poniedziałek, 10 grudnia 2012

Thirty - eight cz. 1 ♥

[LOUIS]

Następnego dnia obudziłem się z uśmiechem na twarzy. Obok mnie leżała Stacy. Delikatnie odgarnąłem jej włosy z czoła i ucałowałem. Dziewczyna nadal spała. Byłem szczęściarzem. Jak najciszej wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni, żeby przygotować śniadanie. Po wczorajszym robieniu pizzy został tam wielki bałagan. Uśmiechnąłem się sam do siebie na samo wspomnienie. Ogarnąłem trochę pomieszczenie i zrobiłem tosty i gorącą herbatę. Wszystko postawiłem na tacy i zaniosłem do sypialni. Stacy właśnie się budziła. Na mój widok szeroko się uśmiechnęła. Postawiłem przed nią tacę z jedzeniem i pocałowałem na dzień dobry.
-Śniadanie do łóżka? Serio? - odezwała się - Joj, ale z ciebie romantyk. 
-Ta.. czasami się zdarza. Nie przyzwyczajaj się - odpowiedziałem i wystawiłem jej język.
-Dobra, dobra. Dziękuję bardzo - cmoknęła mnie w policzek i zajęła się jedzeniem.
Leżałem obok i po prostu się na nią patrzyłem. Sam nie wiem co się ze mną działo. Oficjalnie nie byliśmy jeszcze parą. Ale to miało się wkrótce zmienić. W końcu wstaliśmy. Stacy poszła pod prysznic a ja poszedłem do kuchni. Włożyłem naczynia do zlewu i usiadłem w salonie. Włączyłem jakiś beznadziejny program i spojrzałem na zegarek. Była 11:02. Musiałem powoli wracać do Londynu. Następnego dnia mieliśmy mieć ważny wywiad i gościnny występ w XF. W końcu Stacy wróciła ubrana w TO. Usiadła obok mnie i wtuliła się we mnie.
-Emm.. Stacy? - zacząłem - czy my jesteśmy parą?
-A czemu o to pytasz?
-Bo jutro mam wywiad.. i na pewno będą o ciebie pytać. A nie chciałbym skłamać czy coś..
-Pozwoliłam ci zostać na noc. Więc tak, chyba jesteśmy parą - odpowiedziała - ale.. to jest naprawdę skomplikowane.. wielu rzeczy o mnie nie wiesz..
-Mam czas żeby się dowiedzieć - odpowiedziałem.
Stacy otworzyła usta i chciała coś powiedzieć, ale w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Dziewczyna wstała przerażona.
-O nie.. nie, nie, nie! Tylko nie to, nie teraz.. szlag by to! - zaczęła krzyczeć i chodzić w kółko.
-Stacy wszystko ok? - spytałem zdezorientowany.
-Nie, nie, nie.. oni nie mogą tu wejść.. nie mogą cię zobaczyć..
-Jacy 'oni'? O co tu chodzi?
Dziewczyna w końcu wzięła głęboki oddech i stanęła w miejscu. Dzwonek znów się odezwał. Nakazała mi nigdzie się nie ruszać i poszła otworzyć. Mimo, że nie chciałem to i tak słyszałem całą rozmowę.
-Śpisz księżniczko? - usłyszałem męski głos - co ty kurwa odpierdalasz? Miałaś być w bazie pół godziny temu. Ile mamy na ciebie czekać?
-Wybacz John, ale dzisiaj nie mogę. Jestem zajęta.
-Ja ci kurwa dam zajęta! Mnie się nie wystawia do wiatru, jasne? Jim sprowadził nowy towar. Musimy go wypróbować.
-Nigdzie z wami nie idę - syknęła - odwalcie się. Mam swoje życie.
-Jak dotąd zawsze byłaś - odezwał się ktoś inny - co się nagle zmieniło? Jeszcze wczoraj wciągałaś jak zawodowa ćpunka.
-Zamknij się do cholery! 
-Nie. To ty się zamknij. Sam i reszta już czekają. Idziesz sama czy mam cię zmusić?
-Powtarzam ci ośle, że nigdzie nie idę. Nie dzisiaj.
Siedziałem w salonie jak sparaliżowany. Z każdym kolejnym słowem czułem coraz większy strach o swoją dziewczynę. Co tu było grane? Miałem ochotę iść tam i każdemu po kolei przywalić, ale na szczęście to nie było konieczne. 
-Wrócę po ciebie - syknął ktoś - nie myśl sobie, że ujdzie ci to na sucho.
-Jasne, jasne. Wypierdalaj.
