musisz odnaleźć siebie. Wtedy wszystko będzie na swoim miejscu.
Dziewczynka pokiwała głową na znak, że rozumie. Wzięłam ją za rękę i wróciłyśmy do grupy. Tego dnia miałyśmy uczyć się nowego układu. Dyrektor poprosił mnie o coś jeszcze. I była to ważna sprawa.
-Słuchajcie królewny - powiedziałam, wyłączając muzykę - za dwa tygodnie w mojej szkole organizowany jest naprawdę bardzo ważny konkurs, na którym będzie sporo sławnych i wpływowych ludzi. Dyrektor poprosił mnie, żebym przygotowała was na występ. Miałybyście wszystko otworzyć jednym układem, nad którym dzisiaj będziemy pracować. Czy jesteście na to gotowe? I czy w ogóle chcecie wystąpić przed mega wielką publicznością?
Odpowiedział mi wielki pisk podekscytowania. Razem z Sydney zaśmiałyśmy się i przybiłyśmy żółwika. Dziewczyny były naprawdę pełne nadziei i gotowe na wszystko. Rozpoczęłyśmy wymyślanie układu. Każda z nich dorzucała swoje pomysły. Sydney również bardzo nam pomogła, gdyż znała ruchy, których nigdy wcześniej nie widziałam. Były trudne, ale wyglądały rewelacyjnie.
-Wow, gdzie ty się tego nauczyłaś? - spytałam ją.
-Rok temu byłam na kursie tańca w Mediolanie. Tam nauczyłam się wszystkiego. 
Uśmiechnęłam się do niej. Godzinę później zajęcia dobiegły końca. Wszystkie byłyśmy zmęczone, ale również pełne nadziei. Ten występ musiał się udać. I w tym momencie drzwi się otworzyły i do sali wszedł Hazza z Liam'em. Pomachałyśmy do nich, co odwzajemnili i zniknęłyśmy w przebieralni. Wzięłyśmy prysznic, przebrałyśmy się w swoje rzeczy i wróciłyśmy do nich. Dziewczyny już opuściły studio i zostaliśmy sami. 
-Macie jakieś plany? - spytał Harreh.
Spojrzeliśmy z Liam'em na siebie i wzruszyliśmy ramionami.
-W sumie żadnych - odpowiedział mój chłopak.
-To może pojedziecie z nami na kręgle? Im nas więcej tym lepiej. 
-Właśnie - poparła go Sydney - chodźcie z nami.
W końcu stanęło na tym, że się zgodziliśmy. I tak nie mieliśmy nic lepszego do roboty. Ja wsiadłam do samochodu Li, natomiast Syd do Harry'ego. Mieliśmy spotkać się na miejscu. Po drodze cały czas rozmawialiśmy o zbliżającym się konkursie. To było naprawdę wielkie wydarzenie. I miałam wielką nadzieję, że wszystko się uda. 

[SYDNEY]

Nigdy nie sądziłam, że moje życie może zmienić się tak bardzo. Fanką One Direction byłam od ponad roku i zawsze chciałam ich spotkać. Ale w moich wyobrażeniach liczyłam na to, że dadzą mi autograf, zrobią wspólne zdjęcie i po wszystkim. W życiu nie wpadłabym na to, że mogę stać się ich przyjaciółka. A jednak los potrafi zaskakiwać. Zawsze ich wspierałam. Kupowałam płyty, oglądałam i czytałam wywiady, z niecierpliwością czekałam na każdy teledysk i przede wszystkim wiele się od nich uczyłam. Ta piątka chłopaków zmieniła moje życie bezpowrotnie. I to na lepsze. Zawsze pomagałam w akcjach na TT i czytałam o nich wszystkie fakty. A teraz? Teraz byłam częścią ich życia. Nigdy nie pomyślałabym, że to wszystko tak może się potoczyć. Gdy Abbie była w śpiączce, codziennie przed snem się o nią modliłam. Wiedziałam, jak ważna jest dla Zayn'a. To było widać gołym okiem. Byli dla siebie stworzeni. Tworzyli jedną, nierozerwalną całość. I to było piękne. Nie spodziewałam się, że Britney zaproponuje mi, bym razem z nią uczyła tańca. Zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy mi to zaproponowała. Zgodziłam się bez niczego. I była to dobra decyzja. Najbardziej jednak zbliżyłam się do Harry'ego. Lubiłam spędzać z nim czas i wiedziałam, że mogę mu ufać. Był najlepszym przyjacielem, jakiego tylko mogłam sobie wymarzyć. Wiedziałam, że tęskni za Catherine. Gdy byli parą, bardzo im kibicowałam. Zależało mi na szczęściu każdego z nich. A teraz stałam się częścią ich życia. Nigdy nie mogłam wymarzyć sobie lepszego prezentu. Mimo, że na niego nie zasługiwałam. Gdy dowiedziałam się, że nie przyjęli mnie na medycynę, myślałam, że mój świat wywrócił się do góry nogami. Zawsze sporo się uczyłam i dążyłam do tego, by być lekarzem. To było moje marzenie. Załamałam się. Ale teraz było inaczej. Podniosłam się i byłam gotowa spróbować za rok. Bo ze swoich marzeń nie wolno rezygnować. Bez względu na wszystko. 
W końcu dojechaliśmy do kręgielni. Weszliśmy do środka, a po chwili dołączyli do nas Liam i Britney. Zajęliśmy tor i zaczęliśmy grę. Cały czas śmialiśmy się i rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim. Czas z nimi płynął stanowczo zbyt szybko. Harry i Liam ciągle żartowali i opowiadali śmieszne historie związane z ich karierą. Czas płynął w niesamowitej atmosferze. Na koniec zrobiliśmy mały konkurs. Ja z Harry'm na Liam'a i Brit.
-Nie macie z nami szans frajerzy - krzyknął Hazz biorąc do ręki kulę - patrzcie i uczcie się.
Czarna kula potoczyła się po torze i strąciła wszystkie kręgle. Przybiliśmy z Hazzą piątkę zadowoleni z siebie. Na początku szliśmy łeb w łeb, ale stanęło na tym, że to my wygraliśmy. Niby była to tylko zabawa, ale fajnie było wygrać. W końcu stwierdziliśmy, że jesteśmy głodni, więc odwiedziliśmy pobliską pizzerię. Przy jednym ze stolików dostrzegliśmy dwie znajome postacie. Louis i Stacy. Dołączyliśmy do nich i wspólnie zajadaliśmy pizzę. Czas nadal mijał szybko i nim się obejrzałam, musiałam już wracać do domu. Harry zaproponował, że mnie odprowadzi, a ja nie protestowałam. Mimo tego, że miał samochód, i tak szliśmy na nogach. Wieczór był piękny i wcale nie taki chłodny. Na niebie świeciło pełno gwiazd, a księżyc był w pełni i oświetlał nam drogę. Wieczór był niemal magiczny. 
W końcu stanęliśmy pod drzwiami mojego domu. Uśmiechnęłam się do Harry'ego, co odwzajemnił.
-Dziękuję za dzisiejszy dzień - powiedziałam szczerze - naprawdę świetnie się bawiłam. 
-Ja również. I to raczej ja powinienem ci dziękować Sydney.
-Ty mi? - zdziwiłam się - Ale za co? Przecież ja nic nie zrobiłam.
-Za to, że pomogłaś mi wyjść z dołka i pozbierać się po Cat. Gdyby nie ty, to nie wiem co by się ze mną stało. 
-Oj, nie przesadzaj. Prędzej czy później doszedłbyś do tego samego wniosku i to bez mojej pomocy. 
-Nieprawda. To dzięki tobie się nie załamałem i mogę żyć normalnie. I mów co chcesz, ale ja wiem swoje. Dziękuję ci za to, że jesteś.
-W takim razie nie ma za co - pocałowałam go w policzek - dobranoc Harry.
-Dobranoc Sydney. Do zobaczenia jutro.
Przytuliłam się do niego, a on objął mnie swoimi silnymi ramionami. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę. Przy nim zawsze czułam się bezpieczna. W końcu się od siebie odsunęliśmy. Posłałam mu ostatni uśmiech i weszłam do domu. Przez wizjer widziałam jego oddalającą się sylwetkę. Poczułam wielkie ciepło na sercu. Wszystko było takie piękne, że niemal nierealne. Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Ale byłam z tego bardzo zadowolona.

[ABIGAIL]

2 tygodnie później..

