poniedziałek, 22 października 2012

Twenty - seven ♥

Kompletnie nie spodziewałam tego, że w drzwiach swojego domu ujrzę dziewczynę, przez którą wszystko się rozpadło. Przez którą nic już nie było takie samo. Zmrużyłam oczy i zacisnęłam dłoń na klamce.
-Czego ty tu chcesz? - warknęłam zbita z tropu.
-Spokojnie. Chcę tylko z tobą porozmawiać - odpowiedziała wywracając oczami.
-Bardzo zabawne. Skąd pomysł, że ja chcę rozmawiać z tobą?
-Daj spokój. Po prostu mnie wpuść.
-Jasne, jasne. Nie zamierzam z tobą rozmawiać. Wynoś się z mojego domu i z mojego życia. Teraz już możesz być z Zayn'em. Więcej nie stanę na waszej drodze. Bądźcie szczęśliwi i w ogóle. A mi dajcie wreszcie święty spokój.
Już chciałam zamknąć jej drzwi przed nosem, ale wypowiedziała słowa, które sprawiły, że zmroziło mnie na całym ciele:
-Jestem w ciąży.
Zabolało. Bardzo zabolało. Nie sądziłam, że jeszcze jakiekolwiek słowa będą mogły być gorsze od tych, które już słyszałam. A jednak się znalazły.
-C.. co? - wyjąkałam.
-Jestem w ciąży, co głucha jesteś czy jak? Kocham Zayn'a, zrozum to. Dlatego zależy mi na tym, żebyś dała mu spokój. Chcę, żeby o tobie zapomniał i skupił się na mnie i na dziecku. Chcę być z nim szczęśliwa. 
-Ty.. dziwko! - wrzasnęłam i w ostatniej chwili powstrzymałam się przed daniem jej w twarz.
-Uważaj na słowa, jasne? - warknęła - i zniknij z życia Zayn'a. On ma teraz mnie, więc ciebie nie potrzebuje.  Tak pewnie miało być. 
-Tak bardzo lubisz niszczyć ludziom życie? Masz bardzo interesujące hobby, naprawdę. Wynoś się stąd. I nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy. Możesz przekazać Zayn'owi, że więcej nie zakłócę wam spokoju. A teraz wypierdalaj plastikowa królewno.
Po tych słowach trzasnęłam jej drzwiami przed nosem. Powoli zsunęłam się na podłogę. Słyszałam stukanie jej obcasów. Jak powoli się oddalała. W ciąży? Zayn miał zostać.. ojcem? Zalała mnie fala bólu. Więc on naprawdę o mnie zapomniał. Zapomniał o wszystkim, co było między nami. Udawał? W takim razie był świetnym aktorem. Nie kochał mnie. Kłamał. Więc.. wszystko było kłamstwem? Co w ogóle było prawdą? Pogubiłam się w tym wszystkim. Kiedy patrzyłam w jego oczy, wydawało mi się, że widzę w nich uczucie, którym mnie darzył. Musiałam być nieźle naiwna. Ale skoro on zapomniał.. skoro dla niego nie znaczyłam już kompletnie nic.. to czy powinnam się starać? Miał teraz Eve. A za kilka miesięcy miał zostać ojcem jej dziecka. Nie chciałam go widzieć. Nigdy więcej. Nie chciałam o nim słyszeć. Nie po tym, co mi zrobił. Ale to nie było takie łatwe. Był sławny. Zaraz wszystkie gazety rozpiszą się o rozpadzie naszego związku i jego szczęściu z tą.. eh, już nawet nie wiem jak ją nazwać. Oprócz tego była jeszcze szkoła. Co prawda nie wszystkie lekcje miałam z nim, bo był w starszej grupie, ale zajęcia wokalne mieliśmy wszyscy. Jak miałam wytrzymywać z nim w jednej sali? I to przez kilka godzin w tygodniu? Zrezygnować z Drasblow? Nie. Na pewno nie. Nie po to walczyłam o swoje marzenia, żeby teraz je porzucić przez jednego faceta, który myślał, że może wszystko. Powoli podniosłam się z podłogi. Otarłam policzki z łez. Koniec przejmowania się. Koniec obwiniania o wszystko siebie. Skoro on mógł być szczęśliwy, to ja też mogłam. Bez niego. Już chciałam odejść, gdy dzwonek do drzwi znów się odezwał. Tym razem spojrzałam przez wizjer. Nie rozpoznałam chłopaka, który stał w progu. Niepewnie otworzyłam drzwi.
-Cześć, ty jesteś Abigail Reynolds? - spytał z uśmiechem.
-Tak, to ja. O co chodzi?
Dopiero teraz zauważyłam, że trzymał w ręce ogromny bukiet czerwonych róż, który mi wręczył.
-Przesyłka dla ciebie.
-D..dla mnie? - zdziwiłam się.
-Tak. Podpisz tutaj potwierdzenie odbioru i będę uciekał.
Podał mi długopis i wskazał miejsce na kartce. Złożyłam swój podpis, wzięłam bukiet i weszłam do domu zdezorientowana. Między różami włożony był liścik. Wzięłam go i otworzyłam. Proszę, daj mi wszystko wyjaśnić. Nie skreślaj mnie tak od razu. Kocham Cię. Z.M. Po przeczytaniu tych kilku słów, zgięłam kartkę w dłoni. Poszłam do kuchni i wrzuciłam bukiet do kosza. Nie chciałam mieć nic, co mogło być z nim związane. Po tym wszystkim chciał jeszcze wyjaśniać? Żeby jeszcze bardziej mnie zranić? O nie. Na pewno nie. Poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w TO, zrobiłam makijaż, spięłam włosy w kok i zeszłam na dół. No dobra, myślałam, że będzie łatwiej. Chciało mi się płakać. Najlepiej wzięłabym kilka rzeczy i zaczęła nimi rzucać po całym domu. Choć pewnie i to by nie pomogło. Wzięłam z salonu wszystkie gazety, które tam trzymałam. Te, na których okładkach byłam ja i Zayn. Przytuleni, idący za rękę, całujący się. Nie chciałam nigdy więcej ich oglądać. Rozpaliłam ogień w kominku i wszystkie po kolei tam wrzuciłam. Patrzyłam, jak idą z dymem. Nawet to nie pomogło. Zamiast serca miałam twardy, zimny kamień. Jeszcze nikt nigdy nie skrzywdził mnie tak, jak on. Zastanawiało mnie tylko jedno. Dlaczego się nie poddawał? Dlaczego ciągle chciał mi coś tłumaczyć, wyjaśniać? Po co to wszystko? Poszłam do kuchni. Z zamrażarki wyjęłam kubeł lodów czekoladowych, po czym poszłam do salonu, usiadłam na kanapie podkulając nogi i otulając się ciepłym kocem. Włączyłam jakąś komedię romantyczną i zajęłam się oglądaniem i pożeraniem lodów. To niby miało poprawić mi humor. Dziwne. W filmach zazwyczaj pomagało. Mniej więcej w połowie filmu usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i do domu weszła mama, załadowana zakupami. Rolety w salonie były zasunięte, więc na pierwszy rzut oka mnie nie zauważyła. Zdradzał mnie jedynie dźwięk telewizora. Odłożyła wszystko do kuchni i weszła do salonu.
-Abbie, co ty robisz? - spytała patrząc na mnie niepewnie.
-Oglądam - powiedziałam ostro.
I wtedy coś zrozumiałam. To, jaka byłam dla niej okropna. Okay, nie była wzorową matką, ale jednak matką. A ja przez długi czas zachowywałam się w stosunku do niej bardzo nie fair. Może i miałam powody. Stawiała Jamesa na pierwszym miejscu, a mnie miała gdzieś. Ale jej też musiało nie być łatwo. Raniłam ją. Bardzo ją raniłam. Próbowała się starać. A ja ją olewałam i zbywałam twierdząc, że to jakaś gra. Zupełnie nagle bardzo za nią zatęskniłam. Za tą bliskością, która kiedyś między nami była. Tęskniłam za tym, że kiedyś wszystko mogłam jej powiedzieć. Teraz znów chciałam się po prostu w nią wtulić, rozpłakać i powiedzieć jak bardzo jest mi przykro. Jak bardzo żałuję. I jak bardzo przepraszam.
-Mamo.. - zaczęłam łamiącym się głosem.
Niczego więcej nie było jej trzeba. Od dawna nie wypowiedziałam słowa "mamo" bez sarkazmu. Podeszła do mnie, usiadła obok i przytuliła mnie do siebie. Objęłam ją wokół talii i rozpłakałam się. Najnormalniej w świecie. Chciałam wszystko jej opowiedzieć. Więc to zrobiłam.
-Przepraszam - powiedziałam przez łzy - przepraszam, że byłam dla ciebie taka okropna. Ja.. nie chciałam, żeby to wszystko tak wyglądało.. po prostu.. myślałam, że już mnie nie kochasz.. że nie jestem już dla ciebie ważna.. że liczy się dla ciebie tylko i wyłącznie James.. tak bardzo mi przykro..
-Ćsii, spokojnie kochanie - powiedziała opanowanym głosem i zaczęła głaskać mnie po włosach - ja również cię przepraszam. Za to, że tak cię zaniedbywałam. Ale nigdy, przenigdy nie przestałam cię kochać! Jesteś moją córką i jesteś dla mnie najważniejsza na świecie. Ostatnio nie zachowywałam się jak matka, ale przysięgam ci, że to się zmieni. Od teraz.
-Więc.. mogę ci coś opowiedzieć? A ty po prostu mnie przytulisz i powiesz to cholerne "wszystko będzie dobrze"? Choć wiem, że wcale nie będzie..
-Oczywiście skarbie. Zamieniam się w słuch.
Opowiedziałam jej wszystko od samego początku. O moich coverach na MV, spotkaniu z Zayn'em i całym zespołem, o tym jak się w nim zakochałam, o wszystkich chwilach, o ich trasie, powrocie.. i o tym, jak wszystko się zepsuło. Mama przez całą moją opowieść nie odezwała się ani razu. Słuchała mnie w skupieniu.
Gdy skończyłam, przytuliła mnie jeszcze mocniej.
-Skarbie.. nie miałam o niczym pojęcia.. - odezwała się cicho.
-Myślisz, że powinnam o nim zapomnieć i żyć tak, jakby nie istniał? - spytałam zrezygnowana.
-Tego nie wiem. Sama musisz odpowiedzieć sobie na to pytanie. Ale.. skoro tyle razy próbował namówić cię na rozmowę.. skoro chce ci coś wyjaśnić.. to może wszystko wygląda inaczej niż ci się wydaje?
-A jak niby? Chce mi wyjaśnić, że już mnie nie kocha. Chce mi powiedzieć, że nigdy mu nie zależało. A ja nie zniosę kolejnej fali bólu. Wolę, żeby zostało jak jest.
-Jesteś tego pewna?
-Niczego w życiu nie byłam tak pewna. Było pięknie, ale.. to już koniec.
-Bądź silna. Skoro naprawdę tak się zachował, to znaczy, że jest kompletnym idiotą i na ciebie nie zasługiwał.
-Tak.. może i masz rację..
-Na pewno mam. Skoro dopuścił do tego, żeby cię stracić to znaczy, że jest nic nie wartym śmieciem.
-Mamo...
-Taka jest prawda. Nie pozwolę, żeby cię krzywdził, rozumiesz? I jeżeli tylko zobaczę go w okolicy naszego domu, to pożałuje.
-Dziękuję.
-Nie ma za co kochanie - pocałowała mnie w czubek głowy - dla ciebie wszystko.
Siedziałam z nią jeszcze przez dłuższą chwilę. Czyżby między nami znów mogło być normalnie? Miałam wielką nadzieję, że tak. W końcu oderwałam się od mamy. Poprawiłam makijaż i wyszłam na spacer. Musiałam wszystko na spokojnie przemyśleć. I to był mój błąd. Od razu dopadła mnie gromada dziennikarzy, zadających głupie pytania na temat naszego zerwania.
-Dajcie mi do cholery święty spokój! - krzyknęłam i po prostu ich ominęłam.
Czy oni nie mogli zająć się czymś innym, tylko zadawać pytania, na które i tak im nie odpowiem? Szłam szybkim krokiem i w końcu dotarłam do parku. Nie wiem czemu akurat tam. Usiadłam na ławce w cieniu drzewa i chowając twarz w dłoniach zastanawiałam się, co przyniesie przyszłość. Nie chciałam stracić kontaktu z chłopakami. Byli moimi przyjaciółmi i ogromnie mi na nich zależało. Zayn'a nie chciałam znać. Jeszcze chyba nikt nigdy nie zrobił mi czegoś takiego. Nagle poczułam, jak ktoś dotyka mojego ramienia i siada obok. Momentalnie podniosłam wzrok. To był Alex. Jeszcze tylko jego mi tu brakowało.
-Czego ty znowu ode mnie chcesz Mitchel? Chyba wyraziłam się jasno, że nie zamierzam z tobą rozmawiać - powiedziałam wkurzona.
-A ja nie zamierzam odpuścić. Musisz mnie wysłuchać i kropka. Co masz do stracenia?
-Alex.. skończyłam z tobą jasne?
-Jasne. Chcę ci tylko coś wytłumaczyć. To wszystko.
-No dobra.
-No wreszcie! Okay. A więc. Jeżeli chodzi o to zdjęcie, które widziałaś w internecie to.. no cóż. Nie ja je wstawiłem. Connor, mój kolega włamał mi się na konto i wstawił to foto. Jest na nim Agnes, moja była, z którą chodziłem zanim się poznaliśmy. Nie mam pojęcia skąd wziął to zdjęcie, naprawdę. Myślałem, że je wyrzuciłem. Głupi, bezsensowny żart. Myślałem, że uda mi się je usunąć zanim je zobaczysz, ale się spóźniłem.
-I ja niby mam w to uwierzyć? - prychnęłam.
-Taka jest prawda Abigail. Nigdy w życiu nie mógłbym cię tak skrzywdzić. Kocham cię, nie rozumiesz tego?
-Nie, nie rozumiem.
-Wróciłem do Londynu tylko i wyłącznie dla ciebie. Nie mogłem wytrzymać w USA wiedząc, że ty jesteś tak daleko. Ten wyjazd to była najgorsza z moich decyzji. Ale teraz jestem tutaj. I nigdzie się nie wybieram. Obiecuję ci, że zrobię wszystko, żeby cię odzyskać.
-Alex, przestań proszę cię.
-Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie. Wierzysz mi?
-Ja.. - zawahałam się - chyba tak..
-Więc pozwól mi chociaż normalnie ze sobą rozmawiać. Albo chociaż się przytulić.
-Dobra. Niech będzie.
Poczułam jak jego silne ramiona oplatają mnie w talii. Przysunęłam się do niego i poczułam ciepło. Miłe, przyjemne ciepło, którego od dawna nie doznałam. Jedni przychodzą, drudzy odchodzą.
-Idzie twój chłopak - usłyszałam szept Alex'a i zesztywniałam na całym ciele.
Nie podniosłam jednak wzroku. Nie chciałam go widzieć. Mógł robić, co chciał. Był wolny. Wolny ode mnie. Jeszcze mocniej wtuliłam się w chłopaka i siedzieliśmy tak dłuższą chwilę.

[ZAYN]

Miałem dość ciągłego siedzenia w domu. Okay, miałem zwichniętą kostkę, ale nie byłem chory, żeby nie wychodzić z domu. Postanowiłem iść się przejść. I jeszcze raz wszystko poukładać sobie w głowie. Eve wszystko zniszczyła. Wszystko, na czym mi zależało. Ale Abbie.. jak ona mogła uwierzyć w te wszystkie bzdury? Jak mogła tak łatwo zrezygnować? Tyle razy powtarzałem jej, że kocham ją najbardziej na świecie. Myślałem, że mi ufa. A wystarczyło jej kilka ostrych słów, żeby odwrócić się ode mnie na dobre. To bolało. Bardzo bolało. Nie chciała dać mi nawet jednej szansy na wyjaśnienie. Wolała uwierzyć w kłamstwa wychodzące z ust Eve. Chciałem tylko przez chwilę z nią porozmawiać. Sam na sam, na spokojnie. Ale nawet tego nie mogłem dostać. Powiedziała, że to koniec. Zerwała ze mną. Mój cały świat zawalił się w jednej minucie. Nadzieja na to, że wszystko będzie dobrze, wygasła. Zostałem sam. 
Poszedłem do parku i opierając się o kulach powoli szedłem ścieżkami obsypanymi kolorowymi, jesiennymi liśćmi. I w jednej chwili coś przykuło moją uwagę. A mianowicie para siedząca na jednej z ławek. Myślałem, że mam zwidy. To nie mogła być prawda. A jednak. Była to Abigail i jakiś chłopak. Nie, nie jakiś. Ten sam, przed którym kiedyś jej broniłem. Ten sam, który groził mi, że mnie dopadnie. Teraz przytulał ją jak gdyby nigdy nic. A ona nie protestowała. Poczułem ostre ukłucie w sercu. Jak widać szybko się pocieszyła. Podszedłem do nich szybkim krokiem. W sumie sam nie wiem, po co. 
-Cóż za miły widok - powiedziałem, gdy znalazłem się obok nich.
Abigail powoli podniosła głowę i spojrzała na mnie oczyma wyzutymi z jakichkolwiek emocji. 
-Chciałabym powiedzieć to samo - odpowiedziała ostro - a gdzie masz swoją dziewczynę? Poszła kupować ubranka?
-Jakie cholera ubranka? - zdziwiłem się - o czym ty mówisz?
-Już ty dobrze wiesz o czym mówię. Nie udawaj idioty. 
-Nie mam pojęcia o co ci chodzi.
-Jasne. Wiesz co, mam dosyć tych twoich kłamstw. Mógłbyś od razu się przyznać i mielibyśmy to z głowy.
-Nie mam do czego się przyznawać! Ja nic nie zrobiłem!
-Słuchaj koleś - powiedział blondyn i wstał - jeżeli masz jakiś problem, to rozwiąż go sam. A ją zostaw w spokoju.
-Tak? Bo co mi niby zrobisz? - warknąłem.
-Wolisz nie wiedzieć - syknął.
-No to dawaj chłoptasiu. Już się ciebie boję.
-Pożałujesz tych słów ty sławna ofermo.
-Ej, stop! - krzyknęła Abbie i stanęła między nami - dosyć tego. Nie zamierzam patrzeć na to, jak się tłuczecie. To nic nie warte show. Zayn, powodzenia w nowym życiu z dziewczyną, którą tak bardzo kochasz i waszym małym maleństwem. Ale cholera możesz w końcu zostawić mnie w spokoju? Daj sobie na wstrzymanie. Między nami koniec. Czy to jest dla ciebie jasne?
-Abbie..
-Tak mam na imię. A teraz żegnaj. Nie chcę cię więcej widzieć.
Po tych słowach rzuciła mi ostatnie pełne pogardy spojrzenie i po prostu odeszła. Chłopak pobiegł za nią i objął ją w talii. Znów nie protestowała. Znów poczułem ostre ukłucie bólu. Usiadłem na ławce. W miejscu, w którym ona siedziała chwilę temu. Z kieszeni bluzy wyciągnąłem papierosy i odpalałem jednego za drugim.  To był koniec. Definitywny, ostateczny koniec. Skoro mi nie ufała.. skoro wolała uwierzyć w te wszystkie bzdury i po prostu odejść.. cóż. To była jej decyzja. Bolesna, ale jednak jej. Nic już nie mogłem zrobić. Próbowałem, starałem się. A to wszystko było na nic. Skoro ona zapomniała.. to ja chyba też powinienem. Dopaliłem ostatniego peta i wróciłem do domu.

[ABBIE]

Jego widok kosztował mnie więcej, niż się spodziewałam. Rana w moim sercu znów dała o sobie znać. Myślałam, że to będzie łatwiejsze. Myliłam się. Znowu. Gdyby nie Alex, to pewnie nie dałabym rady sama iść. Dziwne, a jednak. Obejmował mnie w talii. Nie wiem, czemu mu na to pozwalałam. W tamtej chwili potrzebowałam tylko jednego. Spotkania z Britney. Alex odprowadził mnie aż pod same drzwi studia tanecznego.
-Dziękuję, że zgodziłaś się ze mną porozmawiać - powiedział zanim odszedł - to dla mnie bardzo wiele znaczy.
-Jasne, w porządku. A ja dziękuję, że broniłeś mnie przed Zayn'em.
-Do usług. A w ogóle dlaczego zerwaliście? Podobno byliście szczęśliwi.
-Gdybyś był na moim miejscu też zerwałbyś z chłopakiem, który będzie miał dziecko z inną - odpowiedziałam kamiennym tonem.
-Auć.. a to skurwiel.
-Taa.. no właśnie. To do zobaczenia.
-Do zobaczenia  - cmoknął mnie w policzek i odszedł.
Wzięłam kilka głębokich oddechów i weszłam do środka. Już od progu słyszałam muzykę, więc Brit musiała mieć zajęcia. O dziwo, gdy otworzyłam drzwi do jednej z sal, była tam sama. Tańczyła jakiś układ i nawet mnie nie zauważyła. Miała zamknięte oczy i wsłuchiwała się w muzykę. Wyglądało to tak magicznie, że nie mogłam oderwać od niej wzroku. Gdy skończyła, zaczęłam bić brawo i dopiero wtedy mnie zauważyła. Szybko wyłączyła muzykę i podbiegła żeby mnie przytulić.
-A co ty tu robisz? - spytała z troską.
-Między mną a Zayn'em to już naprawdę koniec - powiedziałam.
-Ale.. Abbie co się w ogóle stało? Możesz mi to uświadomić?
-Właśnie po to tu przyszłam Britney..
-No to na co czekasz? Słucham!
Usiadłyśmy w kącie sali i opowiedziałam jej całą historię. Mówiąc, miałam łzy w oczach. Choć obiecałam sobie, że będę silna. Tego nie dało opowiadać się jak bajkę na dobranoc. Zaczęłam od kłótni na murku, aż do dzisiejszego dnia. Wliczając w to wizytę Eve. Widziałam, jak wyraz twarzy przyjaciółki gwałtownie się zmienia. Wyglądała na zaskoczoną i.. zszokowaną. Nie wiedziała, co powiedzieć. Widocznie tak jak ja nie spodziewała się takiego obrotu wydarzeń.
-Co za.. oszust! Świnia! Idiota! Tępak! Debil! Zdrajca! Skurwysyn!
-Britney - przerwałam jej.
-No co?! Jak on w ogóle mógł zrobić coś tak.. potwornego? Tobie?! 
-Nie wiem. Widocznie mógł - mruknęłam.
-Nie mogę uwierzyć.. a ja go uważałam za wspaniałego człowieka i przyjaciela!
-Ja też.. widocznie nieźle się maskował.
-Oszust. Drań. Kurwa! Mam dość. Nie mogę o tym myśleć bo dostanę nerwicy. Ale pamiętaj, że jestem przy tobie jasne? - po tych słowach mocno mnie objęła 
-Pamiętam. A czy możesz coś dla mnie zrobić?
-Oczywiście. Co tylko zechcesz.
-Przestańmy o tym gadać i chodźmy zaszaleć. Gdziekolwiek. Na imprezę, do klubu, nie wiem. Muszę wyładować emocje bo nie wytrzymam..
-Okay, nie ma sprawy. Idziemy poszaleć. 
-Dziękuję.
Britney przebrała się z dresów w normalne ciuchy i opuściłyśmy salę. Najpierw poszłyśmy do niej. Wzięła prysznic, umalowała się i przebrała się w TO. Wyglądała naprawdę ślicznie. Potem nadeszła pora na mnie. Gdy tylko znalazłam się w łazience, poszłam pod prysznic, nabalsamowałam ciało, ułożyłam fryzurę i makijaż i ubrałam się w TO. Było już ciemno. Zarzuciłyśmy na siebie kurtki i wsiadłyśmy do zamówionej taksówki. Dojechałyśmy pod klub "Colo". Impreza właśnie się rozkręcała. Nie wiem, co mnie napadło. Ale musiałam coś zrobić. Sama w domu chyba bym zwariowała. Miałam złe przeczucia. Ale jak szaleć to szaleć. Zapowiadała się bardzo długa noc..

________________________________
Heejoo! Przepraszam was, że notka znowu nie najdłuższa, ale nie dałam rady inaczej..
Jestem w szpitalu i kompletnie nie mam weny do pisania. Nie tutaj ;/ 
Dziękuję za każdy komentarz pod ostatnim rozdziałem i czekam na kolejne! <3
Czytasz - komentujesz ♥
Proszę, zróbcie to dla mnie i poprawcie mi humor :(
Do następnego! < 3

32 komentarze:

  1. ŚWIETNY rozdział, już nie mogę się doczekać kolejnego!!!!!!!! Zdrowiej!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. no zdrowieeej ;**
    rozdział jest B.FAJNY! <3
    Aleksiss górą ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. ughh! Zabije cię !! Oni mają się zejść jasne ? :( kocham cię ;-**

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam więc komentuje ;*
    Kolejny świetny rozdział :) xx Biedna Abbie, biedny Zayn.
    Szczerze nienawidzę Eve -_- jak można być taką podłą osobą!?
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. aww <3
    juuz chce kolejny ! ;d i mam nadzieje, ze Abbie nie wroci do Alex'a .; )
    zdrowieeej Kochana ! <3

    ~smile!;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co się stało, że jesteś w szpitalu ? ;o
    Mam nadzieje, że to nic poważnego ;c
    Zdrowej ;)
    Nie masz za co przepraszać naprawde, co do rozdziału jest przezajebisty a i mam nadzieję, że Abbie i Zayn się niedługo pogodzą <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle świetny rozdział i 3maj się cieplutko:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały rozdział! ;)) Mam nadzieję, że Abbie i Zayn pogodzą się w najbliższym czasie ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. rozdział jest super. ciekawe co się stanie w tym klubie. i czy Abbie pogodzi się z Zaynem. czekam na nn ;)
    Zapraszam do mnie. http://storyy-of-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. db ale szkodaa ze nie daje mu wyjaśnić czy to ich koniec niee!!!!
    niech wybaczą sobiee juz !!!
    Paulaa