I trzasnęła drzwiami. Dopiero wtedy się podniosłem i podbiegłem do niej. Oddychała szybko i próbowała się uspokoić. Byłem całkowicie zdezorientowany. Stacy i narkotyki? Czy to była prawda? Czego jeszcze o niej nie wiedziałem? Przytuliłem ją do siebie i czekałem, aż jej stan wróci do normy. W końcu się ode mnie odsunęła.
-Teraz możesz powiedzieć mi o co chodzi? - wznowiłem temat.
-Ja.. Louis nie powinieneś był tego słyszeć - odpowiedziała - to zupełnie nie tak..
-Nie? A jak? Stacy do cholery co tu jest grane? 
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Po prostu stała i patrzyła na mnie. A ja miałem coraz mniej czasu. Byłem zdezorientowany i przerażony tym, co się działo. W końcu usiedliśmy w jej pokoju. Stacy nadal nic nie mówiła, a ja nie chciałem jej poganiać. Czułem, że ta rozmowa wcale nie będzie łatwa. 
-To.. to zaczęło się rok temu - zaczęła cicho - siedziałam w parku, gdy ich zobaczyłam. Całą grupę. Stali z boku i z czegoś się śmiali. Byłam wtedy sama. Podeszli do mnie, zagadali. Na początku wydawali się mili i wciągnęli mnie w swoje towarzystwo. Odkąd Zayn wyjechał, nie miałam tu nikogo. Więc zakumplowałam się z nimi. Trzymaliśmy razem. Ale.. okazało się, że są inni niż myślałam. Napadali na sklepy, wyłudzali pieniądze, kradli i sprowadzali z zagranicy najróżniejsze narkotyki. Ja.. ja nie chciałam niczego z nimi robić.. ale zmuszali mnie. Zawsze stałam na czatach. A potem siedzieliśmy w ich tak zwanej bazie i.. piliśmy, paliliśmy.. ja rzadko kiedy coś brałam. Tylko okazyjnie.. a wczoraj.. John sprowadził coś nowego. Nawet nie wiem co to było. Ja.. przespałam się z Sam'em, ale byłam na haju. Kompletnie tego nie pamiętam.. nie chciałam tego.. nie spodziewałam się ciebie tutaj. Gdybym wiedziała to nigdy w życiu niczego bym nie wzięła.. przysięgam..
Sparaliżowało mnie. Czegoś takiego kompletnie się nie spodziewałem. Patrzyłem na nią bez słowa. 
-Louis, przepraszam.. nie chciałam, żebyś dowiedział się w taki sposób.. ja chciałam z tym skończyć. Naprawdę chciałam, uwierz. Ale to nie takie łatwe. Nie chciałam znowu być sama..
-Nie pozwolę, żebyś była sama - powiedziałem w końcu - to.. w głowie mi się to nie mieści.. nie spodziewałem się tego po tobie..
-Ja sama się tego po sobie nie spodziewałam - mówiła przez łzy - przepraszam..
-Nie przepraszaj. Nie pozwolę żeby coś ci się stało.
Po tych słowach mocno ją do siebie przytuliłem i ucałowałem we włosy.
-Pakuj się - powiedziałem stanowczo.
-Co?
-Pakuj się. Nie zostaniesz tutaj. Nie pozwolę na to, żeby oni znów cię ze sobą zabrali. Nie zgadzam się na to, rozumiesz?
-Louis co ty chcesz zrobić?
-Jedziesz ze mną do Londynu. I nie przyjmuję sprzeciwu. Pakuj się.
-Tommo.. ja nie mogę wyjechać, oni i tak mnie znajdą.. a jak wyjadę to będzie tylko gorzej..
-Nie zostaniesz tutaj. U nas przynajmniej jest ochrona. W Londynie jesteśmy my, Abbie, Brit, Daisy, Cat. Nie będziesz sama. I nie będziesz musiała niczego robić. Wszędzie będziesz chodziła z ochroniarzami. Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. 
-Jesteś.. pewien? 
-Nigdy niczego nie byłem tak pewien. Pakuj się.
Stacy wahała się jeszcze przez chwilę, ale w końcu wyciągnęła walizki. Pomogłem jej spakować najpotrzebniejsze rzeczy i wszystko zaniosłem do bagażnika. Musiałem ją chronić. Nie mogłem pozwolić, by jeszcze kiedykolwiek wpadła w to towarzystwo. Musiałem coś zrobić. W końcu oboje wsiedliśmy do samochodu i opuściliśmy Bradford. Miałem nadzieję, że od tej pory wszystko będzie dobrze.