Nadszedł ten dzień. Ten jeden z najważniejszych dni w moim życiu. Już od rana nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Obie piosenki miałam wyćwiczone do perfekcji. Z pomocą chłopaków i innych ludzi ze studia, udało mi się stworzyć idealną muzykę do swojego utworu. Britney pomogła mi z ruchem na scenie. Wszystko zapięte było na ostatni guzik. Ale nerwy zżerały mnie od środka. A co jak zapomnę tekstu? Albo się przewrócę przed wszystkimi? Albo spanikuję i ucieknę? Te pytania cały czas mnie nurtowały i nie umiałam sobie z nimi poradzić. Miałam wiele wątpliwości. Ten konkurs mógł zmienić całe moje życie. Nie mogłam tak po prostu dać plamy. Miał przyjechać nawet mój ojciec z Worcester. Na tą okazję James wracał z USA, żeby być ze mną. Mama również. Nawet Dustin opuszczał zajęcia i przyjeżdżał. Nie mogłam dać plamy. Na widowni miała być cała szkoła, ludzie z branży muzycznej i wiele sław. Chłopaki obiecali, że będą siedzieć w pierwszym rzędzie i mocno trzymać za mnie kciuki. I byłam im za to naprawdę bardzo wdzięczna. Poszłam do pokoju muzycznego, włączyłam podkłady i ostatni raz wszystko przećwiczyłam. Z zamkniętymi oczami. Udało się. Próbowałam wyrównać oddech, co średnio mi wychodziło. Przez cały czas miałam nerwy. W końcu musiałam zacząć się przygotowywać. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel, natarłam się balsamem czekoladowym i z pomocą mamy ułożyłam włosy. Były spięte w wysokiego koka, tak, że kilka podkręconych kosmyków okalało mi twarz. Na koniec zrobiłam makijaż i byłam prawie gotowa. W garderobie miałam przygotowane 3 stroje. Jeden oficjalny i dwa na występ. Wybrałam TEN i przebrałam się w niego. W końcu byłam gotowa. Akurat w chwili, gdy usłyszałam dźwięk klaksonu. Na konkurs miałam jechać z Zayn'em. Narzuciłam na siebie czarną marynarkę, przerzuciłam przez ramię pozostałe sukienki i zeszłam na dół, żeby otworzyć. Zayn ubrany był w czarny garnitur, w którym prezentował się naprawdę wspaniale. Pocałowałam go w policzek i wspólnie opuściliśmy mój dom. Nadal byłam cała w nerwach.
-Denerwujesz się? - spytał Zayn odpalając samochód.
-Aż tak to widać? - jęknęłam.
-Tylko trochę - uśmiechnął się - nie martw się, jestem z tobą. Wszystko wyjdzie idealnie, zobaczysz.
-Obyś miał rację Zayn.
Po drodze chłopak cały czas mnie uspokajał i na szczęście mu się to udało. Musiałam po prostu dać z siebie wszystko. W końcu zaparkowaliśmy na parkingu, gdzie aż roiło się od luksusowych samochodów i limuzyn. Z pomocą Zayn'a wysiadłam i wzięłam go za rękę. Chłopak wziął moje kreacje i wspólnie weszliśmy do środka. Prawie cała aula była już zapełniona. Z daleka dostrzegliśmy resztę, więc podeszliśmy do nich, żeby się przywitać. Wszyscy prezentowali się bardzo elegancko i pięknie. Britney w TYM, Daisy w TYM, Stacy w TYM, a Sydney w TYM. Chłopaki oczywiście w garniturach. Wszyscy mocno mnie przytulili i życzyli powodzenia. Uśmiechnęłam się do nich i wzięłam do Zayn'a swoje rzeczy. Nadszedł czas by zacząć się przygotowywać.
-Idziemy z tobą - powiedziała Brit - musimy szepnąć jeszcze słówko dziewczynom. Mają strasznie wielką tremę. 
Pokiwałam tylko głową i razem z nią i Sydney poszłyśmy za kulisy. Do konkursu zgłosiło się 40 osób. Konkurencja była naprawdę spora. Mimo wszystko musiałam dać radę. Weszłam do przebieralni i zmieniłam strój na TEN. Dwie pozostałe powiesiłam na wieszaku. W końcu wybiła godzina zero. W tłumie uczestników zauważyłam Chloe. Ona mnie również. Uśmiechnęłyśmy się do siebie i wspólnie czekałyśmy na to, co się stanie. Na auli wszystkie światła zgasły. Na scenie rozbłysły kolorofony. Zespół ze szkoły Brit zaczynał swój występ. Z głośników puszczono piosenkę One Million i dziewczyny zaczęły tańczyć. Patrzyłam na nie zafascynowana. Były naprawdę wspaniałe. Mimo swojego młodego wieku, imponowały talentem. Kiedy skończyły, rozległa się burza oklasków i na scenę wszedł dyrektor. 
-Witajcie moi drodzy! - rozpoczął - Witam was w "Zostań Gwiazdą"! Niezmiernie się cieszę, że wszyscy mogliście tu dotrzeć. Tam za sceną panuje atmosfera napięcia i strachu. No, ale wcale się im nie dziwię. W końcu staną w walce o marzenia. Witam nasze szanowne jury i oczywiście was wszystkich. A teraz bez dalszych wstępów zapraszam na scenę naszych prowadzących: Katy Perry i Louis Tomlinson! 
Na auli rozległy się brawa a ja szerzej otworzyłam oczy ze zdziwienia. Louis był prowadzącym i nic nie powiedział? Należał mu się za to porządny ochrzan. Ale teraz miałam na głowie co innego. Wywołana para weszła na scenę z mikrofonami. Katy prezentowała się prześlicznie w czerwonej, opinającej sukience przed kolano i czarnych platformach. 
-Cześć Drasblow - powiedział Lou - fajnie znów być na starych śmieciach, prawda Katy?
-Zdecydowanie tak - odpowiedziała ze śmiechem - pamiętam swoje początki w tej szkole.
-Oj, a kogo to obchodzi? - wszyscy ryknęli śmiechem a Katy udała obrażoną - no dobra, przepraszam. Nie przeciągajmy. Bądźmy dobrymi prowadzącymi bo nas wygwizdają i obrzucą pomidorami, a to nowy garnitur. 
-Twoja dziewczyna wypierze ci go w Perwoll'u. 
-Nie mieszajmy w to mojej dziewczyny. A właśnie, cześć Stacy - Louis do niej pomachał, co ona z uśmiechem odwzajemniła. 
-Dobra Tomlinson, nie przeciągajmy. Zapraszamy pierwszego uczestnika. David McWalley! 
Rozległy się brawa i na scenę wszedł wyczytany chłopak. A więc konkurs się rozpoczął. Ja miałam numer 17. Z niecierpliwością czekałam na swoją kolej. I w końcu nadeszła.
-No więc Katy, kogo tam mamy dalej? Mogę zerknąć?
-A zerkaj sobie Tommo. 
-Och! No proszę! Numer 17, czyli chyba mój ulubiony.
-A to dlaczego?
-Oj cicho. Teraz przed wami dziewczyna, której głos powali was wszystkich na kolana. Serio, radzę uważać bo was olśni. Beyonce, mówiłem ci już, że wyglądasz dziś nieziemsko?
-Tylko jakieś 5 razy - odpowiedziała jurorka i wszyscy się zaśmiali.
-Świetnie. No dobra. Na scenę zapraszamy Abigail Reynolds! Chodź do nas kwiatuszku.
Zaśmiałam się, wzięłam do ręki mikrofon i weszłam na scenę. Przytuliłam Louis'a i Katy, po czym oni zeszli a ja zostałam sama. Światła zgasły i tylko jeden reflektor oświetlał moją postać. Zamknęłam oczy. Musiało się udać. Występ się zaczął. Z głośników poleciała melodia do piosenki Beyonce - If I were a boy.
-If I were a boy, even just for a day - zaczęłam.
Wtedy już nic się nie liczyło. Nieważne, że byłam na wielkiej scenie i śpiewałam przed wieloma sławnymi i wpływowymi ludźmi. Nieważne, że od tego konkursu wiele zależało. Byłam tylko ja i muzyka. Wczułam się w tą piosenkę i ruszałam się zgodnie ze wskazówkami Britney. Byłam w swoim żywiole. Zupełnie jak dawniej. Kiedy utwór dobiegł końca, rozległy się wielkie brawa i gwizdy. Ukłoniłam się z uśmiechem i stanęłam przed jury.
-No nie - odezwała się Beyonce - to niemożliwe, żebyś śpiewała moją własną piosenkę lepiej ode mnie!
-Takie rzeczy się zdarzają - odezwał się Usher - dziewczyno masz idealny głos. Dziwne, że nikt wcześniej cię nie odkrył.
-Ja cię już znam - powiedziała Demi z uśmiechem - moją piosenkę również zaśpiewała perfekcyjnie. Tylko pogratulować.
-Ciekawe jakby jej głos brzmiał przy rapowaniu - powiedziała Nicki Minaj - może spróbujesz?
-Em.. nie umiem rapować - odezwałam się z przepraszającym uśmiechem.
-Trudno. W takim razie kiedyś cię nauczę. Masz naprawdę niesamowity głos.
-Dziękuję bardzo, naprawdę.
Odpowiedziałam jeszcze na kilka pytań, ukłoniłam się po raz drugi i w końcu mogłam zejść ze sceny. W końcu poczułam wielką ulgę, ale przede mną była jeszcze jedna piosenka. Byłam jednak pełna nadziei po miłych słowach jurorów. Kiedy pierwsza połowa dobiegła końca, dostaliśmy 15 minut przerwy. Szybko poszłam do przebieralni i zmieniłam strój na TEN. Poprawiłam włosy i makijaż, wzięłam głęboki oddech i wyszłam. I od razu na kogoś wpadłam. Jak się okazało był to Louis.
-No cześć piękna - przywitał mnie i przytulił.
-Dlaczego nic nie powiedziałeś, że jesteś prowadzącym? - spytałam z wyrzutem.
-To miała być niespodzianka moja droga. I tajemnica. Zabronili mi mówić. Nic nie mogłem poradzić. Ale twoja mina musiała wyglądać ciekawie.
-Bardzo śmieszne Tomlinson.
-No przecież wiem! Wypadłaś naprawdę rewelacyjnie. Jurorzy są zachwyceni.
-No ja mam nadzieję. Z nerwów cała się trzęsę.
-Nie masz powodów. Jesteś profesjonalistką. W twoim drugim utworze na pewno się zakochają. Masz to jak w banku.
-Dzięki za wsparcie.
-Nie ma sprawy - spojrzał na zegarek - ojć, czas minął. Wracam do Katy. Drugą część czas zacząć. Powodzenia Abbie.
-Dziękuję Lou. Przyda się.
Uśmiechnął się do mnie, puścił oczko i już go nie było. Po chwili ujrzałam go na scenie.
-No cześć robaczki! - krzyknął do mikrofonu - tęskniliście za mną? Oczywiście, że tak! A za Katy? Oczywiście, że nie.
Zaśmiałam się tak jak cała widownia.
-Ej. To nie było miłe - powiedziała i uderzyła go podkładką.
-Auć! Moje ramie! Złamałaś mi ramię! Niech mnie ktoś przytuli..
-Och, wybacz - powiedziała brunetka i przytuliła go.
-Ok, już mi przeszło. Dobrze, zaczynamy drugi etap. David McWalley!
Ten sam chłopak wszedł na scenę, a ja czułam coraz większe nerwy. Teraz nie było już żartów. Ostatni utwór. Po nim już nie wracałam za kulisy. Mogłam usiąść na widowni i oglądać resztę programu. Cały czas w myślach powtarzałam sobie "dam radę, jestem silna". I w sumie nawet trochę mi to pomagało. W końcu znów nadeszła moja kolej. Zacisnęłam palce na mikrofonie i znów znalazłam się na scenie. Wzięłam głęboki oddech i mogłam zaczynać. Rozległa się muzyka do piosenki Love me for me. Zaczęłam śpiewać, wkładając w to wszystkie swoje emocje. Mój głos roznosił się po całej sali i wypełniał ją. Ta piosenka była idealna. Była moja. I nagle poczułam coś niesamowitego. W mojej głowie coś zaczęło się dziać. Jeden wielki chaos. Moje dzieciństwo, pierwszy dzień w szkole, pierwszy pocałunek, występy, Zayn, chłopaki. Wszystko w jednym momencie do mnie wróciło. Wszystkie moje wspomnienia, których byłam pozbawiona, na nowo ulokowały się w mojej głowie. Nie mogłam w to uwierzyć. Skończyłam śpiewać, ukłoniłam się i zeszłam ze sceny. Przypomniałam sobie wszystko. Wyjazd, kłótnię, Eve i wszystkie momenty, które tak bardzo chciałam pamiętać. Spojrzałam na Zayn'a oczami pełnymi łez. W końcu go pamiętałam. W końcu przypomniałam sobie, dlaczego tak bardzo go kochałam. Wstał z fotela i czekał na mnie. Podeszłam do niego szybkim krokiem i zanim zdążył zareagować, ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam. Na początku był zdziwiony, ale w końcu rozchylił mi usta językiem i czułam go na swoim podniebieniu. Przywarłam do niego całym ciałem i chciałam, by ta chwila nigdy się nie skończyła. Wszyscy dookoła nas zaczęli robić głośne "uu", ale nie zwracałam na to uwagi. Oderwałam się od swojego chłopaka i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Pamiętam cię Zayn - powiedziałam po prostu.
Wyglądał na zszokowanego. I w jednym momencie wziął mnie na ręce i zaczął się ze mną kręcić. Byłam szczęśliwa. W końcu mogłam być dawną sobą. W końcu mogłam żyć normalnie i niczym się nie przejmować. Odnalazłam zagubioną mnie. I nie potrzebowałam niczego więcej..

