sobota, 22 września 2012

Twenty ♥

Nadszedł ten dzień. 3 września. Rozpoczęcie roku w Drasblow School. W szkole, do której chciałam chodzić już od dzieciństwa. Czy byłam zdenerwowana? Tak. I to bardzo. Wszystko miało zacząć się o godzinie 11:00. Ja nie spałam już od 5:00. Na początek przygotowałam sobie wszystko, co miała zabrać, przyszykowałam oficjalny strój, dobrałam dodatki i zeszłam na dół, żeby zrobić sobie śniadanie. Składało się ono z dwóch jajek na miękko, kanapki z pomidorem i ciepłej herbaty. Wiedziałam, że mama jest w domu. Ale nie miałam ochoty jej widzieć. Zraniła mnie jak jeszcze nigdy. Też miałam pełne prawo być na pogrzebie najlepszej przyjaciółki! A ona mi je zabrała. Włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam pod prysznic. Przez dłuższą chwilę relaksowałam się ciepłą wodą, ale w końcu musiałam wyjść. Czasu było coraz mniej. Nasmarowałam ciało balsamem, założyłam bieliznę i zrobiłam makijaż. Fryzura zajęła mi najwięcej czasu. Efekt końcowy wyglądał mniej więcej TAK (przyp.aut. chodzi mi tylko o fryzurę). Wróciłam do pokoju i z przerażeniem stwierdziłam, że była już 10:20. Wzięłam głęboki oddech i ubrałam się w TO. Stanęłam przed lustrem w korytarzu i zmierzyłam się wzrokiem. Wyglądało to całkiem w porządku. Zeszłam na dół gotowa do wyjścia. Przy schodach zatrzymała mnie oczywiście mama.
-Kochanie, wyglądasz przepięknie - powiedziała z szerokim uśmiechem.
-Daruj sobie - warknęłam - nie obchodzi mnie twoje zdanie. I wiesz co? Mam tego dość. Zawsze James będzie ważniejszy ode mnie. Gdyby zabronił ci iść na rozpoczęcie, to pewnie byś nie poszła, co? Więc po prostu daj sobie spokój.
Pokręciłam głową, wzięłam wszystkie "tobołki" i wyszłam z domu. Zapakowałam wszystko do bagażnika i ruszyłam ku Drasblow. Na całe moje szczęście nie było korków i dojechałam na miejsce 15 minut przed czasem. Dokładnie w tym samym czasie na parking wjeżdżał samochód Britney. Zaparkowałyśmy obok siebie i wysiadłyśmy z samochodów. Przytuliłam przyjaciółkę na powitanie i wyjęłyśmy swoje rzeczy. Spojrzałyśmy na siebie znacząco. Była ubrana w TO i wyglądała niesamowicie. Zresztą jak zwykle. Równym krokiem ruszyłyśmy ku auli. Reszta dziewczyn już czekała na nas za kulisami. Aula powoli zaczęła się zapełniać. Najpierw miałyśmy wystąpić z "Give your heart a break". Poszłyśmy więc do szatni i przebrałyśmy się w odpowiednie zestawy. Ja w TEN. Dziewczyny miały mniej więcej dopasowane. W końcu zjawił się Nathan i przywitał się z nami uśmiechem. Zajmował się oświetleniem i nagłośnieniem razem z kilkoma innymi kolegami, których poznałyśmy. Wszystkie miałyśmy takie nerwy, że ledwo trzymałyśmy się na nogach. A wszystko było jeszcze przed nami. W końcu wybiła 'godzina zero' i dyrektor wszedł na wielką scenę.
-Witam wszystkich uczniów, nauczycieli i zaproszonych gości na rozpoczęciu roku szkolnego w Drasblow School! - i tu wybuchły brawa - Cieszę się, że wszyscy możecie tu być z nami. Dzisiejszy dzień zaczniemy od części artystycznej. Na scenie wystąpią uczniowie naszej szkoły, zarówno ci że tak powiem starzy jak i świeże nabytki, które chcą zaprezentować co umieją. Udanej zabawy! Zapraszam!
Zszedł ze sceny kierując się w naszą stronę. Wręczył mi do ręki mikrofon i z uśmiechem życzył powodzenia. Wszystkie złapałyśmy się za ręce, policzyłyśmy do 10 i byłyśmy gotowe. Dałyśmy znak Nathan'owi na co on kiwnął głową. Wszystkie światła zgasły. W auli panowała kompletna ciemność. Ustawiłyśmy się na swoich miejscach i z głośników poleciała melodia do GYHAB. (<klik>) . Gdy zaczęłam śpiewać światła rozbłysły. Ale nie wszystkie. Wszystko było idealnie rozświetlone. Zaczęłyśmy przedstawienie. W pierwszym rzędzie zauważyłam chłopaków, ale nie tylko. Widziałam też Justina, Selenę i.. Demi Lovato. Siedziała z wielkim uśmiechem na twarzy i patrzyła na nas z podziwem. Dziwnie się poczułam śpiewając jej piosenkę, ale chyba jej się podobało. Występ zakończyłyśmy wyćwiczoną pozą. Muzyka ucichła, światła zgasły. Słuchać było tylko brawa, krzyki i piski. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wszystkie zeszłyśmy ze sceny. Kiedy już znalazłyśmy się za kulisami emocje sięgnęły szczytu. Zaczęłyśmy się przytulać, skakać i wiwatować. Ale tak, żeby cała aula nas nie usłyszała.