[LIAM]

Poranek był naprawdę przyjemny. Zasypiałem wtulony w swoją dziewczynę, którą w końcu udało mi się odzyskać. Ten dom był naprawdę dobrym pomysłem. A już się obawiałem, że będę mieszkał w nim sam. Kiedy otworzyłem oczy, okazało się, że w sypialni byłem sam. Przeciągnąłem się i wstałem. Szybko wsunąłem nogi w spodnie i wyszedłem z pokoju. Tak jak się spodziewałem, Britney była w sali tanecznej. Ćwiczyła jakiś układ. Oparłem się o futrynę i patrzyłem na nią z uśmiechem. Zauważyła mnie dopiero po kilku minutach. Podbiegła do mnie i pocałowała na przywitanie.
-Nie mogłaś wytrzymać prawda? - spytałem tuląc ją do siebie.
-Nie. Tak jakoś wyszło. Dzisiaj mamy z Cat ostatnią próbę z naszą grupą. Muszę być przygotowana.
-Jesteś przygotowana Brit. Chodź lepiej na śniadanie.
-Okay, okay.
Wziąłem ją za rękę i wspólnie poszliśmy do kuchni. Nasze pierwsze śniadanie w nowym domu. Postanowiliśmy zrobić naleśniki. Niby nic wielkiego, a kuchnia wyglądała jak pobojowisko. Ciasto było dosłownie wszędzie. Nawet na moich włosach. Nie obyło się też bez śmiechu. Britney była naprawdę cudowną osobą. Miałem naprawdę wielkie szczęście, że była tylko moja. Zaraz po śniadaniu ogarnęliśmy kuchnię i siebie w sumie też. Czas wracać do codzienności. Wyszliśmy i zamknęliśmy drzwi na klucz.
-Liam?
-Słucham?
-Co powiesz na zdjęcie z naszym cudeńkiem?
-Zawsze i wszędzie!
Wyciągnąłem swojego iPhone'a i zrobiliśmy wspólne zdjęcie, które od razu wstawiłem na TT. Fanki wiedziały, że mieliśmy z Brit kryzys. Chciałem to wszystko wyprostować. Napisałem: Kocham moją dziewczynę! Nareszcie jest w porządku. Prezent się spodobał.. :) x i dodałem tweeta. Od razu dostałem całą masę wiadomości a na portalach pojawiły się notki "Liam pogodził się z Britney! Na urodzimy kupił jej.. dom! Słodko!" i tym podobne. W końcu wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy. Odwiozłem Brit pod same drzwi i pojechałem do siebie. W domu zastałem Zayn'a i Niall'a. Mieli jakieś dziwne miny. Od razu do nich podszedłem.
-Coś nie tak? - spytałem podejrzliwie.
-Harry'emu odwala - powiedział Zayn - wczoraj wrócił do domu i uchlał się jak świnia. Przed chwilą gdzieś wyszedł, nie odbiera telefonów ani nic. 
-A wiecie o co może chodzić?
-Zapewne o Catherine - odezwał się Niall - wychodził z domu w świetnym humorze a wrócił wkurzony jak cholera. 
-Trzeba z nim pogadać..
-To twoja działka Daddy - powiedział Zayn - chyba tylko ty umiesz do niego dotrzeć. 
-Jasne. Trudne rozmowy zawsze przeprowadzam ja. To się robi nudne.
-Ty to robisz najlepiej. Nie narzekaj - powiedział Niall - a co z Lou? 
-Wraca - odpowiedział mu Zayn - ze Stacy. Jadą tu oboje. 
-Stacy? Świetnie! Dawno jej nie widziałem.
Gadałem z nimi jeszcze przez dłuższą chwilę. Później po prostu poszedłem do siebie, zastanawiając się o co może chodzić Harry'emu. Czemu miałby być wkurzony? Co takiego mogło się wydarzyć? Położyłem się na łóżku i gapiąc się w sufit myślałem nad tym, jak powinienem porozmawiać z przyjacielem. Szykowała się niezbyt przyjemna rozmowa.


[CATHERINE]