________________________________
Hejj :) To znowu jaa :) 
I wiecie co? Naprawdę strasznie mi przykro. Z ponad 40 komentarzy zrobiło się ile? 20 pare. Ej, co się z wami dzieje? Nie kochacie mnie już czy co? :((  Łeeeeeeeee :( 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥
Proszę Was, zróbcie to dla mnie i dobijcie do tych 40.. proszę :< Naprawdę bardzo ładnie proszę..
Zostawcie po sobie ślad! Wystarczy nawet jedno słowo czy emotikonka. Chcę wiedzieć co myślicie.
To dla mnie ważne, przecież dobrze o tym wiecie..
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał < 3
Kocham was ; ) x

niedziela, 23 grudnia 2012

Thirty - nine ♥

[HARRY]

Wyszedłem z balu, bo i tak nie miałem najmniejszej ochoty na zabawę. Catherine powinna być tu teraz ze mną. To wcale nie powinno się tak skończyć! Nie chciałem, żeby mnie opuściła. Żałowałem każdego słowa, które wtedy wypowiedziałem. Wiele razy wystukiwałem jej numer, a potem tchórzyłem. Teraz jednak nie mogło tak być. Musiałem z nią porozmawiać. Chociaż przez chwilę usłyszeć jej głos. Wyciągnąłem telefon, odszukałem ją w kontaktach i zanim zdążyłem się rozmyślić, nacisnąłem zieloną słuchawkę. Rozległ się sygnał.
-Harry? - usłyszałem jej niepewny głos.
-Cześć Cat.. - odezwałem się cicho.
Nie wiedziałem co jej powiedzieć. Już sam dźwięk jej głosu sprawiał, że puls mi przyspieszał.
-Coś się stało? - spytała.
-Nie.. po prostu chciałem cię usłyszeć..
-Ahm..
Zapadła cisza. Nie sądziłem, że tak to się potoczy. I po co w ogóle do niej dzwoniłem?
-Harry, to nie jest najlepszy pomysł, żebyśmy znów zaczynali tą rozmowę..
-Przepraszam -bąknąłem - w ogóle nie powinienem był się odzywać.
-Nie o to chodzi.. tylko po prostu..
-Daj spokój - przerwałem jej - rozumiem. Rozdział pod tytułem "my" zakończony.
-Harry, dobrze wiesz, że dla mnie to też nie jest łatwe. Czy my naprawdę nie możemy żyć normalnie? Przestać rozpamiętywać? Proszę cię, zrozum mnie..
-Nie chcę cię rozumieć Catherine. Chcę tylko żebyś była szczęśliwa.
-Hazz.. ja.. jestem szczęśliwa. Paryż to cudowne miasto. Otwiera przede mną wiele możliwości. W końcu mogę robić to, co kocham i czerpać z tego przyjemność..
-Nie mam więcej pytań. Jeszcze raz przepraszam, że zadzwoniłem. Obiecuję, że już dam ci spokój.
-Nie wygłupiaj się..
-Pa Cat.. niech wszystko ci się układa..
Zakończyłem połączenie zanim zdążyła odpowiedzieć. Jedyne co czułem, to ból. Wiedziałem, że tak to się skończy. I po co mi to było? Przez całą rozmowę w tle słyszałem jakieś głosy. Catherine świetnie bawiła się beze mnie. Nie było łatwo zapomnieć tych wszystkich chwil razem. Nie chciałem, żeby to kiedykolwiek się skończyło. Ale to ona wybrała. Ten wybór należał do niej. Ja albo Paryż. Powiedziała, że jest szczęśliwa. Więc ja nie powinienem się martwić. Za każdym razem jak o niej myślałem, czułem ukłucie w sercu. I zastanawiałem się, czy to kiedykolwiek minie. Nie wiedziałem, co robić. Nagle poczułem wielką ochotę żeby komuś się wygadać. Żeby w końcu zrzucić z siebie ten ciężar. Tylko, że nie bardzo miałem komu. Wszyscy bawili się na balu. Nie wiem co pokierowało mnie do domu Sydney. Ale nikt inny nie przyszedł mi do głowy.  Stanąłem przed drzwiami i nacisnąłem dzwonek. Po chwili usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza i stanąłem z dziewczyną twarzą w twarz. Wyglądała na nieźle zdziwioną.
-Harry? O mój Boże, co ty tu robisz? - spytała zdziwiona.
-Cześć Sydney.. Mogę ci na chwilę przeszkodzić?
-Jasne, że możesz. Wchodź.
Odsunęła się i wpuściła mnie do środka. Musiałem przyznać, że wnętrze było naprawdę piękne. Udaliśmy się na piętro, do jej pokoju. Pierwszy raz byłem w domu jakiejś fanki. Ale Sydney była inna. I to chyba dlatego miałem do niej zaufanie. Gdy znaleźliśmy się w środku, ja usiadłem na łóżku, a ona przysunęła sobie krzesło i usiadła naprzeciwko mnie. Nie wiedziałem jak zacząć tą rozmowę. Na szczęście to ona odezwała się pierwsza.
-Coś się stało? - spytała niepewnie - bo nie wyglądasz na szczególnie zadowolonego.
-Wybacz, że zwalam ci się na głowę.. ale muszę z kimś pogadać, bo nie wytrzymam..
-Zawsze do usług - powiedziała z uśmiechem - a więc? Co się dzieje?
-Jak się pewnie domyślasz chodzi o Catherine - zacząłem cicho - ja chyba.. chyba nie radzę sobie z tym, że wyjechała. Ciągle o niej myślę i rozpamiętuję to, co było i już nie wróci.. Może powinienem lecieć z nią.. może nie powinienem pozwalać jej na ten wyjazd.. może mogłem zrobić cokolwiek żeby ją zatrzymać.. tęsknię za nią i nadal ją kocham. Nie wiem, co mam robić. To wszystko mnie wykańcza..
-Nikt nie powiedział, że życie będzie łatwe Harry - powiedziała z powagą - ale to, że wyjechała, nie oznacza końca świata. To ona podjęła decyzję, że chce opuścić Londyn. Wiedziała jakie są tego konsekwencje.
-Ale mogłem przekonać ją, żeby została.. mogłem z nią nie zrywać i pogadać na spokojnie..
-Nie możesz się o wszystko obwiniać.
-Ale taka jest prawda..
-Wcale nie. Wiem, że byłeś z nią szczęśliwy i nadal ją kochasz. Ale spójrz, czy Paryż od zawsze nie był jej wielkim marzeniem? Sama wiele razy pisała o tym na Twitterze. Skoro wyjechała, żeby spełnić to marzenie, to chyba oznacza, że jest szczęśliwa. Że w końcu może się wykazać i pracować z profesjonalistami. Teraz jej kariera nabierze tępa. Pomyśl, co ty byś zrobił na jej miejscu? Kochasz śpiew i każdy fan o tym wie. Gdybyś dostał taką szansę, zaprzepaściłbyś ją? Spójrz na to z innej perspektywy. Czy skoro ona jest szczęśliwa, to ty nie powinieneś cieszyć się jej szczęściem?
-Ja.. nie wiem.. - zaciąłem się.
-A ja wiem. Życie nie zawsze daje nam to, czego chcemy, Harry. Trzeba cieszyć się tym, co dla nas ma. Jesteś piosenkarzem znanym na całym świecie. Spójrz, ty masz zły humor i nie wiesz co robić, a ja? W tej chwili jestem chyba najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Ten sławny Harry Styles właśnie siedzi w moim pokoju i prosi o radę. To marzenie milionów dziewczyn.
Uśmiechnąłem się. Chyba po raz pierwszy tego dnia się uśmiechnąłem. Sydney miała rację. Jej słowa w końcu do mnie dotarły i zapisały się w moim sercu. Skoro Cat jest szczęśliwa, to ja powinienem cieszyć się razem z nią. Nie mogliśmy być razem, ale kto zabraniał nam przyjaźni? Tego, co było między nami nikt nie wymaże. To na zawsze pozostanie w moich wspomnieniach. Wiem jak ważne jest spełnianie marzeń. Wiem ile one znaczą. I pamiętam jaki ja byłem szczęśliwy, gdy moja kariera nabierała tępa. Dopiero teraz to wszystko zrozumiałem. Tylko i wyłącznie dzięki Sydney.
-Ty.. chyba masz rację - odezwałem się w końcu.
-Wiem, że mam rację. Jestem pewna, że jej też bez ciebie nie jest łatwo. Ale czas leczy rany Hazz. Musisz to zrozumieć.
-Zrozumiem. I.. dziękuję, że pomogłaś mi spojrzeć na oczy. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił.
-Jestem twoją fanką, pamiętasz? Zawsze zrobię dla was wszystko. Jesteście moimi idolami i może o tym nie wiecie, ale to dzięki wam wyszłam z dołka.
-Jakiego dołka?
-Stara, nieważna i długa historia. Może kiedyś ci ją opowiem. A teraz mam do ciebie małe pytanie.
-Jakie?
-Dlaczego ty jesteś w garniturze? Bo chyba nie wystroiłeś się tak dla mnie.
-Aa.. to.. wyszedłem prosto z balu wiosennego.
-Wyszedłeś z balu? - zdziwiła się - Ty? Jeden z największych imprezowiczów? Nie wierzę..
-Poważnie. I tak nie miałem ochoty na zabawę. Po co miałbym tam siedzieć i zamulać przez cały wieczór? To chyba bez sensu.
-Ale.. to bal! Człowieku, wracaj tam. Nie możesz tego przegapić. Zrób to dla siebie. Przestań się martwić i po prostu się baw. To zawsze pomaga. Reszta też tam jest?
-Tak.. chłopaki, Abbie, Brit, Daisy i Stacy. No i w cholerę innych osób z Drasblow.
-Wracaj do nich - powiedziała z uśmiechem - baw się razem z nimi.
-No.. dobra. Wrócę. Ale pod jednym warunkiem.
-Warunkiem? Niby jakim?
-Pójdziesz tam ze mną - odpowiedziałem z uśmiechem, na co ona wybuchnęła sztucznym śmiechem.
-Ja? Na bal do Drasblow School? Zwariowałeś?
-Dlaczego nie? Z tego co widzę to i tak jesteś sama w domu. No przestań, mi odmówisz?
-Ja.. nie wiem czy powinnam..
-Daj spokój. Chyba chcesz poznać resztę zespołu, co? Wiem, że chcesz. Więc nie gadaj tylko się szykuj.
-Wiem, ile leciało na ciebie hejtów po naszym ostatnim, przypadkowym spotkaniu. Na mnie też było ich wiele. Nie chcę, żeby ludzie znów coś zaczęli gadać..
-Nie przejmuj się ludźmi i głupimi plotkami. Oni zawsze coś wymyślą, żeby zniszczyć innych. Chodź ze mną. Proszę..?
-Sama nie wiem..
-Świetnie! To ty się ubieraj, a ja grzecznie poczekam - powiedziałem wyszczerzony.
-Nie powiedziałam, że się zgadzam.
-Jak to nie? Słyszałem wyraźnie! Powiedziałaś: tak Harry, chętnie z tobą pójdę. No, nie gadaj tylko się szykuj. Noc nam ucieka.
-Jesteś niemożliwy.
-A czy któryś z twoich mężów jest inny?
-Okay, daj mi pół godziny.
Uśmiechnęła się do mnie i wyszła z pokoju, zostawiając mnie samego. Miałem czas, żeby wszystko przemyśleć. Sydney naprawdę miała rację. Cat powinna spełniać swoje marzenia, a ja powinienem ją w tym wspierać, a nie jej to utrudniać. Chciałem, żeby była szczęśliwa. I musiałem zrobić coś, żeby tak właśnie było. Wyciągnąłem telefon i napisałem do niej sms'a:

Przepraszam.. H.


Na odpowiedź nie musiałem długo czekać.


Ja też przepraszam.. mogłam wcześniej ci o tym powiedzieć. Nie chciałam, żeby tak to się potoczyło. Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić Harry. Między nami OK? C. 

Schyliłem głowę i przez chwilę się zastanawiałem. Nie chciałem jej stracić. Po słowach Sydney wiedziałem, co powinienem robić. Odpisałem jej.


Tak, OK. Mam nadzieję, że zostaniesz profesjonalną tancerką i zawstydzisz wszystkich innych. Powiedz swojemu przyszłemu chłopakowi, że jest wielkim szczęściarzem, że cię ma. Powodzenia Catherine. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.

Wcisnąłem "wyślij" i oparłem łokcie na kolanach. To naprawdę był koniec naszego związku. Ale wcale nie koniec znajomości. W końcu nadeszła odpowiedź:


Tobie również Harry. Mam nadzieję, że nigdy nie przestaniesz śpiewać, bo z niecierpliwością czekam na wasz kolejny album. I.. powiedz swojej przyszłej dziewczynie, żeby trzymała twoją rękę mocno. Bo będzie trzymać w niej cały mój świat. Uśmiechnij się i idź do przodu. Nigdy cię nie zapomnę. Powodzenia..

Nie odpisałem. Nie musiałem. Może to właśnie tak miało się skończyć? Schowałem telefon do kieszeni i wstałem. Właśnie w tym momencie drzwi do pokoju się otworzyły i stanęła w nich Syd. Musiałem przyznać, że w TYM zestawie wyglądała oszałamiająco. Uśmiechnąłem się do niej i wspólnie wyszliśmy z domu. Bal dopiero się rozkręcał. Bez trudu odnalazłem stolik, przy którym siedziała cała reszta. Sydney była skrępowana i nie wiedziała jak się zachować, ale miałem nadzieję, że jej to minie. W tym momencie Abigail na mnie spojrzała. A za jej wzrokiem poszła cała reszta. Wyglądali na zdziwionych, a Zayn na trochę wkurzonego. No tak, afera, że w dniu wylotu Cat już znalazłem sobie inną. Kompletna plotka. Sydney traktowałem tylko i wyłącznie jako przyjaciółkę. Inni musieli to zrozumieć. Przecież miałem prawo do własnego życia. Pchnąłem Sydney w kierunku naszego stolika i w końcu stanęliśmy przed moimi przyjaciółmi.

-Cześć wam - przywitałem się z nimi - chciałbym wam kogoś przedstawić. To jest Sydney Wesley. Nasza wielka i oddana fanka. Was nie muszę przedstawiać, i tak wie o nas sporo.
-Ja... em.. -zaczęła się jąkać - ja nie chciałabym przeszkadzać.. to on mnie wyciągnął z domu.. i.. ten..
-W porządku - odezwała się Abbie z ciepłym uśmiechem - im nas więcej tym weselej! Prawda?
Wszyscy tylko pokiwali głowami i również się do niej uśmiechnęli. Spojrzałem na Zayn'a, który piorunował mnie wzrokiem i wystawiłem mu język. Nie obchodziło mnie, co ludzie powiedzą. Nie obchodziło mnie to, że Paul mógł zrobić mi wielką awanturę. Dzięki Sydney coś zrozumiałem. I zasługiwała na to, żeby dobrze ją traktować. Wszyscy zgromadzili się koło nas. Zaczęliśmy rozmawiać, robić zdjęcia, śmiać się. Zupełnie tak jak dawniej. Nawet Zayn po pewnym czasie zaczął być po prostu sobą. Chyba wszyscy ją polubili. Bal zaczął się rozkręcać. Zapowiadał się naprawdę udany wieczór.

[LOUIS]

Myślałem, że jak zabiorę Stacy do Londynu, to wszystkie jej problemy znikną. Myślałem, że jak dam jej ochronę to będzie całkowicie bezpieczna. Myliłem się. Ona dobrze wiedziała, że to wcale nie jest takie łatwe. I ja też się o tym przekonałem. Przed innymi udawaliśmy, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. A tak było tylko czasami. Kilka dni po balu wybraliśmy się na zakupy. Taki mały wypad razem. Stacy była spięta i cały czas się mnie trzymała. Na początku nie wiedziałem o co chodzi, ale potem ich zobaczyłem. Jej znajomych z Bradford. Rozpoznałem tego, którego widziałem w jej domu. Cały czas się na nas gapili i piorunowali wzrokiem. Na szczęście było z nami dwóch ochroniarzy, którzy w mig by sobie z nimi poradzili. Chciałem ją chronić. Chciałem, żeby była bezpieczna. I miałem głęboką nadzieję, że to zadanie mnie nie przerośnie. Wziąłem dziewczynę za rękę i wspólnie weszliśmy do galerii handlowej.
-Zachowuj się normalnie - szepnąłem jej do ucha - nic ci nie grozi, obiecuję. Po prostu nie zwracajmy na nich uwagi. Nie mają szans z Jacob'em i Theo. 
Pokiwała tylko głową i wymusiła uśmiech. Zaczęliśmy przeglądać ciuchy i gadżety. Zwykła para na wspólnych zakupach. Ciągle się do niej przytulałem i brałem za rękę. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Stacy była naprawdę cudowną osobą. I miałem wielkie szczęście, że tamtego dnia Zayn zabrał ją do Londynu. Jeszcze przy nikim nie czułem się tak wyjątkowo. Przestaliśmy nawet zwracać uwagę na tych typów. Po prostu cieszyliśmy się sobą. Po udanych zakupach wróciliśmy do domu. W salonie zastaliśmy Abbie, Zayn'a, Harry'ego i oczywiście Sydney. Ostatnio stała się naszym częstym gościem. Okazała się być naprawdę świetną dziewczyną i powoli zaczynaliśmy się z nią zaprzyjaźniać. Już wiedzieliśmy dlaczego Hazz chciał spędzać z nią czas. Była miła, przyjazna, zabawna i zawsze potrafiła znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Ich czwórka oglądała powtórkę z jakiegoś wywiadu i zajadała popcorn. Spojrzałem na Stacy, a ona tylko kiwnęła głową. 
-Hej matoły - przywitałem się z nimi i razem z dziewczyną usiedliśmy koło nich - co was wzięło na wywiady?
-Wspomnienia - powiedział Zayn - to strasznie stary wywiad Lou. Jeszcze z wakacji tamtego roku. 
-Skąd wyście go wytrzasnęli? - zdziwiłem się.
-Nie mam pojęcia - odpowiedział Hazz - był nagrany. 
Wzruszyłem tylko ramionami i skupiłem się na oglądaniu. To naprawdę były stare dzieje. Prowadząca z miłym uśmiechem zadawała nam pytania.
-A więc, Harry kto obecnie jest twoją wybranką? 
-W sensie, że z kim się spotykam? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Tak, właśnie. A więc?
-Moją dziewczyną jest Shannon Blue. I jestem pewien, że dobrze o tym wiesz - odparł z uśmiechem.
-Tak, ale chciałam to usłyszeć od ciebie. A więc, jaka ona jest? 
-Shannon? No cóż.. jest.. ładna, przyjazna, wie czego chce i po prostu ją kocham. 
-Jakie to słodkie. Naprawdę cię wzięło.
-Oj tam.
W telewizorze wszyscy zaczęliśmy się śmiać. W rzeczywistości Harry wziął pilot i to wyłączył. 
-Chryste, jakim ja byłem idiotą - mruknął - dobrze, że to już stara historia. 
-Szczerze to nigdy nie lubiłam Shannon - powiedziała Sydney - zawsze wydawała mi się taka pewna siebie i tego, że może wszystko. No, ale myślałam, że skoro ty jesteś z nią szczęśliwy, to ja jako fanka również powinnam.
-To stara historia. Shannon to już przeszłość. I nie chcę nawet o niej myśleć. 
Skończyliśmy temat Hazzy i jego starego związku. Włączyliśmy jakiś film i zajęliśmy się oglądaniem. Dołączył do nas też Niall i Liam. Britney tego dnia miała zajęcia w swojej szkole tańca, a Daisy była zajęta. Fajnie tak czasem spędzić czas z przyjaciółmi. Stacy zaczęła się rozluźniać i w końcu znów była sobą. Wiedziałem, że to jeszcze nie koniec historii z jej przeszłością, ale wiedziałem jedno: zrobię wszystko, by mogła być szczęśliwa. 

[ABBIE]

Chciałabym żeby wszystko wróciło do normy. Żebym już nie musiała udawać, że jest w porządku. Choć z jednej strony było. Miałam przyjaciół bez których już dawno bym się załamała. Miałam też Zayn'a, który cały czas mnie wspierał i pokazywał, że jest ze mną bez względu na wszystko. W szkole było w porządku. Udało mi się nadrobić to, co miałam do nadrobienia i powoli przyzwyczajałam się do swojej sytuacji. Tego dnia odwiedził nas Dustin. Miał wolne i postanowił to wykorzystać. Leżeliśmy na trawie w ogrodzie i szukaliśmy śmiesznych kształtów chmur. Chłopaki mieli wywiad a zaraz po nim koncert w Oxfordzie. Mieli wrócić dopiero za 2 dni. Już mi ich brakowało, ale wiedziałam, że to ich praca, ale również przyjemność. 
-Nie mogę uwierzyć w to, że mnie nie pamiętasz - powiedział nagle Dustin - to mi się nie mieści w głowie. Moja młodsza siostra nie ma pojęcia kim jestem..
-Wiem, że jesteś moim bratem Dus.. po prostu nie pamiętam niczego więcej. I uwierz, sama się o to nie prosiłam. To dla mnie też nie jest łatwe..
-Wiem, rozumiem.. pamiętam, że jak byłaś mała to zawsze lubiłaś siadać tacie na kolana, a on cię do siebie przytulał i szeptał coś do ucha. Zawsze chciałem wiedzieć co takiego ci wyjawiał. Można powiedzieć, że byłem zazdrosny. 
-Też chciałabym wiedzieć.. - powiedziałam cicho - a tak właściwie, to.. co z naszym tatą? Wiem, że mama jest z James'em, ale co z naszym biologicznym ojcem?
-Mieszka w Worcester razem ze swoją obecną dziewczyną. Dzwonił wczoraj, ale nie było cię w domu. Tęskni za nami i chce się spotkać. Do niego też nie może dotrzeć to, co się stało.
-Możecie już przestać? - wkurzyłam się i usiadłam - wszyscy w kółko mówią o tym, co się stało. A ja chcę już o tym zapomnieć! Chcę żyć normalnie. Może zacząć wszystko od nowa. Dlaczego mi na to nie pozwalacie? 
-Ja.. przepraszam. Nie chciałem cię urazić ani nic.. po prostu jesteś moją młodszą siostrą i cholernie się o ciebie martwię.To wszystko..
-Myślisz, że nie chciałabym odzyskać pamięci? Myślisz, że nie chciałabym żeby było jak dawniej? Bez zmartwień, trosk i tego wszystkiego? Uwierz, chciałabym. Ale jestem bezradna.. nic nie mogę zrobić.. tylko czekać na jakiś cud czy coś..
-Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. Poradzimy sobie. Wszystko się ułoży. Ja w to wierzę. I wszyscy wierzymy. Jesteśmy z tobą Abbs. 
-Wiem Dustin.. tylko po prostu mam już tego wszystkiego dosyć. 
-Okay, nie gadajmy już o tym. Co powiesz na koktajl truskawkowy? 
-Z chęcią braciszku.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i wspólnie weszliśmy do domu. Korzystając z okazji, że Dustin wrócił, mama poleciała do James'a do NY. Stęskniła się za nim i miała jakieś sprawy do załatwienia. Nie miałam nic przeciwko temu. W końcu zaczynała żyć normalnie. Jak gdyby nic się nie stało. Zrobiliśmy sobie po koktajlu i wróciliśmy przed dom. Pogoda była fantastyczna. Powoli zbliżał się maj. Nagle zadzwonił mój telefon. To była Britney.
-Słucham siostrzyczko? - odebrałam popijając zimny napój.
-Cześć dupo. Co powiesz na mały wypad na rowery? 
-Z tobą zawsze. Gdzie i kiedy? 
-Wpadnę po ciebie za pół godziny. Pasuje? 
-Pasuje. Do zobaczenia. 
Rozłączyłam się i dokończyłam koktajl, po czym poszłam do domu, żeby się przygotować. Spięłam włosy w wysoki kucyk, poprawiłam makijaż, spryskałam się perfumą i ubrałam się TAK. Britney zjawiła się po równych 30 minutach. Pożegnałam się z bratem, wyciągnęłam rower i ruszyłyśmy przed siebie. Już po chwili skręciłyśmy w jakąś polną drogę i rozkoszowałyśmy się świetną pogodą. Delikatny wiatr owiewał nasze twarze, a słońce dodawało uroku mijanym krajobrazom. W tej części Londynu chyba jeszcze nie byłam. Po godzinie znalazłyśmy się na małej łące. Postawiłyśmy rowery i usiadłyśmy w cieniu wielkiego dębu. Nagle do Britney zadzwonił telefon. Sądząc po wyrazie jej twarzy, był to Liam. Nie chciałam ich podsłuchiwać, dlatego się 'wyłączyłam'. Patrzyłam w niebo i zastanawiałam się ile jeszcze dni przede mną. Ile jeszcze czasu było potrzeba, aby wszystkie moja wspomnienia w końcu do mnie wróciły. I czy w ogóle miały wrócić. Powoli przyzwyczajałam się do tego, że moja pamięć się ulotniła. Nie miałam za czym tęsknić. A jednak towarzyszyło mi takie dziwne uczucie, że czegoś mi brak. Że tak jakby coś straciłam. Jakąś część siebie. Chciałam żeby to wreszcie się skończyło. Żebym znów mogła być dawną sobą. Jakakolwiek byłam.
Spędziłam z Brit naprawdę miły dzień. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i żartowałyśmy. Opowiedziała mi kilka historyjek związanych z naszym dawnym życiem. O jakie głupoty się kłóciłyśmy i jak zawsze godziłyśmy się po niespełna jednym dniu. Kiedy zaczęło się ściemniać, wróciłyśmy do domów. To znaczy, taki miałyśmy zamiar. Bo po drodze wstąpiłyśmy jeszcze do studia tańca Brit. Chciała pokazać mi jakiś nowy układ. Szybko się przebrała i po kilku minutach już była w swoim żywiole. Siedziałam w kącie sali i nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Miała naprawdę wielki talent. Przez taniec wyrażała swoje emocje. Zupełnie jakby się unosiła. Kiedy skończyła, zaczęłam bić jej brawo i mocno ją przytuliłam.
-To było fantastyczne - powiedziałam - jesteś naprawdę niesamowita.
-Takie tam gadanie - zaśmiała się - chciałam ci tylko coś zobrazować.
-To znaczy?
-Tym, czym dla mnie jest taniec, dla ciebie jest śpiew. Zawsze tak było. Wkładałaś w niego wszystkie swoje emocje. Liczyłaś się tylko ty i muzyka. I naprawdę wspaniale było na to patrzeć. Gdy byłaś na scenie, nie sposób było oderwać od ciebie wzorku. To ty jesteś niesamowita Abbie. Wiem ile to dla ciebie znaczy. Wiem jaką siłę ma twój głos. Nie możesz o tym zapominać. Wiem, że straciłaś pamięć, ale śpiew jest częścią ciebie. Musisz go w sobie odkryć. Śpiewanie na lekcjach to nie wszystko. Stać cię na o wiele więcej.
-Ja.. nie wiem co powiedzieć..
-Nic nie mów. Pomyśl nad tym na spokojnie. A teraz wracajmy.
Brit przebrała się z powrotem w swoje rzeczy i wróciłyśmy do domów. Przez cały czas zastanawiałam się nad jej słowami. Może i miała rację, ale moje dawne emocje się ulotniły. Tak jak wszystko inne. Tego byłam pewna w stu procentach. Z taką myślą zasnęłam.

*Trzy dni później*

Nadszedł poniedziałek. Chłopcy wrócili do Londynu i mieliśmy spotkać się w szkole. Lekcje jak zwykle mijały szybko. Siedzieliśmy właśnie na zajęciach wokalnych, gdy do sali wszedł dyrektor.
-Po tej lekcji wszyscy gromadzimy się w auli - oznajmił - obecność obowiązkowa.
Pokiwaliśmy tylko głowami i przez resztę lekcji zastanawialiśmy się o co może chodzić. Równo z dzwonkiem wypadliśmy z klasy i poszliśmy prosto w umówione miejsce. Zajęliśmy miejsca i z niecierpliwością czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Zayn wziął mnie za rękę i uśmiechnął się. Zupełnie jakby wiedział o co chodzi. W końcu dyrektor pojawił się na scenie z mikrofonem. Całą swoją uwagę skupiłam właśnie na nim.
-Witajcie moi drodzy - przywitał nas - starsi z was na pewno wiedzą już o co chodzi. Jak co roku w naszej szkole organizowany będzie konkurs wokalny "Zostań Gwiazdą". W komisji zasiądą między innymi Demi Lovato, Beyonce i Enrique Iglesias. Zwycięzca podpisze kontrakt płytowy z wytwórnią Syco Music i rozpocznie swoją karierę u boku wielkich sław. Wszyscy chętni proszeni są o zapisywanie się do końca tego tygodnia. Zaczniecie przygotowania gdy lista zostanie zamknięta. Przemyślcie to. Jeżeli wasze marzenia mają dla was jakiekolwiek znaczenie - nie czekajcie. Zapisy będą możliwe w moim biurze i u waszych wychowawców. Każdy z uczestników zobowiązany jest zaśpiewać jedną swoją kompozycję i jedną wybraną przez siebie. Mam nadzieję, że zdecydujecie się na udział. To dla was naprawdę wielka szansa. Ode mnie to wszystko. Możecie wracać na lekcje.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Taki wielki konkurs w naszej szkole? I każdy mógł wziąć udział? Do końca lekcji o tym myślałam. Zayn nic nie mówił na ten temat. Wiedział, że decyzja należy do mnie. Wiedział też, że sama muszę to przemyśleć. Ale skoro było tak jak mówiła Brit.. skoro śpiew był dla mnie czymś aż tak ważnym.. to czy powinnam zaprzepaścić tę szansę? A może właśnie to było kluczem do wszystkiego? Miałam wątpliwości. Ale w końcu podjęłam decyzję. I miałam nadzieję, że dzięki temu coś w końcu się zmieni. I to na lepsze..

______________________________
Jingle bells, jingle bells.. :D haha :D CHRISTMAS IS COMING! <3
Cześć czytelniczki! Wybaczcie, że tak długo mnie nie było, ale jestem chora i siedzę w domu z gorączką -,- Kompletnie nie miałam głowy żeby cokolwiek napisać. Przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale po prostu nie miałam już siły tego poprawiać. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :) x
I EJJJ! Co jest z Wami? 26 komentarzy? Przecież było ponad 40! :<
Okay, wiem że są święta, dlatego nie będę się czepiać :P ALE TYLKO TYM RAZEM :D ♥
Czytasz = komentujesz ♥
Stała zasada, która nigdy się nie zmieni ;)) 
Dziękuję osobom, które tu są i zostawiają po sobie ślad. To dla mnie naprawdę ważne i dobrze o tym wiecie :)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał <3
Do następnegoo! :) 

+MERRY CHRISTMAS! ♥ 

sobota, 15 grudnia 2012

Thirty - eight cz. 2 ♥

[ZAYN]

Wszystko się wyjaśniło. Wcale nie dziwiłem się Harry'emu, że ostatnio miał taki humor. Catherine opuszczała Londyn. I to na stałe. Nie wiem co ja bym zrobił, gdyby się okazało, że to Abbie ma się wyprowadzić do Paryża. Nie przeżyłbym tego. Lubiłem mieć ją przy sobie. Teraz wszystko było inne. Wszystko się skomplikowało. Abbie straciła pamięć, Cat wyjechała, za to Stacy wróciła do Londynu. Była z Louis'em naprawdę blisko. Nie wiedziałem, co mam o tym myśleć. Nie chciałem, żeby skrzywdziła go tak jak każdego innego. Lou był moim przyjacielem. Nie chciałem, żeby cierpiał. Choć Stacy również była moją przyjaciółką, wiedziałem jaka jest. Dlatego postanowiłem z nią pogadać. Rano zastałem ją w kuchni. Nie wiedziałem jak zacząć tą rozmowę. Ale jakoś musiałem.
-Jesteście z Louis'em blisko prawda? - spytałem na początek.
-Zayn wiem co chcesz mi powiedzieć - powiedziała po prostu i spojrzała na mnie - ale to wcale nie tak. Teraz jest inaczej.
-Jesteś tego pewna? Lou to mój najlepszy przyjaciel. Ile razy już tak mówiłaś?
-Tym razem naprawdę. Zayn zaufaj mi. Kocham go. Jeszcze nigdy do nikogo nie czułam czegoś tak silnego. Wiem o czym mówię. 
-On jest inny niż ci wszyscy, z którymi się spotykałaś.
-Wiem o tym. I bardzo się z tego cieszę. Zayn ja naprawdę go kocham. Proszę, uwierz mi..
-Wierzę ci Stacy. Po prostu się upewniam czy wiesz, co robisz.
-Jest dla mnie ważny. I tak, wiem co robię. Nie skrzywdzę go.
-W takim razie życzę wam szczęścia gołąbeczki - powiedziałem już z uśmiechem.
-Nie kpij sobie ze mnie - odpowiedziała i wystawiła mi język.
-Ja? Ale gdzież bym śmiał..
Zaśmialiśmy się oboje i wspólnie przygotowaliśmy śniadanie. Dołączyła do nas też reszta. Oczywiście oprócz Harry'ego. Po południu mieliśmy jechać na lotnisko żeby pożegnać się z Catherine. Daisy, Britney i Abbie zjawiły się około 14:00. Wtedy Hazz zszedł na dół i oznajmił, że jedzie z nami. Zaskoczył nas,  ale nic nie powiedzieliśmy. Miał prawo się z nią pożegnać. Było widać jak bardzo cierpiał. Gdy byliśmy już na miejscu, trzymał się z tyłu. Wiedzieliśmy jak bardzo jest to dla niego ważne, a zarazem trudne. Odsunęliśmy się, żeby mogli normalnie porozmawiać. Nie trwało to długo. Pocałowali się a później Harry po prostu odszedł. Widziałem wyraz jego twarzy i sam mimowolnie się skrzywiłem. Machaliśmy do Cat dopóki nie zniknęła w samolocie. I tak to się skończyło. Odwieźliśmy dziewczyny do domów i wróciliśmy do siebie. Mieliśmy ćwiczyć piosenkę "Summer love". Ale bez Harry'ego to było dość trudne. Niall po prostu wziął gitarę i śpiewaliśmy różne utwory. Zarówno nasze jak i spoza naszego repertuaru. Między innymi "Use somebody", "Forever young", "Torn" czy "Wonderwall". Przypomniały nam się czasy X-Factor'a. To w nim wszystko się zaczęło. To dzięki temu programowi byliśmy tacy, a nie inni. Spełniliśmy swoje marzenia. Pamiętałem te wielkie nerwy przed i po każdym występie. Pamiętam ten stres czy przejdziemy dalej, czy pożegnamy się z karierą. Pamiętam jak bardzo bałem się tego, że po prostu odpadniemy. Bałem się tego, czy wtedy nasz kontakt byłby nadal taki świetny. Ale daliśmy radę. Zdobyliśmy 3 miejsce i kontrakt płytowy. Nagraliśmy pierwszy album, staliśmy się sławni i rozpoznawalni. To była magia. Do tej pory nie docierało do mnie to, że ponad 10 milionów fanów miało w swoich pokojach plakaty z moją twarzą i wiele innych gadżetów typu bransoletki, koszulki, torby i tak dalej. Chciałem każdą fankę przytulić i powiedzieć, że dziękuję jej za to, że jest. Bo bez fanów nic byśmy nie osiągnęli. To im zawdzięczaliśmy swój sukces. Zaczynało się ściemniać. Nadal siedzieliśmy w domu. Rozmawialiśmy, wspominaliśmy i śpiewaliśmy. Nagle zadzwonił mój telefon. Była to mama Abbie. Już samo to wzbudziło we mnie niepokój. 
-Tak pani Reynolds? - odebrałem zdenerwowany.
-Zayn musisz mi pomóc.. proszę cię..
-Ale co się stało? Coś nie tak?
-Abigail zniknęła. Była u siebie a teraz nigdzie jej nie ma. Przeszukałam cały dom i ogród. Ani śladu. Boże przecież ona nie zna Londynu! A jak coś jej się stało?
-Niech się pani uspokoi. Na pewno wszystko jest w porządku.
-Zayn proszę pomóż mi. Nie prosiłabym cię o to, gdyby to nie było ważne. Proszę..
-Zaraz u pani będę. Znajdziemy ją.
Zakończyłem połączenie. W międzyczasie do domu wrócił Harry. Wszyscy patrzyli na mnie z wyczekiwaniem.
-Abbie zniknęła - powiedziałem - wybaczcie, ale muszę jechać do jej mamy. Nie chcę żeby coś jej się stało.
-Pomożemy ci - powiedział Liam - jak będzie nas więcej to sprawdzimy większy teren. W końcu każdy z nas ma samochód.
-Dzięki, jesteście wielcy.
Rozdzieliliśmy się i przydzieliliśmy sobie miejsca, które mieliśmy sprawdzić. Zarzuciłem na siebie jeansową kurtkę i pojechałem do pani Reynolds. Zastałem ją całą w nerwach. Chodziła w tę i z powrotem z telefonem w ręku. 
-Nie odbiera - mówiła nerwowo - ciągle włącza się poczta.. cholerny telefon! Zayn dobrze, że jesteś. Nie wiem już co mam robić..
-Spokojnie, na pewno jest cała i nic jej nie jest - powiedziałem trzymając w ręku klucze - jadę jej szukać. I na pewno ją znajdę. Obiecuję to pani.
-Chcę jechać z tobą. Nie wytrzymam tutaj!
-A co gdyby wróciła? Ktoś musi zostać w domu.
-W porządku, masz rację. Ale obiecaj, że dasz mi znać jak tylko czegoś się dowiesz.
-Obiecuję.
Po tych słowach opuściłem dom i wsiadłem do swojego samochodu. Nie wiedziałem od czego mam zacząć. W Londynie było tyle miejsc, w których akurat mogła być. Byłem cały w nerwach, choć nie dawałem tego po sobie poznać. Przecież to było niemożliwe żeby zniknęła bez śladu! To nie mogło dziać się naprawdę. Czy naprawdę musiało być tak, że waliło się wszystko na raz? Abbie straciła pamięć. Nie pamiętała żadnej z naszych wspólnych chwil. To bolało. A teraz jeszcze zniknęła. Czy ja nie mógłbym w końcu być szczęśliwy? Tak bardzo chciałbym żeby pamiętała. Żeby wiedziała jak bardzo jest dla mnie ważna. Żeby wiedziała jak bardzo ją kocham. Niczego więcej nie chciałem. Dostałem sms'y od chłopaków, które miejsca już sprawdzili. W żadnym z nich jej nie było. Sprawdziłem park, sklepy, kawiarnie a nawet London Eye. Nigdzie jej nie było. Zupełnie jakby zapadła się pod ziemię. Zadzwoniłem do niej, ale tak jak mówiła jej mama, włączała się poczta. W końcu sam nie wiem dlaczego pojechałem nad jezioro. Coś mnie tam kierowało. Zaparkowałem samochód i wszedłem na pustą plażę. I wtedy w końcu poczułem ulgę. Zobaczyłem jej znajomą sylwetkę na przystani. Stała na pomoście i patrzyła prosto przed siebie. Wyciągnąłem telefon i napisałem do chłopaków krótką wiadomość: "Mam ją". A potem po prostu do niej podszedłem. Mój świat wrócił na swoje miejsce.


[ABIGAIL]

Co się ze mną działo? Czy ktoś mógłby mi to jakoś logicznie wyjaśnić? Miałam tego dość. Dość wszystkiego. Nic nie było takie samo. Odkąd wróciłam ze szpitala, chciałam żeby moje życie było poukładane i idealne. Nie było takie. Patrząc na Zayn'a widziałam osobę, która robiła dla mnie wiele. Która zawsze była przy mnie, wspierała mnie i podnosiła na duchu w najgorszych chwilach. Widziałam człowieka, który był gotowy zrobić dla mnie wszystko. Gdyby nie on, to już dawno bym się załamała. Ale.. nawet on nie mógł mi pomóc. Nikt nie mógł. Przecież nie mógł w jakiś magiczny sposób sprawić, że wszystkie moje wspomnienia ze starego życia wrócą. Nikt tego nie mógł. Każdego dnia budziłam się z nadzieją, że w końcu sobie przypomnę. Że w końcu będę mogła powiedzieć "Tak, pamiętam cię". Trzy słowa a tak wiele dla mnie znaczyły. Mijałam wielu ludzi. Wiele nieznajomych twarzy. A w myślach te same pytania. Czy znam tą osobę? Czy powinnam się przywitać? Kim ten ktoś dla mnie jest? Ta niepewność mnie wykańczała. Gubiłam się w tym wszystkim. Ktoś mnie pamiętał, wiedział kim jestem, a ja? Nic. Jedna, wielka pustka. Wieczorami gdy już leżałam w łóżku wpatrywałam się w gwiazdy za oknem. Szukałam gwiazdozbiorów i wyobrażałam sobie swoje życie. Często łzy płynęły mi po policzkach. Nie próbowałam nawet ich ocierać. Z samego wypadku pamiętałam tylko oślepiające światło, a potem już tylko ciemność. Żyłam pod kluczem. Nie mogłam sama nigdzie wyjść, bo mogłabym się zgubić. Wychodziłam tylko z kimś. Miałam tego dość. Dość traktowania mnie jak 5-cio letnie dziecko. Tego dnia postanowiłam zrobić coś na własną rękę. Ubrałam się w TAK i jak najciszej wyszłam z domu. Wiedziałam, że źle robię. Ale choć raz chciałam zrobić coś sama. Bez niczyjej pomocy. Czy to było tak wiele? Znalazłam się na chodniku. Nie wiedziałam gdzie chcę iść. Wzięłam taksówkę i pojechałam przed siebie. Gdy mijaliśmy jezioro, kazałam kierowcy się zatrzymać. Zapłaciłam i wysiadłam z samochodu. Było bardzo ciepłe popołudnie. A mimo to plaża była pusta. Jak dla mnie idealnie. Przez dłuższą chwilę spacerowałam po ciepłym piasku niczym się nie martwiąc. No, prawie. To wszystko było takie skomplikowane. Przypomniałam sobie moment wybudzenia ze śpiączki. To rażące w oczy światło, biały sufit i.. Zayn. Właśnie on. Siedział przy mnie cały czas i trzymał za rękę. Jakby nigdy nie zamierzał jej puścić. A ja patrzyłam na niego jak na obcą osobę. Moje pierwsze słowa brzmiały "Kim jesteś?". Nigdy nie zapomnę tego bólu w jego oczach. Później przyszła mama. Dla mnie nieznajoma kobieta. A kiedy powiedziała "Jestem twoją matką" poczułam się tak, jakby ktoś wymierzył mi ostry cios w policzek. Nie pamiętałam własnej rodzicielki. Czy może być gorzej? W końcu doszłam do pomostu. Wolnym krokiem doszłam do końca i oparłam się o drewnianą barierkę. Patrzyłam przed siebie. Chciałam zapaść się pod ziemię. Zniknąć. Żeby w końcu mieć spokój. Żeby niczym się nie martwić. Myśli samobójcze? Nie, to do mnie niepodobne. Po prostu chciałam żeby wszystko było dobrze. Żeby zaczęło się układać. Catherine, moja 'przyjaciółka' wyleciała do Paryża. Teraz nawet jak ją sobie przypomnę, to i tak nic mi z tego bo ona będzie daleko. Dlaczego to wszystko musiało być takie trudne? Czemu nie mogłam cofnąć się w czasie i nie dopuścić do tego wypadku? Dlaczego..? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. 
Zamknęłam oczy i próbowałam się skupić. Pomyślałam o Zayn'ie i próbowałam przypomnieć sobie cokolwiek związanego z nim. Wytężyłam cały swój umysł. Na marne. Widziałam tylko rozmyte, nic nie warte obrazy. Poddałam się. Za każdym razem gdy próbowałam przypomnieć sobie cokolwiek, kończyło się to tak samo. Na niczym. Poczułam, jak pojedyncza łza spływa po moim policzku. Łza bezsilności. Potem było ich więcej. I nic nie mogłam na to poradzić.
Nagle usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Nie odwróciłam się. Nadal wpatrywałam się w powierzchnię wody. I nagle ten ktoś objął mnie od tyłu. Miałam ochotę zacząć się wyrywać i krzyczeć, ale poczułam znajomy zapach perfum i tatuaże na rękach. Zayn. Mój Zayn. 
-Nie ładnie tak uciekać - powiedział cicho - twoja mama jest gotowa wezwać policję.
Położyłam dłonie na jego rękach i odchyliłam głowę do tyłu.
-Przepraszam.. - szepnęłam.
-Nic się nie sta.. ej, ty płaczesz? - spytał troskliwie i otarł mi mokre od łez policzki.
-To.. nic takiego. Zaraz mi przejdzie.
-Abbie co się dzieje? - spytał podejrzliwie - nie wmówisz mi, że wszystko w porządku. Nie jestem ślepy.
Odwrócił mnie w swoim kierunku i spojrzał mi prosto w oczy. Przed nim nie mogłam niczego ukryć. To było chyba niemożliwe. Znał mnie doskonale. Uwolniłam się z jego uścisku i znów oparłam się o barierkę. Chłopak od razu stanął obok nie i nie spuszczał mnie z oka.
-Nie radzę sobie - powiedziałam po prostu - mam tego dość. Mam dość ciągłego zastanawiania się nad tym, co było i co będzie. To mnie przerasta. Patrzę na tłum ludzi i zastanawiam się ilu z nich znałam. Ilu z nich wie kim jestem. Patrzę na kogoś dla mnie obcego i zastanawiam się czy powiedzieć "cześć", "dzień dobry" czy po prostu milczeć. Nawet patrząc na mamę nie wiem co czuję. Kompletnie nic nie wiem o swoim ojcu. Czy żyje, czy umarł, czy jest w więzieniu czy coś. Wiem, że James to mój ojczym ale to przecież nie to samo. Mama nie chce nic mówić. A ty.. ty cały czas jesteś przy mnie. Wspierasz mnie, pomagasz. A ja? Nic nie mogę dać ci w zamian. Jestem bezsilna i słaba. Nie wiem co mam robić.. nie wiem co będzie dalej.. jeżeli całe moje życie właśnie tak ma wyglądać to..
-To co..?
-To nie chcę żyć - powiedziałam z wielkim bólem - po prostu nie chcę.
Tym razem Zayn nie wytrzymał. Chwycił mnie za ramiona i jednym ruchem odwrócił mnie w swoją stronę. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
-Nigdy więcej nie mów takich rzeczy - powiedział twardo - nigdy. Jesteś całym moim światem, rozumiesz? Nie pozwolę żeby coś ci się stało. Nie stracę cię po raz kolejny. Nie wytrzymałbym tego. 
-Zayn proszę cię..
-Nie Abbs - przerwał mi - to ja cię proszę. Nigdy więcej nie mów czegoś takiego. Kocham cię. Nie wiem co ty do mnie czujesz, ale ja cię kochałem, kocham i zawsze będę cię kochać. Bez względu na to, co się stanie.
Po tych słowach po prostu się do niego przytuliłam. Tak mocno, jakbym nigdy nie chciała go puścić. To dzięki niemu jeszcze się nie załamałam. To on był moim małym światełkiem w tunelu. Kiedy czułam przy sobie jego bliskość, wiedziałam, że mogę wszystko. Kiedy był przy mnie, wszystko od razu stawało się lepsze. Mimo tego, że w pamięci miałam wielką dziurę, on był zawsze. I tego byłam pewna. Usiedliśmy na drewnianym pomoście wtuleni w siebie i wpatrywaliśmy się w zachodzące słońce. Zayn napisał do mojej mamy, że mnie znalazł i że wszystko jest w porządku. Miał rację, nie powinnam tak znikać bez słowa. Jednak ta chwila na przemyślenia naprawdę wiele mi dała.
-Zaśpiewaj mi coś - poprosiłam go.
-Co mam ci zaśpiewać?
-Cokolwiek. Chcę po prostu żebyś śpiewał.
Zayn przez chwilę myślał, a potem zaczął:
-Shut the door, turn the light off I wanna be with you, I wanna feel your love, I wanna lay beside you, I can not hide this even though I try. Heart beats harder, time escapes me, trembling hands touch skin, it makes this harder and the tears stream down my face..
Zamknęłam oczy i po prostu wsłuchiwałam się w jego cudowny głos. Słowa tej piosenki głęboko wyryły mi się w sercu. Pokochałam ją od pierwszego wyrazu. 
-Jaki tytuł ma ta piosenka? - spytałam go gdy skończył. Miałam łzy w oczach.
-Moments. To była twoja ulubiona z naszego pierwszego albumu. 
-Wcale się sobie nie dziwię. Jest.. piękna.
-Tak, też tak uważam. I prawdziwa. Napisał ją nasz przyjaciel Ed Sheeran. 
-Zaśpiewaj mi coś jeszcze - poprosiłam.
-Nigdy ci się to nie znudzi? - spytał z uśmiechem.
-Nie. Poproszę "Little things". To jedyna jaką znam na pamięć. I druga, którą kocham.
-Znasz na pamięć? - zdziwił się.
-Tak. Odkąd ostatnio mi ją śpiewałeś, słucham jej na okrągło. Nietrudno nauczyć się tekstu. Dobra, koniec gadania. Śpiewaj.
-Zaśpiewam. Pod jednym warunkiem.
-Jakim znowu warunkiem? 
-Zaśpiewasz ją ze mną - powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
-O nie. Na pewno nie. Ja.. nie wiem czy potrafię.. 
-Potrafisz. Masz niesamowity głos. Uwierz mi. Dla mnie.?
-Zayn ja nie umiem śpiewać. Boję się.
-Nie masz czego się bać. Zamknij oczy. Przypomnij sobie tekst. I po prostu daj się ponieść. Tak jak robiłaś to zawsze. Jutro wracasz do szkoły. Nie ominie cię to. Zaufaj mi. 
-Okay.. ale nie wiem czy mogę..
-Możesz. Zaśpiewamy razem. Zawsze chciałem z tobą zaśpiewać. 
-No dobrze..
Zayn zaczął śpiewać, a ja po chwili wahania do niego dołączyłam. Z zamkniętymi oczami dałam ponieść się emocjom. Miał rację. Wszystko przestało się liczyć. Nasze głosy idealnie do siebie pasowały. Tworzyły jedną, harmonijną całość. To było coś niesamowitego. 
-And all your little things - zakończyliśmy wspólnie.
Dopiero wtedy otworzyłam oczy. Wróciłam do rzeczywistości. Nie sądziłam, że cokolwiek mogło tak na mnie wpłynąć.
-Jesteś niesamowita - powiedział Zayn - i każdego dnia kocham cię coraz bardziej.
-To znaczy?
-To znaczy, że dziś kocham cię bardziej niż wczoraj, ale mniej niż jutro. 
Po tych słowach po prostu pocałowałam go w policzek. Nie byłam gotowa na prawdziwy pocałunek. Wiedziałam, że jest dla mnie kimś ważnym, ale po prostu nie mogłam się na to zdobyć. Miałam jakąś dziwną blokadę. Siedzieliśmy na pomoście dopóki nie zaczęło się ściemniać. Dopiero wtedy wzięliśmy się za ręce i wróciliśmy. Zayn odwiózł mnie pod sam dom. 
-Obiecaj mi, że już nigdy więcej tak nie znikniesz - powiedział stanowczo.
-Obiecuję. I dziękuję za wszystko.
-Nie masz za co dziękować. Jestem tu dla ciebie.
Pocałował mnie w czoło i wtedy wysiadłam z samochodu. Jeszcze dobrze nie przekroczyłam progu, a mama już się na mnie rzuciła. Zaczęła ściskać i prawić kazania. Tak jak Zayn'owi obiecałam, że więcej czegoś takiego nie zrobię. Potem po prostu poszłam do swojego pokoju i znów pogrążyłam się w myślach.


.~*~.

Minął tydzień. Wróciłam do szkoły. Szczerze się tego obawiałam, ale to był dobry wybór. Wszyscy przywitali mnie miło i ciepło. Na pierwszych zajęciach wokalnych zaliczyłam nawet jedną piosenkę na ocenę celującą. Byłam z siebie dumna. Po internecie zaczęły krążyć plotki, że Harry znalazł sobie nową wybrankę. W tym samym dniu gdy Catherine wyleciała do Paryża. Nie mogłam tego zrozumieć. Na jednej z przerw usłyszałam jego kłótnię z Zayn'em.
-..przecież Paul cię zabije! - krzyczał Mulat - co ty sobie myślisz?!
-Zayn do jasnej cholery to wcale nie tak! To tylko fanka! Ogarnij się!
-Nie Styles, to ty się ogarnij! Wiesz jaka wybuchnie wojna? W ten sam dzień gdy twoja była wylatuje, ty już masz zdjęcia z inną! 
-Malik kurwa cały czas ci mówię, że to tylko fanka! Spotkałem ją przypadkiem. Płakała! Co miałem zrobić? Zostawić ją i mieć w dupie? Przecież wiesz że fani to tak jakby nasza rodzina! Nie zrobiłem nic złego!
-Mi możesz to mówić, ale wytłumacz to Paul'owi! W internecie jest pełno waszych zdjęć!
-Ja kocham Catherine! Tak kurwa, nadal ją kocham! Jak mógłbym być z kimś innym?! No jak?! Z Sydney tylko rozmawiałem i chciałem jej pomóc! Przecież to nie zbrodnia do cholery! 
-Radzę ci to szybko wytłumaczyć. Bo naprawdę możesz mieć kłopoty.
-Mam to gdzieś. Wszystko mam gdzieś. Dajcie wy mi wszyscy święty spokój!
Po tych słowach po prostu się odwrócił i gdzieś poszedł. Podeszłam wtedy do Zayn'a i przytuliłam go. Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. Sława naprawdę była trudna. 
Była sobota. Dzień balu wiosennego. W szkole nie mówiono o niczym innym. Wielkie wydarzenie. Razem z Brit i Daisy wpadłyśmy w wir przygotowań. Kupiłyśmy sukienki, buty i dodatki. Przynajmniej na chwilę mogłam oderwać się od swoich problemów. Dziewczyny siedziały u mnie już od południa. Przygotowywałyśmy się razem. Britney przyniosła płytę chłopaków i na cały dom leciały ich piosenki. Nie przejmowałam się nawet tym, że nie pamiętam jak się tańczy. Zrobiłyśmy sobie fryzury i makijaż. Chłopaki mieli czekać na nas w szkole. Louis jako absolwent również został zaproszony. A z nim Stacy. Zapowiadała się naprawdę dobra zabawa. Nie wiadomo tylko co z Harry'm. Widać było, że nie miał najmniejszej ochoty na imprezowanie. Ciągle myślał o Cat. Widziałam jak nieraz trzymał w ręku telefon z wykręconym jej numerem. Widziałam ile razy chciał nacisnąć zieloną słuchawkę, ale w końcu rezygnował. Widziałam ból w jego oczach. Cierpiał. Chciałam go jakoś wesprzeć i pokazać, że jestem z nim. Ale nie wiedziałam, co mam robić. 
Robiło się coraz później. Musiałyśmy się streszczać. Ubrałyśmy się w nowe stroje. Ja w TEN, Britney w TEN a Daisy w TEN. Na miejsce miał nas odwieźć mój 'brat' który akurat wpadł z wizytą. Gotowe zeszłyśmy na dół. Mama oczywiście czepiła się aparatu i zrobiła nam mnóstwo zdjęć. W końcu wsiadłyśmy do samochodu Dustin'a i pojechałyśmy do szkoły. Na miejscu było już sporo ludzi i słychać było muzykę. Wzięłyśmy się pod ręce i weszłyśmy do środka. Chłopaki czekali na nas przy wejściu. Prezentowali się TAK. Zauważyłam też Stacy. Ubrana w TO wyglądała naprawdę prześlicznie. Przywitałyśmy się ze wszystkimi i ruszyliśmy w kierunku sali. A raczej auli bo to tam wszystko się odbywało. Harry przyszedł, choć z niewyraźną miną. Zupełnie jakby chciał zwiać. Na parkiecie bawiło się już mnóstwo osób. Nim zdążyłam cokolwiek zrobić, Zayn już porwał mnie do tańca.
-Nie umiem tańczyć - zaprotestowałam i chciałam wracać, ale złapał mnie za nadgarstek.
-Witam na pierwszej prywatnej lekcji tańca u Zayn'a Malik'a. Miło cię poznać. A teraz nie gadaj głupot i tańcz. 
-Nie umiem.
-Umiesz.
-Nie umiem.
-Umiesz.
-Zayn przestań! 
-To nie gadaj głupot!
Zauważyłam, że Liam z Brit i Niall z Daisy już wywijali na środku. Zresztą, co mi szkodziło? Najwyżej się zbłaźnię. Wywróciłam tylko oczami i przysunęłam się do Zayn'a. O dziwo poszło mi całkiem nieźle. Przetańczyliśmy kilka piosenek i wróciliśmy do stolika. Zauważyliśmy na nim małą karteczkę. "Nie szukajcie mnie. H.". Czyli jednak nie wytrzymał. Dziwnie się poczułam, ale to była tylko i wyłącznie jego decyzja. 
-Mówiłem, że umiesz - powiedział Zayn przytulając mnie do siebie - mnie się słucha kochanie.
-Zapamiętam panie wszystkowiedzący - odpowiedziałam i wystawiłam mu język.
-Zobaczymy czy umie - powiedział Lou i porwał mnie na parkiet.
W tym czasie Zayn tańczył ze Stacy. Wyglądało na to, że świetnie się bawili. W końcu zatańczyłam też z Liam'em i Niall'em oraz z Martin'em, który stwierdził, że bal bez tańca z nim byłby stracony i nieudany. Na scenę wszedł dyrektor i przejął mikrofon od DJ-a. 
-Witajcie uczniowie i absolwenci Drasblow School! - na te słowa odpowiedziały mu oklaski i owacje - mam nadzieję, że dobrze się bawicie! A jak nie.. to macie się bawić! Życzę wam udanego wieczoru i nie uchlejcie się za bardzo! Ktoś będzie musiał po was sprzątać!
Znów rozległa się burza braw, a później znów poleciała muzyka. Tego wieczoru postanowiłam niczym się nie przejmować. Tylko po prostu się bawić. Ten jeden raz moje problemy mogły zejść na boczny tor. Z głośników poleciała spokojniejsza piosenka. Wzięłam Zayn'a za rękę i poszliśmy na środek. Zarzuciłam mu ręce na szyi i wtuliłam się w jego pierś. Nic więcej się nie liczyło. Byłam tylko ja i on. I w tamtej chwili nie chciałam niczego więcej..

___________________________
Cześć Dziubasy :D 
Macie część 2 :) Tak jak obiecałam :) 
Rozdział dedykowany mojej kochanej Asii ♥ wytrwałej czytelniczce, która jest ze mną od początku :) Za co bardzo jej dziękuję <3
Ej, co jest z wami? 22 komentarze..? Przecież zawsze było ponad 30 :<
Macie się poprawić :D haha :D
Czytasz = komentujesz ♥ 
REMEMBER! 

Ogłoszenia parafialne :D
1. Założyłam fotobloga :) Będą na nim moje przemyślenia, opinie, historyjki i różne inne rzeczy. Myślę, że może wam się spodobać :) Jeżeli wchodzicie i czytacie to komentujcie, bardzo was proszę <3 To dla mnie ważne i będzie mi bardzo miły jak będziecie ze mną :) ♥

2. Moja kochana Patricia założyła nowego bloga, na którym za niedługo pojawi się prolog :D Serdecznie was na niego zapraszam, bo wiem, że warto :) Dodawajcie się do obserwatorów i czekajcie cierpliwie! Nie pożałujecie :) x

Ode mnie tyle :) Do następnego! : ) x