    OdpowiedzUsuń
  11. ojeeej ; (( ZNOWU smutas : pp ale piękny, genialny i megaśnyy rozdzialik ; DDD
    czekam na kolejny skarbie ♥ no i zdrowiej : ***
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. super :* kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział zajebisty! Fajnie ze ta kłótnia z Zeynem trwa długo i nie zakończyłaś jej zaraz w następnym rozdziale. Ale proszę cię o jedno: NIECH ABBIE NIE DAJE ŻADNEJ SZANSY ALEXOWI!!! Proszę!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Dalej ! <3 Nie rozumiem tylko czemu Liam nie pomoże Zaynowi, przecież był wtedy z nim w trasie (jak i reszta chłopaków), wie o zerwaniu z Abbie i wie też, że Eve wszystko zmyśla i oni nie byli razem.

    OdpowiedzUsuń
  15. zostawiam komentarz xdd
    uwielbiam to, jak piszesz ! <3
    czekaam na kolejny !

    "neskowelove

    OdpowiedzUsuń
  16. czesc jak obiecałam tak pisze :) karolinka
    czekam na kolejny a ten byl swietny:P

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak zwykle super rozdział. Martwi mnie to, że Zayn i Abbie definitywnie się skreślili i że dziewczyna nie chce nawet porozmawiać z Malikiem .. Tak jak ktoś już wspomniał dziwne, że Abbie nie spyta o "związek" z Eve reszty chłopaków. No ale to Twoja historia, którą i tak uwielbiam czytać : ) Mam wieeelką nadzieję na to, że już w następnym rozdziale dasz mi jakąś iskierkę nadziei na powrót Abb&Zayna, bo nie wytrzymam jeśli będzie się spotykała z Alexem, wrr :c
    Czekam niecierpliwie! Magdaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Super. Tylko szkoda że sie rozstali..;/
    Czekam na kolejne..

    Miloo...+

    OdpowiedzUsuń
  19. Błagam, niech nic złego nie dzieje się Zaynowi, lub Abbie. Bez samobójst, nieszczęsliwych wypadków. Po prostu kolejna szansa i zajebiscie wesołe i romantycznie zakończenie <3

    OdpowiedzUsuń
  20. jezuu. jezujezujezu. Eve jest okropna.
    ale i tak Cię kocham < 3
    Oll. xx

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;D Wracaj szybko do zdrowia ;D Martyna xxoxo

    OdpowiedzUsuń
  22. fajne :D zdrowiej ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. superr piszesz czekam na next a a a a :D

    OdpowiedzUsuń
  24. jejkuu : ) po prostu rewelacja ale Niech Abbie będzie z zaynem : )

    OdpowiedzUsuń
  25. Ach... świetny blog! super rozdział!

    Jest tu ktoś kto robi szablony na bloga?
    twitter: DariaAnna_K
    mail: daria.kaw@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń
  26. świetny blog, świetny roździał. Tylko proszę o jedno:żeby Abbie i Zayn się zeszli! Oni są idealną para a Eve to szmata! Z niepokojem czekam na następny! Zdrowiej! ;*

    OdpowiedzUsuń
  27. świetnie piszesz ;p

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie wiem co mam już pisać..
    Wiesz dobrze , że rozdział jest świetny ;)
    A u mnie nowy :
    http://onlyyoucanmakemehappyonedirection.blogspot.com/2012/10/ten.html

    Pozdrawiam , Niebieskooka . <3
    + szybkiego powrotu do zdrowia !

    OdpowiedzUsuń
  29. Podoba mi się :) Dalsze losy lepiej zostawić w twoich rękach :) Sama wiesz najlepiej co zrobić , żeby inni byli zadowoleni :)


    http://my-story-with-him.blogspot.com/ <--- Dopiero początek
    http://die-in-paradise-city.blogspot.com/ <---- już 9-ty rozdział :)
    Miło będzie jak poczytacie i zostawicie komentarze :P

    OdpowiedzUsuń