To, co się stało wcale nie było dla mnie łatwe. Przepłakałam prawie całą noc. Nie umiałam zmrużyć oka. Słowa Harry'ego mnie zabolały. Zerwał ze mną. I to tylko i wyłącznie z mojej winy. Mogłam wcześniej mu o tym wszystkim powiedzieć. Nie powinnam ukrywać czegoś takiego. Ale przecież chciałam dobrze! Nie chciałam go zranić. Musiałam to wszystko po prostu przemyśleć. New Dance School było moim marzeniem od niepamiętnych czasów. A teraz mogłam to marzenie spełnić. Warunek był jeden: musiałam zostawić wszystko to, co kocham. Rodzinę, przyjaciół i.. JEGO. Niestety w życiu nie można mieć wszystkiego. Moim rodzicom też nie było łatwo. Nie chcieli żebym wyjeżdżała. Ale wierzyli we mnie i wiedzieli jakie to dla mnie ważne. Powiedzieli, że będą ze mną bez względu na to, jaką podejmę decyzję. I byłam im za to bardzo wdzięczna. Z samego rana wzięłam prysznic, zrobiłam poranną toaletę i makijaż i ubrałam się TAK. Postanowiłam od razu wszystko załatwić. Zacząć nowy rozdział w swoim życiu. Może lepszy, może gorszy. Zawsze mogłam po prostu wrócić. Zamówiłam taksówkę i pojechałam prosto do swojej szkoły. Wiedziałam, że pan Roberts był tam od rana, bo trenował pewną grupę chłopaków. Zapłaciłam kierowcy i skierowałam się prosto do sali gimnastycznej. Właśnie trwał trening. Na mój widok nauczyciel zarządził przerwę i podszedł do mnie.
-Witaj Catherine - powitał mnie z uśmiechem - rozumiem, że podjęłaś decyzję?
-Tak. Ja.. chcę przyjąć to stypendium. Chcę jechać do Paryża.
-Naprawdę? Wspaniale! Nawet nie wiesz jak się cieszę! 
-Zawsze zależało mi na spełnianiu marzeń.
-I bardzo dobrze. Zaraz przygotuję wszystkie potrzebne dokumenty. Zajmę się wszystkim. Ty tylko się spakuj i bądź gotowa.
-Dobrze.. a kiedy miałabym wyjechać?
-Jutro wieczorem. Wiem, że to bardzo szybko, ale takie są zasady. Jeżeli przyjmujesz stypendium do szkoły musisz dotrzeć w 3 dni żeby ze wszystkim się zaznajomić. Świadectwo przyślemy ci pocztą. 
-W porządku.. 
Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony byłam podekscytowana, ale z drugiej przerażona. Miałam niespełna dwa dni, żeby ze wszystkim się pożegnać. A to wcale nie było łatwe. Znów pomyślałam o Harry'm i tym razem też nie obeszło się bez bólu w sercu. Nauczyciel przygotował wszystkie potrzebne papiery, które podpisałam i wręczył mi bilet lotniczy. Wylot jutro o godzinie 16:05. Trzymając go w rękach nadal nie mogłam uwierzyć w to, co się działo. Pan Roberts zapoznał mnie ze wszystkimi szczegółami i w końcu wróciłam do domu. Nie miałam zbyt dużo czasu. Musiałam iść do studia tańca, żeby z Brit zrobić próbę generalną. Czekała mnie kolejna ważna rozmowa. Czemu to wszystko musiało być tak skomplikowane? Wzięłam do torby swój strój, butelkę wody, telefon i dezodorant i ruszyłam w kierunku studia Bailamos. Samochód Brit już stał na parkingu. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Przyjaciółka już się rozgrzewała. Szybko się przebrałam i dołączyłam do niej. Najlepiej było załatwić tą sprawę od razu.
-Britney muszę z tobą o czymś porozmawiać.. - zaczęłam i usiadłam na ziemi.
Brit spojrzała na mnie niepewnie i usiadła naprzeciwko.
-Coś nie tak? 
-Tak.. to znaczy nie.. to znaczy nie wiem..
-Cat o co chodzi? Wiesz, że nie lubię owijania w bawełnę. Mów prosto z mostu.
-Eh.. okay. Jutro wyjeżdżam do Paryża. Na stałe. 
-Że co?! - Britney spojrzała na mnie ze zdziwieniem i niedowierzaniem - Ale.. jak to? Czemu? Po co? 
-Dostałam stypendium do New Dance School. Od września zaczynam, ale muszę tam być już za dwa dni. 
-I.. i mówisz mi o tym dopiero teraz? Jak mogłaś Cat? 
-Przepraszam.. ale dosłownie trzy godziny temu się na to zgodziłam. Ja.. ja naprawdę nie sądziłam, że coś takiego mnie spotka..
-A co z turniejem? Wiesz jak te dzieciaki na nas liczą? I co z Harry'm? Tak po prostu nas wszystkich zostawisz?
-A myślisz, że to dla mnie łatwe? - spojrzałam na nią ze łzami w oczach - Jeżeli tak to się mylisz! Nie chcę was zostawiać, ale to było moje marzenie od dziecka! A teraz mam szansę je spełnić.. zresztą nie ma już odwrotu. Podpisałam wszystkie papiery. Jutro wylatuję i pewnie więcej się nie zobaczymy..
-Nawet tak nie mów! - Britney również miała załzawione oczy - słyszysz? Nie mów tak.. proszę..
Po tych słowach mocno mnie przytuliła. Obie zaczęłyśmy płakać jak dzieci całe się przy tym rozmazując. Nienawidziłam pożegnań. To była chyba najgorsza rzecz na świecie. Nie chciałam zostawiać Londynu i swojego życia. Ale chciałam zacząć nowy rozdział. Wszystko od początku.
-A.. co będzie z tobą i Hazzą? - spytała Brit - czy on już.. wie? 