-Hayley byłaby z was dumna - powiedziała Catherine - byłyście niesamowite.
-T..tak. I nie tylko my byłyśmy niesamowite - odpowiedziała Brit - wy też. I chyba wyszło nam całkiem nieźle.
-Żartujesz? Wyszło perfekcyjnie! - krzyknęła Evelynn - jestem z nas cholernie dumna.
-Tak szczerze, to ja też - powiedziałam i wszystkie do siebie przytuliłam.
Przedstawienie nadal trwało. Ktoś śpiewał, ktoś tańczył, ktoś recytował, grał na instrumentach i tak dalej. Została przedstawiona historia szkoły i dyrektor wygłosił listę absolwentów. Był na niej Louis. No tak, on już zakończył swoją 'edukację'. Dostał chyba największe brawa. I wcale się nie dziwiłam. Wszystko miało się ku końcowi, więc musiałyśmy się przebrać na następny występ. Wróciłam w TYM zestawie. Nathan miał nam załatwić dym, więc wszystko wyszłoby bardziej magicznie i tajemniczo. W końcu na scenie znów pojawił się dyrektor.
-Mam nadzieję, że nie macie jeszcze dość. Przed nami ostatni występ. Później macie chwilę dla siebie i o 14:00 spotykacie się w klasach z wychowawcą, który przedstawi wam plan zajęć i szczegóły dotyczące tego roku. A więc miłej nauki moi drodzy! I mam nadzieję, że tym razem nikt mi nie podpadnie. Do zobaczenia!
Znów brawa i mikrofon z powrotem dostał się w moje ręce. Nerwy już trochę mi opadły. Tym razem miałam tylko stać i śpiewać. Dziewczyny musiały się produkować. Weszłyśmy na scenę. Ja stanęłam najbardziej z przodu. Pojawił się dym i światła ściemniały. Rozległa się muzyka do "Crazier" (<klik>). Kiedy zaczęłam śpiewać spojrzałam na Zayn'a. I przez całą piosenkę nie odrywałam od niego wzroku. Czułam, że śpiewam właśnie dla niego. Do niego. Wszystko przestało się liczyć. Zostałam tylko ja, on i muzyka. Kiedy wszystko ucichło, posłałam mu pojedynczy uśmiech i schyliłam głowę. Rozległy się brawa. Dziewczyny podeszły do mnie i wszystkie się ukłoniłyśmy. Schodząc ze sceny miałam w głowie tylko jedną myśl: "udało się".
-Hayley - powiedziałam ledwie słyszalnym szeptem - poradziłam sobie. Dla ciebie.
Przedstawienie dobiegło końca. Przebrałyśmy się z powrotem w oficjalne ciuchy i pożegnawszy się z dziewczynami z zespołu, poszłyśmy do chłopaków. Od razu zaczęli nas ściskać, całować i gratulować świetnego występu. Niall był cichy. Nie miał w sobie tyle energii co reszta. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam, co odwzajemnił. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, nic nie mówiąc. Rozumieliśmy się bez słów. W końcu się od niego odsunęłam, a on uśmiechnął się do mnie smutno i powiedział jedno, krótkie "dziękuję". Nagle poczułam jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu, więc gwałtownie się odwróciłam. Stanęłam oko w oko z Demi.
-Cześć, ty jesteś Abbie prawda? - przywitała się ze mną szczerym uśmiechem.
-Tak, to ja. Miło cię poznać.
-Ciebie również. Naprawdę bardzo podobały mi się wasze występy. Nie wiem czy mojej piosenki nie zaśpiewałaś lepiej ode mnie. Robię się zazdrosna.
-Naprawdę nie masz o co - roześmiałam się - twojego głosu nic nie pobije. Nawet ja.
-Miło z twojej strony. Życzę powodzenia w Drasblow. To naprawdę świetna szkoła, uwierz mi. Aha i.. współczuję straty przyjaciółki - dodała po chwili.
-A.. tak.. dziękuję..
Przytuliła mnie lekko, co odwzajemniłam. Dała mi autograf, zrobiłyśmy sobie kilka wspólnych zdjęć i poszła do innych gości. Przyszedł też Justin z Seleną. Oni również pogratulowali nam udanego występu.
-Naprawdę nie wiedziałem, że masz tak niesamowity głos - powiedział Jus - jestem pod wrażeniem.
-Dziękuję - odpowiedziałam z uśmiechem.
W sumie cały czas starałam się uśmiechać. Nie chciałam żeby ktokolwiek widział, że od środka jestem w kompletnej rozsypce. Nie chciałam żeby ktokolwiek zauważył, że coś jest nie tak. Zawsze lepiej wymusić uśmiech, niż tłumaczyć ludziom o co chodzi. Tak było po prostu łatwiej. Choć i tak wszyscy już wiedzieli o śmierci Hayley. Pisali o tym we wszystkich gazetach, internecie i telewizji. Zrobili sobie z tego wielką sensację. Sensację z czyjegoś nieszczęścia. To było po prostu chore.  Porozmawialiśmy z nimi jeszcze chwilę i w końcu musieliśmy iść. Wzięłam Zayn'a za rękę i szłam za nim długim korytarzem. Stanęliśmy pod drzwiami klasy 109. Nasz przystanek.