-Wie.. - odpowiedziałam z bólem - powiedziałam mu wczoraj.. wściekł się.. i zerwał ze mną. 
-Co..? Ale jak to zerwał? Więc nie jesteście już razem? - zdziwiła się.
-Nie.. a jak ty to sobie wyobrażasz? Jak miałabym z nim być mieszkając w Paryżu? Przecież to nierealne! Miał rację, że mnie zostawił. Inaczej ja musiałabym to zrobić.. a tego bym chyba nie zniosła..
-Przykro mi.. naprawdę bardzo mi przykro.. więc dzisiaj tańczymy razem po raz ostatni? 
-Chyba tak..
-Ale dno.. 
W końcu musiałyśmy się ogarnąć. Powoli zaczynały schodzić się dziewczyny. Rozpoczęłyśmy ostatnią próbę generalną. Tego dnia tańczyło mi się znakomicie. Po raz ostatni tańczyłam w Bailamos. Naszej grupie również musiałam powiedzieć, że wyjeżdżam. Wszystkie dziewczyny mnie przytuliły i życzyły powodzenia. O mały włos znów się nie rozpłakałam. Próba dobiegła końca. Brit na pożegnanie mocno mnie przytuliła i pocałowała w policzek. Obiecała, że ostatecznie pożegna się ze mną dopiero na lotnisku. W końcu się rozstałyśmy i wróciłam do domu. Rodzice również nie zareagowali najlepiej, ale chcieli żebym spełniła marzenie. Byli ze mną i wspierali mnie. Pomogli mi się spakować. Wszystkie moje rzeczy były w pudłach i walizkach. Mój pokój pustoszał, aż w końcu nie zostało w nim prawie nic. Tylko meble, łóżko i kilka moich rzeczy i niepotrzebnych ubrań. Klamka zapadła. Tego dnia zasypiałam z myślą, że to prawdopodobnie moja ostatnia noc we własnym pokoju, w którym spędziłam 17 lat swojego życia. Ale trzeba iść naprzód. Z taką myślą zasnęłam.
Następnego dnia od rana byłam poddenerwowana. Odwiedził mnie pan Roberts przekazując mi i rodzicom najpotrzebniejsze informacje. Mieszkanie fundowała mi szkoła. Ta wiadomość naprawdę mnie zaskoczyła, ale byłam zadowolona. Przynajmniej nie musiałam szukać czegoś na własną rękę. Tego dnia ubrana byłam w TO. Wszystkie moje rzeczy były już na lotnisku. Leciały samolotem bagażowym i miały czekać na mnie w nowym mieszkaniu. Cały ten dzień spędziłam z rodzicami. W końcu wybiła godzina 15:00. Nadszedł czas. Razem z rodzicami wsiadłam do samochodu, ostatni raz patrząc na swój rodzinny dom. Miałam szklanki w oczach, ale starałam się nie płakać. Na to jeszcze przyjdzie czas. Dojechaliśmy na lotnisko. Otuliłam się ramionami i czekałam na samolot. Nagle ktoś się na mnie rzucił od tyłu. Była to Britney. Za nią szła Daisy, Abigail, Zayn, Liam, Louis, Stacy, Niall i.. ON. Harry szedł najbardziej z tyłu ze spuszczoną głową. Nie widziałam więc jego wyrazu twarzy. Ale na sam jego widok mocniej zabiło mi serce. Rodzice zostawili nas samych. Wszyscy po kolei mocno mnie wyściskali. Teraz nie mogłam się już hamować. Płakałam. Lou próbował mnie rozśmieszać, ale śmiałam się przez łzy. Nie chciałam ich zostawiać. Dopiero wtedy dotarło do mnie ile tracę. Abbie mimo tego, że nadal nie odzyskała pamięci uścisnęła mnie mocno i powiedziała "Mimo, że cię nie pamiętam to zawsze będę z tobą. Wiem jak ważne są marzenia". Byłam jej wdzięczna. Jej i całej reszcie. Harry stał z tyłu. Nie podszedł. Zupełnie jakby się wahał. Zayn to zauważył, bo skinął na resztę. Od razu połapali się o co caman i oddalili się pod jakimś pretekstem. Zostałam z nim sama. Patrzył na mnie z wielkim bólem w oczach. Ja wcale nie wyglądałam lepiej. W końcu nie wytrzymałam i podeszłam do niego. A on bez słowa mnie do siebie przytulił. Zaskoczył mnie tym, ale odwzajemniłam uścisk.
-Nie zostawiaj mnie.. - szepnął, a ja znów poczułam ból w sercu.
-Teraz już na to za późno Harry. Nie zatrzymasz mnie. 
-Przepraszam.. nie chciałem wtedy tego wszystkiego powiedzieć.. teraz żałuję..
-Hazza proszę nie utrudniaj mi tego. Stało się i już. Zerwaliśmy. I tak będzie najlepiej. 
-Catherine ja cię kocham. Nie chcę cię stracić..
-Ja też cię kocham. Ale spróbuj o mnie zapomnieć. Ja zrobię to samo. Było pięknie, ale to koniec. Za kilkanaście minut już mnie tu nie będzie. 
-Ja.. proszę cię, uważaj na siebie. Bądź ostrożna.. i naprawdę przepraszam za ten mój wyskok.. 
-To już nieważne. Zacznij nowe życie. Beze mnie.
Wypowiedzenie tych słów naprawdę wiele mnie kosztowało. Chciałam to wszystko odwołać i po prostu z nim zostać, ale to było niemożliwe. Klamka zapadła. Podjęłam decyzję. Harry nachylił się nade mną i czule mnie pocałował. Był to nasz ostatni pocałunek. Zaraz potem musiałam wsiadać do samolotu. Odsunęłam się od niego i spróbowałam się uśmiechnąć. Ale on odwrócił się i po prostu odszedł. Reszta do mnie machała, ja do nich również. Na końcu pożegnałam się z rodzicami i wsiadłam do samolotu. Nowe życie czas zacząć.

[HARRY]

Wyleciała. Straciłem ją bezpowrotnie. Przez cały poprzedni dzień o niej myślałem. Gadałem też z Liam'em. Komuś musiałem to wszystko powiedzieć. On powiedział chłopakom a wtedy każdy mnie zrozumiał. Zniknąłem na cały dzień. Siedziałem w klubie i piłem. Sam nie wiem po co. To i tak nic nie dawało. Ale pozwalało przynajmniej na chwilę zapomnieć. Chciałem do niej iść i przekonać ją by mnie nie zostawiała. By po prostu została w Londynie. Żeby wszystko było po staremu. Ale nie miałem na to odwagi. Byłem pod jej domem, ale stchórzyłem. Do domu wróciłem późno w nocy. Nie wiedziałem co mam robić. Jak to możliwe żeby w dwa dni wszystko się zawaliło? Wiedziałem o której ma samolot. Miała opuścić Londyn już następnego dnia. Chłopaki jechali ją pożegnać. To była moja ostatnia szansa. Zabrałem się z nimi. A gdy ją zobaczyłem po prostu ścięło mnie z nóg. Chciałem ją przekonać, ale kazała mi zapomnieć. Ale jak mógłbym to zrobić? Kochałem ją. Była dla mnie kimś naprawdę ważnym. Wyleciała. A ja nie wytrzymałem. Ostatni uścisk. Ostatni pocałunek. I wszystko się skończyło. Nie czekałem na chłopaków. Po prostu opuściłem lotnisko. Szedłem ulicami Londynu nie zważając na nikogo i na nic. Z czasem emocje zaczęły opadać i został tylko ból. Nieznośny ból. Nagle coś przykuło moją uwagę. A raczej ktoś. Była to dziewczyna siedząca przy fontannie. Płakała. Miała przy sobie torbę z logo naszego zespołu. Fanka. Dziewczyna, która kupowała nasze płyty i pewnie chodziła na koncerty. Mimo tego, że sam byłem rozdarty, nie mogłem tego tak zostawić. Nienawidziłem patrzeć jak dziewczyna płacze. To był chyba najgorszy widok. Właśnie przechodziłem przez pasy, ale w ostatniej chwili się cofnąłem. Podszedłem do niej i usiadłem obok. A potem bez słowa ją przytuliłem. Dziewczyna była tak zaskoczona, że od razu ode mnie odskoczyła, a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Gdy zorientowała się kim jestem, jej źrenice gwałtownie się rozszerzyły.
-Wszystko będzie dobrze - powiedziałem - nie ma co płakać. 
-Ty.. ty jesteś.. przecież.. ale.. - zaczęła się jąkać.
To było słodkie. Naprawdę słodkie.
-Tak. To ja. Harry Styles. Jeden z twoich mężów. Zgadłem? 
-Ej no dobra. To jakiś żart? Ukryta kamera? 
-Nie wysilaj się. Po prostu nie chciałem żebyś płakała. Proszę, otrzyj łzy i uśmiechnij się.
Dziewczyna nadal na mnie patrzyła, ale w końcu wyciągnęła chusteczkę i posłusznie otarła policzki i oczy. 
-No dobra. A.. ten.. mógłbyś tak jeszcze raz mnie przytulić? Mężulku?
-Proszę bardzo.
Tym razem odwzajemniła uśmiech. Miała bardzo ładne perfumy. Nie chciałem się tak zachowywać, ale to przecież nie było nic złego. Catherine wyleciała i kazała mi zapomnieć. I tak właśnie zamierzałem zrobić. Choć wiedziałem, że będzie to jedna z najtrudniejszych rzeczy w moim życiu. 
-Okay. Ty wiesz kim ja jestem. A ja nie wiem kim ty jesteś. No oprócz tego, że jesteś Directionerką i jedną z moich żon. 
-Wybacz. Jestem Sydney Wesley. I nadal nie wierzę, że tak po prostu sobie koło mnie siedzisz i ze mną gadasz. Przecież mogłeś mnie zignorować i iść dalej. Czemu tu przyszedłeś?
-Bo jesteś naszą fanką. A ja nie chcę żeby nasze fanki cierpiały. Chciałem poprawić ci humor. Udało mi się?
-Jasne, że ci się udało człowieku! No dobra. To teraz autograf i zdjęcie. Skoro już tu siedzisz..
-Proszę bardzo!