-To teraz muszę cię zostawić z Harry'm - powiedział ze smutkiem - ja jestem rok wyżej. Zajęcia śpiewu i ruchu na scenie będziemy mieć razem, ale na razie musisz zapoznać się ze swoją klasą. I wychowawcą oczywiście.
-Więc.. nie będzie cię przy mnie?
-Spokojnie Abbie. Ja tu będę - powiedział Hazz z uśmiechem - trzymamy się razem, okay?
-Jasne. Chyba poza tobą nikogo nie znam.
-Ekhem.. a co ze mną? - spytała Britney.
-Ty jesteś z nami - odpowiedział jej Loczek - to klasa wokalno-taneczna. Jedni tańczą, inni śpiewają, ale jesteśmy razem. Więc zostajesz.
-Co za ulga.
Pożegnaliśmy się z resztą i umówiliśmy się przed wejściem do budynku. W końcu zeszła się reszta naszej klasy. Zapoznałam się z prawie wszystkimi, co nie było trudne. Od razu zaczęli do nas podchodzić i się przedstawiać. Jedna dziewczyna szczególnie przykuła moją uwagę. Była cicha i trzymała się z dala od reszty. Zupełnie jakby czegoś się bała. Wyłapała moje spojrzenie, i speszona odwróciła wzrok. W końcu zjawiła się  nauczycielka. Muszę przyznać, wyglądała niesamowicie. Mogła mieć góra 25 lat. Miała na sobie TO. Widziałam jak Harry znacząco podnosi brwi. Szturchnęłam go łokciem i skarciłam spojrzeniem, na co on zrobił minę niewiniątka. Wszyscy weszliśmy do ogromnej, dobrze oświetlonej sali z wielkimi oknami. Widok naprawdę zapierał dech w piersiach. Usiedliśmy w trzyosobowych ławkach i z uwagą wsłuchiwaliśmy się w głos nauczycielki.
-Witam was moi drodzy - powitała nas z uśmiechem - nazywam się Nina Andrews i od dzisiaj jestem waszą wychowawczynią. Nie znam was, wy nie znacie mnie. Ale obiecuję wam, że to się zmieni. Jestem nowa w tej szkole tak samo jak wy, więc myślę, że jakoś się dogadamy. Teraz niech każdy z was się przedstawi i  powie kilka słów o sobie, a na koniec podam wam plan lekcji. Zaczynamy tradycyjnie od pierwszej ławki.
Więc zaczęliśmy. Każdy po kolei wstawał i mówił kilka słów o sobie. Dowiedziałam się, że ta cicha dziewczyna trzymająca się w cieniu nazywa się Daisy Flow. Nie powiedziała zbyt wiele. Ciągle miała spuszczoną głowę i chyba nawet nie słuchała tego, co mówi reszta grupy. Kiedy nadszedł czas na naszą ławkę najpierw wstałam ja. Powiedziałam to, co uważałam za słuszne i usiadłam. Nadeszła kolej Harry'ego.
-Cześć jestem Harold Edward Styles - zaczął poważnie, ale cała klasa wybuchnęła śmiechem - no dobra, niech będzie Harry. Mam 18 lat i jestem członkiem One Direction. Uwielbiam śpiewać i kocham wszystkich fanów. No i Louis'a oczywiście. Aha! I uwielbiam koty. Bo są takie.. słodkie i.. miłe i.. kochane i.. oj dużo by wymieniać. Nieważne. W sumie chyba jestem dobrym uczniem. Ale to chyba. I.. hmm.. co by tu jeszcze..  możliwe, że jestem trochę szalony. I boję się horrorów. I.. moim najlepszym przyjacielem jest telefon. I oczywiście Abbie - wskazał na mnie - i Brit - wskazał na nią - i Liam i Zayn i Louis i Niall. I w ogóle to chyba wszyscy, bo ja tam wszystkich lubię. Lubię też swoje włosy. Przynajmniej układanie ich zajmuje mało czasu. Mam od niedawna prawko więc lubię sobie trochę pojeździć. A w ogóle o czym to ja mówiłem? Aha, no tak. To ode mnie chyba tyle Dziękuje wszystkim za uwagę, kocham was, dobranoc!
Ukłonił się i usiadł na swoim miejscu. Cała klasa nie mogła powstrzymać śmiechu. Nawet nauczycielka. W końcu podała nam plan lekcji i byliśmy wolni. Moją uwagę znów przykuła Daisy. Zebrała swoje rzeczy i już jej nie było. Wybiegła z klasy jak oparzona. Coś tu było nie tak. Nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, bo Harry pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy przed budynek, gdzie czekała już reszta.
-Już myśleliśmy, że się zgubiliście - powiedział Zayn i pocałował mnie w policzek.
-Nie, po prostu Harry za bardzo się rozgadał.
-No co? - oburzył się Loczek - mieliśmy powiedzieć coś o sobie, to to zrobiłem. A w ogóle gdzie Louis?
-W domu. Pakuje nasze rzeczy - powiedział Liam.
-Yy.. że co? Louis pakuje wasze rzeczy w trasę? - zdziwiła się Britney.
-Nie, no coś ty! Jedziemy nad jezioro - powiedział Zayn - dzisiaj jest nasz ostatni dzień w Londynie i zmykamy na 3 tygodnie. Więc musimy się jakoś pożegnać.Co wy na to?
-W sumie nie mam planów - powiedziałam i spojrzałam na Brit.
-Ja też nie - odpowiedziała.
-Trochę rozrywki nam się przyda - stwierdził Harry.
-Dobrze, to my z Brit jedziemy do domu żeby się przygotować. Wpadniecie po nas czy mamy dojechać?
-Jasne, że wpadniemy Abbie - powiedział Liam - przecież wy nie wiecie gdzie jechać.
-A.. no tak..
-Bądźcie gotowe za godzinę. Zgoda?
-Zgoda. W takim razie do zobaczenia.
Pożegnałyśmy się z nimi i poszłyśmy do swoich samochodów. Kiedy tylko usiadłam za kierownicą przez chwilę na mojej twarzy zagościł uśmiech. Ale to był tylko ułamek sekundy. Przez przednią szybę patrzyłam na pogodne, błękitne niebo, po którym wolno płynęły chmury. Gdzieś tam, na górze była Hayley. Czułam to. Czułam jej obecność. Mimo tego, że nie mogłam jej zobaczyć, czułam że tam jest. Miałam wielką nadzieję, że Niall również znał to uczucie. Zachowywał się zupełnie jak nie on. Był cichy, nie odzywał się i ciągle przesiadywał w swoim pokoju. Jeden wypadek, a potrafił zmienić tak wiele. W końcu uruchomiłam silnik i opuściłam parking Drasblow. Do domu dotarłam w niecałe 15 minut. O dziwo, nie było nikogo. Wpadłam szybko do łazienki, ogarnęłam się, upięłam włosy w kok po czym poszłam do garderoby. Szybko przebrałam się w TO i byłam gotowa. Do torby spakowałam butelkę wody, olejki do opalania, telefon, brązowy sweterek i słuchawki. Zeszłam na dół i czekałam na resztę. W międzyczasie zalogowałam się na tt i My Voice. Miałam naprawdę sporo wiadomości od fanek 1D i nie tylko. Przeczytałam kilka i mimowolnie się uśmiechałam. No bo jak się nie uśmiechać czytając tweety typu "Śliczna z was para!" "Szczęścia gołąbeczki!" albo "Odpierdol się od mojego męża" ? Zaobserwowałam kilka osób i usłyszałam dźwięk zbliżającego się samochodu. Szybko wyłączyłam laptopa, wzięłam do ręki torbę i wyszłam z domu. I właśnie wtedy rozległ się klakson. Louis za kierownicą. To wszystko wyjaśniało. Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do czarnego vana. Brit i Catherine już w nim były. Ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. Zaczęliśmy rozmawiać omijając temat Hayley. Tak było po prostu lepiej. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z samochodu i rozglądnęłam się dookoła, starając się zapamiętać każdy najdrobniejszy szczegół tego wspaniałego otoczenia. Lou zaparkował samochód obok małego domku z tarasem. Dookoła rosła trawa, było miejsce na ognisko, gdzieniegdzie stały drzewa, przez które przebijały się promienie słoneczne. W pewnym momencie trawa się kończyła, a zaczynał piasek. Plaża była naprawdę mała, z boiskiem do siatkówki. A dookoła nas rozciągało się malownicze jezioro. Niebo było błękitne. Tylko gdzieniegdzie pojawiały się chmury. Pogoda była wprost idealna. Ulokowaliśmy się w domku po czym od razu poszliśmy na plażę. Razem z Brit i Cat zrzuciłyśmy z siebie sukienki, położyłyśmy się na ciepłym piasku i rozkoszowałyśmy się słońcem. Długo to jednak nie trwało. Nagle poczułam jak czyjeś ręce podnoszą mnie do góry i w jednej chwili ten ktoś przerzucił mnie sobie przez ramię. Jak się domyśliłam był to Zayn. Nie zważając na moje krzyki i prośby biegł w kierunku jeziora. Waliłam pięściami w jego nagie, umięśnione plecy, ale to też było na nic. Po kilku krokach zanurzyliśmy się pod wodą. Chciałam od niego odpłynąć, ale objął mnie w pasie i znów do siebie przyciągnął, po czym się wynurzyliśmy.
-Zayn! - krzyknęłam ze śmiechem - ty się dobrze czujesz człowieku?!
-Przy tobie zawsze - odpowiedział wyszczerzając zęby - a co? Coś nie tak?
-To było nie fair! Wziąłeś mnie z zaskoczenia!
-No, ale o to chodziło moja droga. Chciałem oszczędzić nam tych wszystkich "jeszcze nie teraz" "może potem" bla bla bla.
-Jesteś niemożliwy.
-Ale..?
-Ale i tak cię kocham.
-No ja myślę.
Uśmiechnęłam się do niego i go pocałowałam. Na początku czule i delikatnie, ale z czasem całowaliśmy się coraz zachłanniej. To była bardzo magiczna chwila. Poczułam jego ręce na swoich pośladkach. Uniósł mnie  a ja oplotłam go nogami w pasie. Słyszałam głośne "uu" dochodzące z kierunku plaży, ale kompletnie się tym nie przejęłam. Przy nim zawsze czułam się taka wyjątkowa. Jakbym była tą jedyną. Dawał mi szczęście, którego żaden inny człowiek nie mógłby mi dać.

[HARRY]

Gdy patrzyłem na Liama i Britney tulących się do siebie na plaży, lub na Abbie i Zayn'a całujących się w jeziorze, czułem zazdrość. Naprawdę wielką zazdrość i ból. Catherine stała się naszą przyjaciółką. Dla mnie była kimś o wiele więcej. Uwielbiałem spędzać z nią czas. Każde słowo, które wypowiadała, chowałem głęboko w sercu. Gdy na nią patrzyłem, pragnąłem tylko podejść do niej, mocno ją do siebie przytulić i powiedzieć, jak bardzo mi zależy. To było zupełnie co innego niż z Shannon. Ją też kochałem. Do czasu, gdy stała się nic nie wartą jedzą. Cat była zupełnie inna. Miła, beztroska, pełna optymizmu i taka piękna. Mógłbym godzinami z nią siedzieć i rozmawiać. Miałem dość tego, że nie umiałem powiedzieć jej co naprawdę czułem. To niszczyło mnie od środka. Musiałem coś zrobić. Musiałem w końcu wziąć sprawy w swoje ręce. Zanim będzie za późno. Widziałem jak idzie w kierunku domku. Zastałem ją w kuchni. Akurat przygotowywała kanapki.
-Rozumiem, że pani domu? - powiedziałem opierając się o futrynę.
Podskoczyła przestraszona i odwróciła się w moim kierunku.
-Jezu Harry, chcesz żebym dostała zawału? Czemu się tak skradasz?
-Ja? Wcale nie. Po prostu mnie nie usłyszałaś.
-Na jedno wychodzi.
Była tylko w stroju kąpielowym. Wyglądała po prostu niesamowicie. Tętno przyspieszyło mi momentalnie.
Przygryzłem dolną wargę i uśmiechnąłem się. Chyba domyśliła się o co chodzi, bo speszona odwróciła wzrok i znowu skupiła się na kanapkach.
-Masz teraz chwilę? - spytałem z nadzieją.
-Zależy dla kogo i o co chodzi.
-Dla mnie. Chciałbym ci coś pokazać.
-Mi? - zdziwiła się i znów na mnie spojrzała - ale dlaczego?
-Oj Cat, czemu ty zadajesz tyle pytań? Po prostu powiedz "tak, chętnie z tobą pójdę Harry" i po sprawie.
-Tak, chętnie z tobą pójdę Harry - powiedziała ze śmiechem.
-No widzisz? Cy to było takie tludne? 
-Jesteś wariatem, wiesz? Daj mi 5 minut.
Wytarła ręce w ręcznik, minęła mnie i poszła do małego pokoju. Wróciła po chwili w TYM zestawie. W ostatniej chwili powstrzymałem się, żeby nie wziąć jej za rękę. Wyszliśmy z domku i skierowaliśmy się na tyły. Prowadziłem ją w dobrze znane mi miejsce, w którym uwielbiałem przesiadywać. To ja znalazłem ten zakątek ,gdy kiedyś woziłem się bez celu. Doszliśmy na miejsce. A mianowicie na małą polankę, ze strumieniem i małym wodospadem. Catherine rozglądnęła się dookoła z szeroko otwartymi ustami. Usiadłem na jednej ze skał i patrzyłem na nią. 
-Tu.. jest.. niesamowicie - powiedziała i usiadła obok mnie - jak znalazłeś to miejsce? Przecież jesteśmy tu niecałą godzinę! 
-Znalazłem je o wiele wcześniej. Zanim ktokolwiek tu przyjechał. Podoba ci się?
-Oczywiście, że tak! Warto było się zgodzić.
Uśmiechnąłem się do niej, co odwzajemniła i przez dłuższą chwilę rozmawialiśmy o głupotach. Dosłownie o wszystkim i o niczym. W jej towarzystwie czas mijał naprawdę szybko. Stanowczo za szybko. Zapadło krótkie milczenie. Nadszedł idealny moment. Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na nią.
-Catherine?
-Tak?
-Co tak naprawdę o mnie myślisz?
-Yy.. słucham? - spojrzała na mnie zdziwiona - dlaczego tak nagle o to pytasz?
-Po prostu chcę wiedzieć. Odpowiesz mi? 
-Ym.. no.. ja.. myślę, że jesteś naprawdę niesamowitym człowiekiem. Utalentowany, miły, zabawny, czasami wredny, ale mimo wszystko niesamowity. Nie wiem, co mogę ci jeszcze powiedzieć. I nie rozumiem czemu zadajesz mi takie trudne pytania. 
-A wierzysz w miłość? 
-Harry, co się z tobą dzieje? Mam się bać?
-Wierzysz? - nie dawałem za wygraną.
-No.. tak, wierzę.. ale czemu o to pytasz?
-Bo widzisz.. jest w moim życiu taka jedna dziewczyna. Myślę o niej całymi dniami i nocami. Spotykam się z nią nawet w snach. W uszach ciągle słyszę jej słodki śmiech, a przed oczami mam obraz jej twarzy. I tak jest codziennie. Dzień w dzień. Nie potrafię przestać o niej myśleć. 
-Ahh.. no cóż.. to chyba dobrze? A ona o tym wie? - powiedziała smutnym głosem, który starała się ukryć.
-Nie.. bo boję się jej reakcji na moje słowa. 
-Nie powinieneś się bać. Powinieneś powiedzieć jej co czujesz. Na pewno cię nie odtrąci..
-Jesteś pewna?
-Tak, chyba tak. A.. zdradzisz mi o jaką dziewczynę chodzi?
-Oczywiście. Jej imię zaczyna się na "C" a kończy na "e". Jest piękna i niesamowita. I siedzi teraz obok mnie.
Jej źrenice gwałtownie się rozszerzyły. Wpatrywała się we mnie z niedowierzaniem. Zupełnie jakby nie mogła uwierzyć w to, co właśnie powiedziałem.
-Tak Cat, mówię o tobie. Od pierwszej chwili gdy cię zobaczyłem.. wtedy na scenie.. jak tańczyłaś.. nie potrafię przestać o tobie myśleć. Nie mogę wytrzymać dnia bez twojego głosu. Ja.. kocham cię.
Zapadło milczenie. Po prostu na siebie patrzyliśmy. Widziałem w jej oczach łzy, choć nie wiedziałem czemu. Ale poczułem wielką ulgę, że w końcu jej to powiedziałem. 
-Ja.. nie.. nie wiem co powiedzieć.. 
-Powiedz to, co podpowiada ci serce.
-Dobrze.. a więc.. 
-A więc?
-Ja też cię kocham Harry.
Po tych słowach nie wytrzymałem. Zbliżyłem się do niej, ująłem jej twarz w swoje dłonie i przysunąłem do siebie. Nie protestowała. I w końcu to się stało. Pocałowałem ją. Delikatnie i czule. Zarzuciła mi ręce na szyję, chcąc więcej. Posadziłem ją sobie na kolanach, objąłem w pasie i nadal całowałem, co ona odwzajemniała z taką czułością, że mógłbym nie przestawać. W końcu się od siebie oderwaliśmy.
-A więc. Tak oficjalnie. Zostaniesz moją dziewczyną? - spytałem patrząc jej prosto w oczy.
-Nie.
-Serio?
-Nie - powiedziała z uśmiechem i znów mnie pocałowała. 
W tamtej chwili byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Mógłbym tak siedzieć całą wieczność. Byle tylko być z nią. Ale niestety musieliśmy wracać. Mieliśmy w planach ognisko. Wstaliśmy i wtuleni w siebie ruszyliśmy w drogę powrotną.

[ABIGAIL]

Powoli zaczynało się ściemniać. Harry i Catherine gdzieś zniknęli. Zaczynałam się martwić, ale po chwili zobaczyłam ich idących w naszym kierunku. Tulili się do siebie, śmiali i szeptali coś na ucho. Uśmiechnęłam się na ten widok. Czyli Harry w końcu zebrał się na odwagę. Byli już wszyscy. Oczywiście oprócz Niall'a. Liam i Lou zajęli się rozpalaniem ogniska, Brit, ja i Cat przygotowywałyśmy przekąski a Zayn z Hazzą zbierali drewno i ustawiali ławki. Gdy już wszystko było gotowe zebraliśmy się przed domkiem. Rozglądnęłam się i szepnęłam do Zayn'a "zaraz wracam" po czym wróciłam do domu i skierowałam się do małego pokoju na końcu korytarza. Usłyszałam dźwięk gitary, cicho zapukałam do drzwi i weszłam do środka. Niall siedział na podłodze i po prostu grał jakąś smutną melodię. Spojrzał na mnie i odłożył instrument.
-Nie dołączysz do nas? - spytałam i usiadłam obok niego.
-Przepraszam cię, naprawdę. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie mam na nic ochoty. Ostatnio nie jestem sobą..
-Wiem. Ale mógłbyś chociaż spróbować żyć normalnie. 
-Nie mogę przestać o niej myśleć. Nie mogę się od tego uwolnić. Nie wierzę, że jej już nie ma..
-Niall.. mi też nie jest łatwo. Była moją najlepszą przyjaciółką. Ale wiesz co? Ona wciąż tu jest. Choć nie możesz jej zobaczyć. Możesz czuć jej obecność. Jestem pewna, że teraz patrzy na nas z góry. I na pewno nie chciałaby żebyś żył tak jak żyjesz. Proszę cię, spróbuj chociaż być tym dawnym wesołym chłopakiem, którego poznałam. Hayley na pewno by tego chciała. 
-Eh.. wiem, że masz rację. Sam w kółko to sobie powtarzam...
-Chodź do nas. Weź gitarę. Spędź z nami trochę czasu. Jutro lecicie w trasę i nie zobaczymy się 3 tygodnie. Chyba warto ten ostatni raz się uśmiechnąć? Dla mnie?
Po chwili kąciki jego ust nieznacznie się podniosły.
-Widzisz? To wcale nie takie trudne.
-Dziękuję. Dziękuję ci za wszystko.
-Nie ma za co. Dla przyjaciół wszystko.
Przytuliłam go mocno i poszliśmy do reszty. Wszyscy siedzieli już wkoło ogniska i piekli kiełbaski. Rozmawialiśmy. Śmialiśmy się. Były też straszne historie i śpiew przy dźwiękach gitary. Nawet nie poczuliśmy upływu czasu. W końcu musieliśmy się zbierać. My miałyśmy szkołę, a chłopaki trasę. Zgasiliśmy ognisko, pozbieraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w drogę powrotną. Właśnie takich dni brakowało mi najbardziej. Wtuliłam się w Zayn'a i zamknęłam oczy. Otworzyłam je dopiero, gdy byliśmy już pod moim domem. Nie chciałam wysiadać z ciepłego samochodu. Ale niestety nie było innej opcji. W miarę możliwości   mocno przytuliłam każdego po kolei. Zayna czule pocałowałam w usta.
-Udanej trasy chłopaki. I do zobaczenia za 3 tygodnie.
-Będę tęsknić - szepnął mi Zayn na ucho i pocałował w policzek. 
-Ja też - odszepnęłam i wysiadłam z samochodu.
Od razu poczułam zimne, nocne powietrze. W domu światło świeciło się na całym parterze. Na podjeździe zauważyłam nieznany samochód, co mnie zdziwiło. Weszłam do środka i od razu poszłam do salonu. Usłyszałam czyjeś głosy. Chciałam wejść, ale gdy zobaczyłam kto siedział na kanapie zamarłam w pół kroku i nie byłam w stanie iść dalej..

___________________________
No i jest kolejny ; ) 
Co prawda miał być w niedzielę, ale pod namową kilku osób postanowiłam dodać dzisiaj :)
Widzę, że w ankiecie jest 54 głosy za nowym opowiadaniem. Weee ♥
W porządku :) Zacznę je już w październiku ;) Mogę wam to obiecać :)
Czytasz = komentujesz ♥
Nawet nie wiecie jaką radość sprawia mi czytanie waszych komentarzy.
Cieszę się, że tu zaglądacie, czytacie i zostawiacie po sobie ślad < 33
KOCHAM WAS! 
Następny niebawem x






22 komentarze:

  1. wiesz jak ja Cię kocham , czy ty kurde wiesz jak ja Cię kochaam .<333333 , Jesteeś niesamowita po prostu geniaalnaa , kurde kochaam ten rozdział { i nie nie dlatego że wiesz... H.. } ale dlaatego że JEST BOSKI kurdee ja chcę już następny.< 33 . x love ya. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. meeeeega .<3
    Kocham Ciee i Twojego blogaa !;d ; *

    ~smilee!;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;) Dodaj szybko kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. *____________________________________* nic dodac nic ujac... <3 swietny rozdzial czekam na kolejny ! @neskowelove

    OdpowiedzUsuń
  5. jejuuu, miałam ciary normalnie ♥
    moja kochana, utalentowana siostrzyczko, jesteś geniuszem i aniołem. poważnie.
    jestem bardzo ciekawa co dalej i.. fajnie, że dodajesz regularnie notki : )

    Oll. xx

    OdpowiedzUsuń
  6. cudny rozdział.;) i tak zgaduje, że na kanapie siedział...jej ojciec??

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawa jestem kto tam siedział na kanapie xd
    rozdział jest genialny dodawaj szybko następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. wweeeeeeeeeeeeeeeee ! :D
    superr rozdział !
    kto siedział na tej kanapie ???
    czekam na nexta < 333

    OdpowiedzUsuń
  9. cud, miód i orzeszki :D

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham tooo <33
    uwielbiam twoje opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tam na kanapie siedzi Hayley ? Mam nadzieję, że się mylę (polubiłam jej postać, ale bez niej jest inna akcja, nieprzesłodzona), chyba, że jej śmierć jak i pogrzeb był tylko przykrywką, bo tak naprawdę z nią wiąże się jakaś wielka tajemnica ... Lepiej już nie będę rozkminiać :D A rozdział genialny <33

    OdpowiedzUsuń
  12. pisz następną :D uwielbiam twój blog <3

    OdpowiedzUsuń
  13. ciekawe kogo ona tam zauważyła :D
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
    Twój blog jest świetny <33

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział ♥
    Czekam na następny ;)

    http://youaremywonderwallxx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Twoje rozdziały są świetne! Dopracowane w każdym nawet najdrobniejszym szczególe!
    KOcham czytać to opowiadanie! <3!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. To chyba najlepszy rozdział EVER ! ♥ Zaczynaj szybko coś nowego :) Chyba domyślam się kto siedział w domu Abigail :D


    Zapraszam ! http://comeonskinnylovexx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział, już nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  18. mega mega mega ale o matulo czemu przerwałaś w takim momencie? :) ahh uwielbiam to czytać <333

    OdpowiedzUsuń
  19. Awwwwwwwwwwwwwwww < 333
    jest mega boskiii : * : *
    czekam na next ! ! ! ! #.#

    OdpowiedzUsuń
  20. Alexis ja cały czas czekam na ten nowy rozdział ! :D

    OdpowiedzUsuń