Sydney podała mi notes i długopis. Napisałem jej "Nie trać życia na płacz. Spójrz, byłem tutaj! To już coś. Szczęśliwej starości, Harry Edward Styles". Gdy dziewczyna ją przeczytała, roześmiała się i schowała notes do torby. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć z dziwnymi minami. Zarówno mój humor jak i jej lekko się poprawił.
-A tak właściwie to czemu płakałaś? O ile mogę wiedzieć oczywiście.
-Nie dostałam się na studia medyczne. Niby nic takiego, ale to była moja wielka szansa. Naprawdę się starałam, a teraz muszę czekać jeszcze rok. Nie przejmuj się tym, to tylko takie duperele. Masz własne problemy.
-Twoje problemy również są ważne. W tej komisji musieli siedzieć starzy, zgorzkniali pajace, którzy się na niczym nie znają. Nie przejmuj się nimi. Za rok na pewno się dostaniesz. A teraz chodź na spacer.
-Zaraz. Co?
-No chodź na spacer. Albo na ciastko jak wolisz. Cukier zazwyczaj pomaga. 
-Harry Styles z One Direction zaprasza mnie na ciastko? Cóż za zaszczyt. Nie mogłabym odmówić. 
-No to ba.
Wstaliśmy i poszliśmy do pobliskiej kawiarni. Sydney okazała się być naprawdę fajną dziewczyną. Jej pasją okazał się taniec. Poczułem ostre ukłucie w sercu. To przypomniało mi o Cat i jej wyjeździe. O tym, że już jej pewnie nie zobaczę. Sydney to zauważyła, bo od razu zmieniła temat. Naprawdę fajnie mi się z nią rozmawiało. Potrafiliśmy rozwinąć dosłownie każdy temat. Jeszcze nigdy z żadną fanką nie byłem tak blisko. No, oprócz Britney, Daisy i Abbie, ale to się nie liczyło. One były dla mnie bardziej jak siostry. Naprawdę polubiłem Sydney. Mogła być dobrą przyjaciółką. Podchodząc do niej podjąłem naprawdę dobrą decyzję. W końcu musieliśmy się zbierać. Robiono nam całą masę zdjęć. Znów pojawią się domysły i głupie plotki. To było najgorsze w byciu sławnym. Odprowadziłem dziewczynę pod sam jej dom i wymieniliśmy się numerami. Mieszkała całkiem niedaleko od nas. 
-Dziękuję za cały dzisiejszy dzień - powiedziała - i.. nie przejmuj się Catherine. Żyj dalej, ciesz się każdym dniem. Naprawdę warto patrzeć na świat z uśmiechem. My Directionerki zawsze będziemy was wspierać. Jesteśmy tak jakby rodziną i wiele wam zawdzięczamy. 
-To miłe.. dzięki za wsparcie.
-Wiem, że nie jest ci łatwo. Ale to minie, zobaczysz. I przepraszam, że się wtrącam. Po prostu nie chcę żebyś był nieszczęśliwy. Bo wtedy ja również będę.
-Dlaczego?
-Bo jesteś moim idolem. Cieszę się gdy jesteś szczęśliwy, płaczę gdy jesteś smutny. To chyba jasne. 
-Nie chcę żebyś płakała z mojego powodu. Nie chcę żebyś w ogóle płakała. 
-Nic na to nie poradzisz. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
-Na pewno. I to nie raz. Do zobaczenia Sydney.
-Do zobaczenia Harry. I jeszcze raz dziękuję za wszystko.
Uśmiechnąłem się i każde z nas poszło w swoją stronę. Jej słowa naprawdę podniosły mnie na duchu. Była prawdziwą fanką i udało jej się poprawić mi humor. Nie sądziłem, że to w ogóle będzie możliwe. Jednak gdy już zostałem sam, wszystkie wspomnienia z Cat do mnie wróciły. Znów zabolało. Ona pewnie teraz lądowała w Paryżu i zaczynała nowe życie. Beze mnie. Więc czemu ja miałem się zamartwiać? Czemu ze mną miało być inaczej? Cat miała rację. Musieliśmy o sobie zapomnieć. Tak byłoby najlepiej. Kiedy już wróciłem do domu wszyscy siedzieli w salonie. Tylko Zayn chodził nerwowo w te i z powrotem rozmawiając z kimś przez telefon. Spytałem chłopaków o co chodzi, ale oni również nie wiedzieli. Stacy tak samo. Patrzyliśmy na niego z oczekiwaniem. W końcu zakończył połączenie i spojrzał na nas. Wypowiedział tylko dwa słowa. Ale to wystarczyło by nas zaniepokoić. "Abigail zniknęła" ... 

_____________________________
Hej Dziubki Wy moje < 3
Przepraszam, że tak późno i że nie jest to cały rozdział 38, ale chciałam wam w końcu coś dodać. Nie chcę was zaniedbywać Miśki :3 W części 2 będzie perspektywa Abigail i Zayn'a. Wiem, że zaniedbuję ostatnio tą parę, ale teraz to się już zmieni. :) I promise ♥ Rozwijam ich wątek :) Bo w końcu mam na niego pomysł :) 
Mam nadzieję, że rozdział mimo wszystko wam się podoba. Bo ja (szczerze) nie jestem z niego zbyt zadowolona..
Czytasz = komentujesz ♥
Część 2 postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu :) 
Czekam na wasze komentarze!

+Parę osób pytało ile rozdziałów zamierzam napisać. Odpowiedź brzmi: jeszcze kilka. Tak, powoli zbliżamy się do końca.. :< No, ale mam nadzieję, że zostaniecie z Eternity aż do ostatniej linijki! ♥
Love, do następnego xx

22 komentarze:

  1. Zaintrygowałaś mnie, wspominając o rozwinięciu wątku Zayna i Abby... Nie mogę się doczekać :D
    Rozdział genialny, świetnie się czyta.
    Weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cooo zbliżamy się do końca ? Nieee :'( Rozdział świetny :D Mam nadzieję, że Cat wróci do Hazzy ^_^ Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Niee, ja nie chcę końca! Błagam nie kończ jeszcze! :(((
    A jak już TO SERIO BŁAGAM, PROSZĘ, BŁAGAM- niech się skończy dobrze :)
    Piszesz niesamowicie! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze ma być co najmniej 1000000000000000+ rozdziałów !:D
    A ten świetny :>
    Masz wielki talent :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :D Kocham twoje opowiadanie
    Mam nadzieję że nie skończysz go za szybko :D
    Rozdziała cudowny :D
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ey czemu tak nagle Harry juz se znalazł inną szkoda szybko sie pocieszył ale i takm kocham blogaa!!
    i czemmu skończyłaś na tym ze Abi zagineła1!
    ej to nie sprawiedliwe
    czekam na kolejny rozdział1!!
    i szkoda ze Cat wyjechała 1!! a tak fajnie było jak była z Harrym;/
    Paulaa

    OdpowiedzUsuń
  7. weee ♥ cudowny rozdział :) pełen perfect - jak zawsze : DD ughhh... co z Abbie ??! ma wracać !!! JUŻ !!! ♥ nie mogę się doczekać 38 - cz. 2, dlatego dawaj szybko NEXT !!! ^.^ pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne. Czekam na drugą część. Proooszę niech Cat wróci z Teo przeklętego Paryża. Nie chcę żadnej Syney! :D I mam nadzieję, że z Abigail nic się nie stałooo :)).

    OdpowiedzUsuń
  9. tytyty dyyym xD
    faajny rozdzialik :D

    @neskowelove

    OdpowiedzUsuń
  10. ciekawe czy Sydney będzie kimś więcej czy tyko przyjaciółką a może wróci jeszcze Cat:)
    świetny odcinek i czekam na nastepny!
    Pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeju *.* Płakałam jak Hazza żegnał się z Cat . : c Chciałabym , żeby ona wróciła! : ) Ta Sydney ... hmm ... ciekawe , może być całkiem fajna osobą ; D oby nie okazała się taka jak Eve ; d I na dodatek końcówka ' Abigail zniknęła ' ; o Już nie mogę się doczekać następnego : D ! P xx

    OdpowiedzUsuń
  12. I ta końcówka ja Cię za nią uduszę teraz będę cały czas myślała o tym. Rozdział świetny i mam nadzieje że dodasz kolejny jak najszybciej!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. No genialnie ... Abigail, która nic nie pamięta zniknęła. Huhu, zapowiada się ciekawa następna część rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  14. NIEEE! TYLKO NIE KONIEC! :C Ale tak btw. świetny roździał! *.* juz nie mogę doczekać sie następnego! C: see ya! ;*~Agnieszka c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale jeszcze nas nie opuszczaj! jak zawsze rozdział świetny :D

      Usuń
  15. Niesamowty jak zwykle :D uuuuu Harry i Sydney wyczuwam nową miłośc fuck yeah !! huehuehueh Abigal zniknęła nieeee gdzie ona ? :/ pozdrawiam KIM

    OdpowiedzUsuń
  16. o matko.. nie strasz ;o
    czekamy!

    OdpowiedzUsuń
  17. ufielpiam !!!! <3 coś cienko troche z tymi komentarzami. :c

    OdpowiedzUsuń
  18. Będę czytać aż do ostatniej linijki, słowa, litery, kropki, lub innego znaku interpunkcyjnego! Nie narzekaj. Rozdział świetny, bywały lepsze, ale ten i tak jest cudowny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Bożeee !!! dziewczyno kocham cię (tak tak wyznałam ci miłość :D) nie wiem z kąt ty bierzesz te pomysły ale , przeczytałam od 1 do 38 iii nie raz się poryczałam , nie raz zejszczałam ze śmiechu <3333 po prostu brak słów.....! ♥♥♥
    twórz kochana twórz:D<33
    czekam na kolejny ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  20. fajny rozdział, dobrze , że piszesz długi, bo wciągają niesamowicie ;3

    "Dlaczego skłamałaś, doskonale wiedząc, że nie dotrzymasz słowa?" serdecznie zapraszam na drugi rozdział na blogu last years event, zachęcam do wyrażenia swojej opinii i przepraszam za spam, mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe c: za każdy komentarz i obserwację będę się odwdzięczać (:
    www.lastyearwithlou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń