Następnego dnia dopadł mnie kac morderca. Ale tego mogłem się spodziewać. Odruchowo spojrzałem na telefon, ale przypomniałem sobie, że przecież go wyłączyłem. I nie miałem zamiaru go uruchamiać. Jeszcze przez 3 dni miałem mieć święty spokój od gwiazdorskiego życia. No, prawie. Bo w Bradford też miałem fanki. I jakoś wcale mi to nie przeszkadzało. Wyszedłem na balkon i zapaliłem papierosa. Zaciągając się dymem, myślałem o Abbie. O tym, co teraz robi. Dziwne. Wyjechałem, żeby zapomnieć a ciągle o niej myślałem. To było trudniejsze niż mi się wydawało. Ale czy w życiu cokolwiek jest łatwe? A może tak było dla niej lepiej? Maskowała się, że wszystko jest okay. Ale widziałem, jak nieraz płakała przez wpisy niektórych fanek, które wyzywały ją od najgorszych. Widziałem, jak bardzo przeżywała to, że niektórzy ludzie nienawidzą jej tylko dlatego, że jest ze mną. Poprawka: była ze mną. To niszczyło ją od środka. Co prawda nigdy mi o tym nie powiedziała, nie skarżyła się, ale ja wiedziałem swoje. Takie coś każdego mogło zniszczyć. Widziałem, jak niektóre fanki na nią patrzyły, gdy szła ze mną za rękę, lub mnie przytuliła. Czasami tego nie rozumiałem. A one nie rozumiały tego, że swoim zachowaniem niszczą niewinnego człowieka. Człowieka, który tak naprawdę nic im nie zrobił. Ale co poradzić? Żyjemy w XXI wieku, gdzie chamstwo szerzy się na kilometry. Cieszyłem się, że mamy fanki, które akceptują to, że jesteśmy z kimś związani i cieszą się naszym szczęściem. Wspierają nas i dopingują. Abbie była kruchą osobą. I choć udawała, że wszystko jest OK, było widać, że czasami po prostu miała dość. Tylko dlaczego zacząłem zwracać uwagę na te szczegóły dopiero teraz? Dlaczego nie zareagowałem wcześniej? Mogłem jakoś z nią porozmawiać. Albo przynajmniej poprosić o zaprzestanie wysyłania wulgaryzmów. Skończywszy papierosa wróciłem do środka. I od razu usłyszałem głos mamy:
-Zayn! Ktoś do ciebie! - krzyknęła z dołu.
-Idę! - odkrzyknąłem i zbiegłem po schodach.
Myślałem, że to Stacy. Ale bardzo się myliłem. Stanąłem w pół kroku i zaniemówiłem. W progu stała uśmiechnięta Eve. Poczułem, jak coś się we mnie gotuje. Po tym wszystkim miała czelność przyjeżdżać do mojego domu?! Tego już było za wiele.
-Cześć kochanie! - powiedziała i podeszła do mnie.
O mały włos nie pocałowała mnie w policzek. Złapałem ją mocno za ramiona i odsunąłem od siebie najdalej jak mogłem.
-Co ty tu do cholery robisz? - syknąłem - po co tu przyjechałaś? Po co w ogóle pokazujesz mi się na oczy? Nie masz już dość mieszania mi w życiu?
-Po pierwsze grzeczniej - wywróciła oczami - po drugie puść mnie. A po trzecie przywitaj się ze mną jak należy.
-Do jasnej cholery Eve! Kiedy ty wreszcie dasz sobie spokój? Kiedy wreszcie dotrze do ciebie to, że nigdy nie będziemy razem? Kiedy zrozumiesz, że na sam twój widok mi niedobrze?!
Widziałem, że uraziłem ją tymi słowami. Wyrwała mi się i spojrzała mi prosto w oczy.
-Dlaczego ty mnie tak nienawidzisz? - spytała płaczliwym głosem - ja chcę tylko, żebyś mnie kochał! Czy to tak wiele?
-No ty sobie chyba żartujesz! Pytasz, dlaczego cię nienawidzę? Bo zniszczyłaś moje szczęście! Naprawdę tego nie rozumiesz? Kocham Abigail i nigdy nie przestanę jej kochać! Nigdy też nie pokocham nikogo innego! A ty.. ty wszystko zepsułaś! Wszystko, na czym tak cholernie mi zależało! Śledzisz mnie, krzywdzisz i myślisz, że będzie okay? Nie, nie będzie! Czemu nie możesz zostawić mnie w spokoju? Dlaczego nie możesz odpuścić?
-Bo cię kocham..
-Nieprawda! Nie możesz mnie kochać. Przecież w ogóle mnie nie znasz! A ja nigdy nie będę w stanie pokochać ciebie. Zrozum to wreszcie. I daj mi spokój.
-Więc.. mam sobie odejść? I nigdy nie wrócić, tak? Dać ci święty spokój i nie zakłócać twojego życia?
-O niczym innym nie marzę. Proszę cię, zajmij się swoim życiem. Zrób coś. Wyjdź z przyjaciółmi, idź na imprezę, znajdź sobie drugą połówkę, cokolwiek. Ale z dala ode mnie.
-W porządku - warknęła - skoro tego właśnie chcesz, zniknę. Myślałam, że jesteś inny Zayn. Ale jesteś dokładnie takim samym dupkiem, co cała reszta. Trzymaj się swojego gwiazdorskiego tyłka, włos ci z głowy nie spadnie. Powodzenia z Abbie. Szkoda tylko, że myśli, że jestem z tobą w ciąży.
-Zaraz, chwila. Co?!
-To, co słyszałeś. Byłam u niej. Powiedziałam, że jestem w ciąży. Jaka ona jest naiwna - szydziła z niej - uwierzyła w każde moje słowo. Powiedziałam, żeby trzymała się od ciebie z daleka i tak zrobiła. To naprawdę musiała być miłość. Skoro ta mała suka tak łatwo zrezygnowała.
-Jeszcze słowo - syknąłem i spiorunowałem ją wzrokiem -i nie ręczę za siebie. Wynocha z mojego domu. Wynocha z mojego życia. I nigdy nie wracaj.
-Jasne, jasne. Żegnaj Zayn. Przynajmniej na razie. Dopóki nie wymyślę czegoś lepszego.
Po tych słowach odwróciła się i wyszła. Zacisnąłem usta i pięści. Przez dłuższą chwilę musiałem opanowywać emocje. Moim ciałem wstrząsały dreszcze. Byłem tak wściekły, jak chyba jeszcze nigdy. Mimo wszystko to nie był jeszcze koniec. Wiedziałem, że Eve jest w stanie wymyślić coś jeszcze gorszego. Musiałem jak najszybciej porozmawiać z Abigail. Tylko jak? Zdenerwowany wróciłem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi na klucz. Musiałem coś wymyślić. Chodziłem w tę i z powrotem, ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Wszystko się psuło. W końcu zrezygnowany poszedłem pod prysznic. Przebrałem się w czyste rzeczy, ułożyłem włosy i zszedłem na dół. Tak jak myślałem, w kuchni czekało na mnie śniadanie, które zjadłem ze smakiem. Zaraz po nim wyszedłem z domu. Kierowałem się prosto do Stacy. Musiałem z kimś pogadać. Zapukałem do drzwi i czekałem cierpliwie. Otworzyła mi jej mama. Zaprosiła mnie do środka i od razu pobiegłem do pokoju przyjaciółki. Z przyzwyczajenia wszedłem bez pytania i od razu tego pożałowałem. Stacy stała w samej bieliźnie i piorunowała mnie wzrokiem.
-Emm.. wybacz.. ja.. - jąkałem się i od razu się odwróciłem.
-Istnieje coś takiego jak pukanie Malik - warknęła.
-Przepraszam.. to z przyzwyczajenia..
-Okay, okay. Odwróć się.
Zrobiłem to i lekko się uśmiechnąłem. Narzuciła na siebie długą koszulkę, która sięgała jej do połowy ud i usiadła na łóżku. Musiałem przyznać, że wyglądała całkiem atrakcyjnie. Ale to była Stacy. Połowa chłopaków w Bradford zrobiłaby dla niej wszystko, gdyby tylko o coś poprosiła. Zająłem miejsce na krześle i spojrzałem na nią.
-No więc? O co chodzi? - spytała - czemu tak nagle wparowałeś do mojego pokoju?
-Muszę z tobą pogadać.
-Tego zdążyłam się domyślić geniuszu. Więc?
-Była u mnie Eve - powiedziałem i wzdrygnąłem się na samą myśl o niej.
-Ta blond suka, która zepsuła ci związek? - zdziwiła się - a co ona do cholery tu robi?
-Nie mam pojęcia. Ale znowu coś szykuje. Jestem tego pewien. I powiedziała Abbie, że jest ze mną w ciąży. Mam tego wszystkiego dość. Jakby nie mogło być normalnie!
-Ta mała na popierdolone w głowie. I to dosłownie. Co ona sobie wyobraża?
-Mnie się pytasz? To ja przyszedłem po radę, co mam robić. Hello? Ziemia do Stacy!
-A co ja wróżka? - prychnęła - człowieku, weź wreszcie sprawy w swoje ręce i już. Nie wiem, zorganizuj to jakoś, żeby ta twoja dziewczyna nie miała wyjścia i musiała z tobą pogadać. Porwij ją czy coś.
-Haha. Bardzo zabawne, naprawdę. A teraz tak na poważnie.
-A dlaczego nie? Niech ci twoi przyjaciele wywabią ją z domu, przywiozą do ciebie i zamkną was w jakimś pokoju czy coś. Nie będzie miała wyboru. Będzie musiała cię wysłuchać.
-Nie przes.. ej! - urwałem w połowie - to jest.. genialne! Stacy jesteś genialna!
-Ja to wiem i ty to wiesz. Wszyscy zadowoleni.
-Dlaczego ja wcześniej na to nie wpadłem?!
-Bo jesteś tępy..?
-Dzięki. Miła jesteś.
-Wiem. To wrodzone.
Zaśmiałem się i zastanowiłem się nad jej słowami. Nie zamierzałem wcześniej wracać do Londynu. Cały weekend miałem zamiar spędzić w Bradford. Ale zaraz po przyjeździe musiałem pogadać z chłopakami, żeby pomogli mi wszystko zorganizować. Rozmawiałem ze Stacy długo. W końcu ubrała się, ogarnęła i wyszliśmy. Spacerowaliśmy i rozmawialiśmy jak za starych dobrych czasów. Co jakiś czas zaczepiały nas fanki, którym rozdawałem autografy i robiłem wspólne zdjęcia. Jedna włożyła mi w dłoń małą karteczkę i uśmiechając się odeszła. Zdziwiony rozłożyłem papierek i sam się uśmiechnąłem. Było tam tylko kilka słów. Ale i tak wywołały wspomnienia. Z&A Forever! <3 głosił napis. Stacy też go zobaczyła i tylko wywróciła oczami. Zgiąłem karteczkę i włożyłem ją do kieszeni kurtki. Cieszyłem się, że jednak były jeszcze fanki, które wierzyły, że wszystko się ułoży i kibicowały nam. I właśnie tak powinno być. Dzień mijał szybko. Odwiedziliśmy kilka barów, pospacerowaliśmy po Bradford i powspominaliśmy stare, dobre czasy. Ze Stacy nie czułem upływu czasu. I mimo tego, że czasami potrafiła być nieźle wkurzająca, to i tak kochałem ją jak siostrę. Kiedy już odprowadziłem ją do domu, umówiliśmy się na następny dzień i sam poszedłem do siebie.
Niczym się obejrzałem, była już niedziela i musiałem wracać do Londynu. Te kilka dni, które spędziłem w Bradford dały mi wiele do myślenia. I na nowo zbliżyłem się ze Stacy. Nic a nic się nie zmieniła. Wciąż była sobą, za co ją podziwiałem. Potrafiła poprawić mi humor jak nikt inny. Nadal myślałem o Abbie. W każdej wolnej chwili przywoływałem wspomnienia związane z nią. Ale nie sprawiały mi już bólu. Gdy o niej myślałem, uśmiech sam pojawiał mi się na ustach. Spędziłem z nią najpiękniejsze chwile swojego życia. I wiedziałem, że nigdy o niej nie zapomnę. Kochałem ją jak wariat i zamierzałem o nią walczyć. Nawet, jeżeli ona tego nie chciała.
-Hej, a może pojedziesz ze mną? - spytałem Stacy, pakując swoje rzeczy do bagażnika.
-Że ja? Do Londynu? - zdziwiła się.
-A czemu nie? Mamy w domu wolny pokój. Mogłabyś zostać ile byś tylko chciała.
-Zayn, ale ja też mam szkołę. Nie zapominaj.
-Wiem. Ale wiem też, że i tak zamierzałaś powagarować przez ten tydzień. Więc?
-No.. w sumie..
-Nie daj się prosić. Wiem że i tak się zgodzisz. Więc maszeruj do domu, spakuj się i jedziemy.
-Jesteś wariatem.
-Twoim wariatem siostrzyczko - wystawiłem jej język - no już. Nie mamy całego dnia.
-Okay, okay. Daj mi godzinę.
Nie ma to jak spontaniczne decyzje. Skończyłem pakowanie i w końcu włączyłem telefon. Miałem całą masę nieodebranych połączeń. Liam, Harry, Harry, Louis, Liam, Niall, Abbie, Paul, Liam.. zaraz! Abbie?! Patrzyłem w telefon jak zahipnotyzowany otwierając usta ze zdziwienia. 8 nieodebranych połączeń od dziewczyny, o której nie mogłem przestać myśleć. Od dziewczyny, która nie chciała ze mną rozmawiać. Myślałem, że to może sen. Ale to była prawda. Ona do mnie dzwoniła, a ja miałem wyłączony telefon. Szybko wybrałem jej numer i przystawiłem telefon do ucha. Wybrany abonent jest poza zasięgiem - usłyszałem w słuchawce. Rozłączyłem się i walnąłem się pięścią w czoło. Tylko ja mogłem być takim idiotą. Wsiadłem do samochodu i wytrwale czekałem na Stacy. Musiałem się dowiedzieć o co chodziło. Musiałem wiedzieć, dlaczego dzwoniła. W końcu zauważyłem sylwetkę przyjaciółki. Wysiadłem z samochodu, pomogłem zapakować jej rzeczy do bagażnika i odjechaliśmy. Po drodze powiedziałem jej o telefonie. Też była nieźle zdziwiona. Londyn był już coraz bliżej. A ja miałem coraz większe nerwy. Misję czas zacząć.
[ABIGAIL]
Nie wiedziałam, co mam robić. Nie mogłam skontaktować się z Zayn'em. Musiałam czekać na jego powrót. Przez cały czas zastanawiałam się, co teraz robi. Weekend ciągnął się w nieskończoność. W sobotę odwiedził mnie Alex. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, więc wymówiłam się, że źle się czuję i wróciłam do pokoju. Razem z Harry'm ćwiczyliśmy piosenkę na zajęcia wokalne. Wybór był trudny. Była ich cała masa, a mogliśmy wybrać tylko jedną. W końcu nasz wybór padł na Bonnie Tyler - Total eclipse of the heart. Zawsze miałam sentyment do tej piosenki. Głównie przez tekst. Gdy jej słuchałam, miałam łzy w oczach. Siedzieliśmy z Harry'm w moim pokoju muzycznym i ćwiczyliśmy. Ja grałam na fortepianie, wsłuchując się w melodię a Harry uczył się tekstu. Podkład mieliśmy gotowy. Nagrany na płycie. Nie pozostało nam nic innego, jak tylko ćwiczyć.
-Dlaczego wybrałaś akurat tą piosenkę? - spytał Loczek przyglądając mi się.-Mam do niej sentyment.. ale jeżeli chcesz, możemy ją zmienić..
-Nie, nie. Nie ma mowy. Wiesz, śpiewaliśmy ją w X Factor. Też mam do niej sentyment. Wspomnienia wracają - uśmiechnął się pod nosem.
-Skoro tak, to w porządku.
-Wiesz.. myślę, że na pewnym fragmencie spojrzycie sobie z Zayn'em prosto w oczy.
-Że co proszę?
-Nic, nic. Tak po prostu myślę. To jak, śpiewamy?
-Tak.. śpiewamy.
Przez następne dwie godziny ćwiczyliśmy tą piękną piosenkę. Wczuwałam się w nią, jak jeszcze w żadną inną. Z Harry'm śpiewało mi się idealnie. Nasze głosy dobrze ze sobą brzmiały. A uroku dodawała ta jego niesamowita, wokalna chrypka. Ciągle myślałam o Zayn'ie. Ale czy nasz związek miał sens? Czy cokolwiek miało sens? Zayn mi nie ufał. Wiedziałam to na pewno. To ja zniszczyłam to zaufanie. Ja zniszczyłam WSZYSTKO. I nawet gdybym chciała to naprawić, to nigdy nie byłoby tak jak dawniej. Bez zaufania nie ma miłości. A bez miłości nie ma.. nic. Jest tylko pustka, której nic nie jest w stanie zapełnić. Po skończonej próbie, Harry zaproponował mi spacer. W sumie i tak nie miałam nic innego do roboty. Zayn ciągle miał wyłączony telefon, więc w ogóle przestałam próbować się do niego dodzwonić. Szybko poszłam do garderoby i przebrałam się w TO. Poprawiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Szliśmy powoli ulicami Londynu ciągle rozmawiając. Z nim nie można się było nudzić. Znosiłam nawet to, że w co drugim słowie chwalił jaka to Cat jest wspaniała, cudowna, oddana, kochana, piękna bla bla bla. Naprawdę ją kochał. Na samą myśl o niej się uśmiechał. Z całego serca życzyłam im szczęścia. Tak samo jak Liam'owi i Brit. Louis nadal szukał swojej drugiej połówki. Chociaż wiele dziewczyn z całego świata uważało się za jego żony. Miał w czym wybierać. Zwróciłam uwagę na to, że Niall coraz więcej czasu spędza z Daisy. Rozmawiają, śmieją się, wychodzą razem. Czyżby Horanek znalazł sobie nową miłość..? Czyżby to o nim mówiła Daisy, gdy wspominała o chłopaku, który jej się podoba? To była ich sprawa. Pogoda jak na październik była piękna. Świeciło słońce, chmury lekko przesuwały się po błękicie nieba, kolorowe liście spadały z drzew i tańczyły razem z wiatrem, a my szliśmy jak gdyby nigdy nic. Dwójka zwykłych przyjaciół. Nie mogę powiedzieć, że normalnych. Harry cały czas się wygłupiał i robił dziwne miny, żeby tylko mnie rozśmieszyć. I udawało mu się to. Nie znałam większego wariata, niż on. No, nie wliczając Louis'a, Liam'a, Niall'a i.. Zayn'a w sumie też. Gdy tylko o nim pomyślałam, od razu poczułam znajome ukłucie w sercu. Szybko potrząsnęłam głową, żeby odpędzić jego twarz sprzed oczu. Nie mogłam teraz o nim myśleć. Zwłaszcza, że podjęłam decyzję, której mogłam bardzo, ale to bardzo żałować. W końcu poszliśmy do kawiarni i zamówiliśmy sobie cappuccino. Harry cały czas o czymś nadawał. W pewnym momencie całkowicie się wyłączyłam i myślami byłam kompletnie gdzie indziej.
-Abbs? Ej, halo? Żyjesz? - usłyszałam głos Hazzy, który wyrwał mnie z rozmyśleń.
-Um, tak. Wybacz, zamyśliłam się.
-Jasne. Wiedziałem, że mnie nie słuchasz - naburmuszył się - jestem aż taki nudny?
-Nie, skądże - uśmiechnęłam się do niego przepraszająco - po prostu.. wiesz.. mam sporo na głowie..
-Eh, rozumiem. Ciągle myślisz o Zayn'ie prawda?
-Niestety tak - spuściłam głowę - podjęłam decyzję. Ale nie wiem, czy jest do końca dobra.
-Nic nie mów. To wasze sprawy. Ale mam nadzieję, że w końcu wam się ułoży. Byliście naprawdę parą idealną.
-Pary idealne nie istnieją Harry - powiedziałam twardo - nie w tym świecie.
-Jak to nie? A ja i Cat? A Liam i Brit? To nie pary idealne? - spytał poruszając brwiami tak, że się zaśmiałam.
-No okay. Oprócz tych wyjątków - wywróciłam oczami.
-No ja myślę - wyszczerzył się.
-Okay, zmieńmy temat. Dlaczego tak właściwie nie jesteś teraz z Catherine tylko ze mną?
-Od czasu do czasu chyba mogę poświęcić trochę czasu przyjaciółce, nie uważasz? A poza tym Cat nie ma w Londynie. Odwiedza ciotkę w Sheffield.
-Osz ty! Czyli dlatego skupiasz na mnie swoją uwagę tak?
-Nie, no co ty. Przecież wiesz, że cię kocham, tak?
-Jasne, jasne. Podpadłeś mi Styles.
-Oj już nie przesadzaj.
Oboje zaczęliśmy się śmiać. No tak, z nim czas leciał szybko. W ogóle ostatnio wszystko działo się w tempie expres. Zupełnie jakby ktoś przyspieszył czas. Zaczęliśmy rozmawiać o ich sprawach. Koncertach, wywiadach, trasach i promocji nowej płyty. W końcu mogłam skupić się na czymś innym niż tylko JA I MOJE BEZNADZIEJNE PROBLEMY. Zaczęło się ściemniać, więc musieliśmy się zbierać. Harry odprowadził mnie aż pod same drzwi. Umówiliśmy się na następny dzień, na próbę generalną i pożegnałam się z nim buziakiem w policzek. Wchodząc do domu usłyszałam czyjeś głosy. Czyli mama i James wrócili. Poszłam do kuchni, żeby się z nimi przywitać. Gdy tylko mnie zobaczyli, przerwali rozmowę i przytulili mnie.
-Co tu robicie? Mieliście wrócić jutro wieczorem - zagadnęłam.
-Małe komplikacje - odpowiedziała mama - poza tym mam coś do załatwienia w Londynie.
-A ty? Po co wróciłeś? - zwróciłam się do Jamesa mrużąc oczy.
-Abbie - warknęła mama, ale nie zwróciłam na nią uwagi.
-Ta sprawa dotyczy nas obojga - odpowiedział spokojnie - i naprawdę nie musisz być taka niemiła Abigail. Co ja ci takiego zrobiłem?
-Och, nic takiego. Oprócz tego, że rozwaliłeś małżeństwo moich rodziców, ale to przecież drobnostka prawda?
-Abigail uspokój się w tej chwili! - krzyknęła mama.
-Wiem, że nigdy nie będziesz traktować mnie jak swojego ojca. Ale mogłabyś przynajmniej udawać miłą. Nie byłoby tak łatwiej?
-Nieważne - bąknęłam - idę do siebie. Udanego wieczoru.
-Abigail... - znów usłyszałam mamę.
Odwróciłam się i pobiegłam do siebie. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam przed biurkiem. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na tt. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wpis Daisy "Kolejny udany dzień! Czyżby to miało coś znaczyć..?" . Przez chwilę zastanawiałam się o co mogło jej chodzić. Ale w końcu doszłam do wniosku, że pewnie o Niall'a. Uśmiechnęłam się do siebie i sama opublikowałam wpis "Bardzo udana próba z @Harry_Styles ! Czyż nie jesteśmy genialni? :D" Od razu miałam całą masę RT i ulubionych. Odpowiedź również pojawiła się szybko. Harry napisał "@Abbie_R To chyba oczywiste! Damy czadu w poniedziałek siostro! :)". Sama kliknęłam "favourite" i "retweet". Uśmiechnęłam się pod nosem i od niechcenia zalogowałam się na Skype. Wśród dostępnych był Liam, Britney, Chloe, Niall i Daisy. Już chciałam się wylogować, gdy zadzwoniła Chloe.
-Cześć Abbie, mam sprawę - odezwała się, gdy tylko odebrałam.
-Słucham?
-Nie wiesz co się dzieje z Zayn'em? Mamy razem śpiewać w poniedziałek a nigdzie nie mogę go złapać.
-Zayn jest w Bradford - odpowiedziałam najspokojniej jak umiałam - wraca chyba jutro.
-Co za człowiek! Jak go dopadnę to zabiję na miejscu!
-Jakoś dacie radę - uśmiechnęłam się.
-No ja mam nadzieję. Okay, to ja uciekam. Do zobaczenia w poniedziałek!
-Do zobaczenia.
Połączenie zakończone. Zamknęłam laptopa i położyłam się w wygodnym łóżku. Jeszcze 2 dni. W sumie niecałe 2 dni. Rozmowa z Zayn'em zbliżała się wielkimi krokami. A ja denerwowałam się coraz bardziej. Zasnęłam rozmyślając o nim.
Rano obudziłam się dość wcześnie. W związku z tym, że była niedziela postanowiłam ubrać się jakoś ładniej. Nie wiem czemu. Po prostu miałam taki kaprys. Poszłam do łazienki, wzięłam długi odprężający prysznic, rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone, po czym zajęłam się makijażem. Lekkim, bez przesady. W końcu poszłam do garderoby i przebrałam się w TO. Gotowa zeszłam na dół na śniadanie. Przygotowałam sobie naleśniki i zajęłam się jedzeniem. Po chwili dołączyła do mnie mama. Bez słowa usiadła naprzeciwko mnie popijając kubek porannej kawy.
-Nie mam pojęcia co w ciebie wczoraj wstąpiło Abbie - powiedziała ostro - ale to nie było w porządku. Myślałam, że takie sceny mamy już za sobą.
-Eh, przepraszam. Wiem, że to nie było fair. Nie wiem co się ze mną działo. Chyba po prostu się denerwuję.
-Ale czym? Co się znowu stało?
-Nic ważnego. Po prostu jestem idiotką i dałam się nabrać Eve.
-Co?
-To nie była prawda. Zayn mnie nie zdradził. Ona to wszystko zmyśliła. A ja głupia uwierzyłam w każde jej słowo. Teraz mam za swoje.
-Czyli.. to był tak jakby.. kawał? - spytała zszokowana.
-Najpodlejszy kawał jaki ktokolwiek, kiedykolwiek mi zrobił. Muszę porozmawiać z Zayn'em. I czekam aż wróci z Bradford. Muszę go przeprosić i wszystko wytłumaczyć. A to nie będzie takie łatwe.
-Ta dziewczyna jest jakaś nienormalna, nie uważasz?
-Daj spokój. Nie mów mi o niej. Na samą myśl o tej jej gębie mi niedobrze.
-I dobrze. Mam nadzieję, że wszystko wam się ułoży.
-Ja też mam taką nadzieję mamo.
Przytuliłam się do niej i włożyłam naczynia do zmywarki. Wróciłam do swojego pokoju i wzięłam do ręki gitarę. Miałam wenę na nową piosenkę. Nie wiem skąd. Po prostu miałam. Zatytułowałam ją "Love me for me" (przyp.aut. Tak wiem, że to piosenka Cher Lloyd ale postarajcie się wyobrazić sobie, że napisała ją Abbie, ok? xd) . Zaczęłam pisać pierwszą linijkę tekstu. Reszta szła jak po maśle. Kiedy skończyłam była już 15:00. Harry miał zjawić się lada chwila. I nie myliłam się. W jednym momencie rozległo się pukanie i w drzwiach pojawiła się jego lokowata czupryna. Zaśmiałam się i gestem ręki zaprosiłam go do środka.
-Wyczuwam nowy hit Abigail - powiedział z uśmiechem i usiadł na łóżku.
-Ta, przestań. Takie tam bazgroły.
-Bazgroły powiadasz? Pokaż mi to.
Zanim zdążyłam się zorientować co robi, wziął mi zeszyt sprzed nosa i zaczął czytać tekst. Próbowałam mu go wyrwać, ale bez skutku. W końcu zrezygnowana usiadłam na podłodze i skrzyżowałam ramiona na piersi. Kiedy skończył czytać spojrzał na mnie niepewnie i oddał mi zeszyt.
-To jest.. naprawdę piękne. Skąd ty bierzesz te wszystkie pomysły?
-Nie wiem. Same przychodzą. Pisanie i śpiewanie od zawsze było moją pasją. Nic na to nie poradzę.
-Masz naprawdę wielki talent Abbie. Dyrektor miał rację przyjmując cię do Drasblow. Będzie z ciebie gwiazda.
-Zobaczymy Styles. Wam i tak nigdy nie dorównam. Wielcy One Direction znani na cały świat - oboje się zaśmialiśmy.
-Też mieliśmy swoje początki. Udział w X Factor to jedna z najlepszych rzeczy, które mi się przytrafiły. Poznałem chłopaków i zacząłem robić to, co naprawdę kocham. Śpiewać. Zawsze wkładam w to wiele emocji. Nie umiem wejść na scenę, wziąć mikrofon i zaśpiewać jakąś piosenkę jakbym recytował wiersz. Po prostu tak nie umiem. Wczuwam się w nią całym sercem. I duszą.
-Święte słowa. Uwierz mi, mam tak samo. Śpiew to moja pasja. Ale okay, koniec tematu. Idziemy ćwiczyć?
-Jasne. Jestem zwarty i gotowy.
-Zobaczymy Styles.
Wstaliśmy i skierowaliśmy się do pokoju muzycznego. Na szczęście miałam dwa mikrofony. Włączyliśmy podkład i zaczęliśmy śpiewać. Układ też mieliśmy gotowy. Nie zamierzaliśmy tańczyć. Po prostu chodziliśmy po pokoju, od czasu do czasu patrząc na siebie. Wszystko wyszło idealnie. Ponowiliśmy próbę kilka razy i wszystko było gotowe. My byliśmy gotowi.
-Coś czuję, że jutro wyjdziemy ze szkoły z pięknymi szóstkami na koncie - powiedział wyszczerzony Hazz.
-Obyś się nie mylił.
-To jak? Co robimy przez resztę dnia?
-Nie wiem jak ty, ale ja zamierzałam leniuchować.
-Leniuchować? Ze mną? O na pewno nie. Porywam cię.
-Niby gdzie? - prychnęłam.
-Do nas. Chłopaki robią mały seans filmowy. Ma być jeszcze Britney i z tego co wiem Daisy. Catherine wraca późno, więc niestety będzie nieobecna. To jak? Dasz się porwać?
-No cóż.. okay. Skoro tak.
-Świetnie. To zbieraj się.
-Jestem gotowa Harry.
-A.. okay. To chodźmy.
Zeszliśmy na dół i już szykowaliśmy się do wyjścia, gdy usłyszałam głos mamy.
-O na pewno nie! Nigdzie was nie puszczę bez obiadu.
-Mamo, daj spokój - westchnęłam.
-Nie kochanie. To ty daj spokój. Nie po to przez pół dnia stałam przy garach żeby teraz to wszystko jeść sama. No już. Do kuchni marsz!
Spojrzałam na Harry'ego, ale on tylko się zaśmiał i posłusznie poszedł za moją mamą. Nie pozostało mi nic innego jak zrobić to samo. Usiedliśmy przy stole i zajęliśmy się jedzeniem. Harry od razu znalazł wspólny język z Jamesem, na co się skrzywiłam. Jak można było go lubić? No, ale cóż. Kto zrozumie facetów? Chyba tylko oni sami. Obiad był całkiem smaczny. Gdy tylko skończyliśmy, podziękowaliśmy i jak najszybciej opuściliśmy mój dom.
-Nie wiem czemu tak narzekasz na swojego ojczyma - powiedział Hazz gdy już siedzieliśmy w jego samochodzie - jest całkiem spoko.
-Jasne. Jak dla kogo - prychnęłam - nie gadaj tylko jedź.
-Okay, okay. Już będę cicho.
Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam przez okno. Nim się obejrzałam, byliśmy już pod ich wielkim domem. Weszliśmy do środka jako ostatni. Wszyscy siedzieli już wygodnie przed telewizorem i kłócili się jakim film obejrzeć najpierw.
-No weź się Niall, oglądamy "Straszny film 3" ! - krzyknął Louis.
-Nie ma mowy! Najpierw weźmy "Wycieczka bez powrotu"!
-Ej, a może chodźmy na kompromis i obejrzyjmy "Paranormal activity 3"? - włączyła się Brit.
Wszyscy w końcu przystali na jej propozycję. Przywitaliśmy się ze wszystkimi i zajęliśmy swoje miejsca. Liam uruchomił odtwarzacz i zajęliśmy się filmem. Robiło się coraz później. Oglądaliśmy też film Niall'a i Louis'a. Przy ostatnim było najwięcej śmiechu. Chłopaki szybko rozładowali atmosferę. Kiedy spojrzałam na zegarek, była już 21:32. A Zayn'a nadal nie było. W końcu musiałam zbierać się do domu. Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam. Harry chciał mnie odwieźć, ale miałam wielką ochotę na spacer. Musiałam przemyśleć jeszcze kilka spraw. Po raz kolejny realizowałam każdy ze scenariuszów. I co ja miałam robić?
[ZAYN]
-Mam coś na twarzy czy jak? - usłyszałem głos Stacy.
-Nie, wybacz.. po prostu.. - zaciął się Lou.
-Okay, okay - włączyłem się - ludzie to jest Stacy. Moja przyjaciółka z Bradford. A to po kolei: Louis, Niall, Britney, Liam, Harry i..
-Daisy - powiedziała blondynka z uśmiechem.
-No właśnie. Daisy. I wszystko jasne.
-Hej. Mam nadzieję, że nie będę dla was kłopotem. Zostaję tylko kilka dni.
-Dla nas to żaden problem - odezwał się Louis i wstał - pomogę ci z bagażami.
Spojrzałem na niego z ironią. No tak. Zapomniałem jak wszyscy reagowali na jej widok. Stacy posłusznie poszła za nim a ja zostałem z chłopakami.
-Ty idioto! - krzyknął Harry - dlaczego teraz?!
-Co? - spojrzałem na niego zdezorientowany.
-Dosłownie 5 minut temu wyszła stąd Abigail. Ugh, czy ty nigdy nie możesz się pospieszyć?
-Abbie.. tu.. była? - spojrzałem na niego i walnąłem się w czoło - Cholera! Więc to była ona.
-Widziałeś ją? - włączył się Liam.
-Tak, ale jej nie rozpoznałem. Szła tyłem. Szlag by to!
Bez zastanowienia wybiegłem z domu i rozglądnąłem się dookoła, ale wszędzie było pusto. Ani jednej osoby. 5 minut. 5 cholernych minut i mógłbym z nią porozmawiać. Chyba tylko ja byłem takim idiotą. Zrezygnowany wróciłem do domu. Nie pozostało mi nic innego, jak czekać do jutra.
-Bez komentarza - rzuciłem do chłopaków i pobiegłem na górę.
Prosto do swojego pokoju. Wiedziałem, że Lou zajmie się Stacy. Mogłem na nim polegać we wszystkim. Rozpakowałem swoją torbę, wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Mimo tego, że było wcześnie, a wszyscy na dole jeszcze imprezowali, ja miałem dość. 5 minut. Tylko tyle wystarczyło, żebym znów nie zdążył. Przeklęty czas. Czemu musiał biec tak szybko? Z taką myślą zasnąłem.
Następnego dnia wstałem najwcześniej ze wszystkich. To chyba nerwy. Wykąpałem się, ułożyłem włosy i przebrałem się w czyste rzeczy. Narzuciłem na siebie bejsbolówkę i zszedłem na dół. Zrobiłem sobie szybkie śniadanie i zająłem się jedzeniem. Po chwili do kuchni zaczęła schodzić się cała reszta. Łącznie ze Stacy. Zrobili sobie to, na co mieli ochotę i usiedli przy stole. Uśmiechnąłem się do nich tylko i wstałem. Widziałem po ich minach, że wszyscy życzyli mi powodzenia. I byłem im za to wdzięczny. Wyszedłem z domu i wsiadłem do swojego samochodu. Do szkoły dojechałem w kilkanaście minut. Na parkingu były jeszcze spore pustki. Wszedłem do szkoły jak gdyby nigdy nic i od razu dopadła mnie Chloe.
-Ty idioto! Ja cię normalnie kiedyś zabiję! - krzyknęła.
-Nie wiem o co ci chodzi - powiedziałem zdezorientowany.
-Nie wiesz? Naprawdę? Dzisiaj śpiewamy razem duet mój drogi. A nie mamy nawet piosenki!
-To.. dzisiaj? Szlag by to! Przepraszam cię, naprawdę. Kompletnie wyleciało mi to z głowy.
-Na szczęście masz mnie. Znasz piosenkę "Love the way you lie" ?
-Jasne, że znam.
-Okay. Mam do niej podkład. Sprawa załatwiona. Póki mamy chwilę czasu chodź poćwiczyć.
-Okay, ale..
I w tym momencie ją zobaczyłem. Właśnie wchodziła do szkoły z Daisy. Śmiały się z czegoś. Nie zauważyła mnie. Chciałem do niej podejść, ale Chloe ciągnęła mnie w przeciwnym kierunku. Byłem jej to winny po całym weekendzie nieobecności. Weszliśmy do jakiejś sali i zaczęliśmy ćwiczyć. Nie ma to jak próba 15 minut przed lekcją. Ale, o dziwo, wyszło nam to całkiem dobrze. Byliśmy gotowi akurat w chwili, gdy zadzwonił dzwonek oznajmujący początek zajęć. Weszliśmy do klasy i zajęliśmy miejsca obok siebie. Abigail siedziała z Harry'm. Nie patrzyła w moim kierunku. Byli zbyt zajęci rozmową. Chyba nawet nucili coś do siebie. Poczułem ukłucie zazdrości. To ja powinienem tam z nią teraz siedzieć i przygotowywać się do występu. W końcu nauczycielka rozpoczęła zajęcia. Ja z Chloe poszliśmy na pierwszy ogień. Tak jak się tego spodziewałem. Zaśpiewaliśmy swoją piosenkę najlepiej jak umieliśmy i zeszliśmy z małej sceny. Oczywiście dostaliśmy szóstki. Przybiliśmy "żółwika" i przysłuchiwaliśmy się reszcie występów. Kiedy nadeszła kolej Abbie i Harry'ego, zacisnąłem dłonie w pięści. Rozpoznałem pierwsze takty piosenki "Total eclipse of the heart" ([KLIK!]). Świetny wybór. Gdy tylko usłyszałem jej głos, nie mogłem oderwać od niej wzroku. Wsłuchiwałem się w słowa piosenki. W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały.
-Once upon a time I was falling in love, but now I'm only falling apart. There's nothing I can do a total eclipse of the heart. Once upon a time there was light in my life, but now there's only love in the dark. Nothing I can say a total eclipse of the heart.. - tymi słowami zakończyła piosenkę.
Widziałem łzy w jej oczach. Sam też miałem ochotę się rozpłakać. Wszyscy bili im brawo na stojąco. Nauczycielka tak samo. Bez zastanowienia wpisała im najwyższe oceny. Byłem pod wielkim wrażeniem. Gdy tylko usiadła, spojrzałem w jej kierunku. Nasze spojrzenia się spotkały i przez dłuższą chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy. To ona pierwsza się odwróciła. A ja nie mogłem już wytrzymać. Musiałem z nią porozmawiać. Teraz, zaraz, natychmiast. Gdy tylko zabrzmiał dzwonek podniosłem się z krzesła przepchnąłem się do drzwi. Abbie stała odwrócona tyłem i rozmawiała z Hazzą. Nie wytrzymałem. Musiałem coś zrobić. Położyłem jej dłoń na ramieniu i odwróciłem w swoją stronę. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, ująłem jej twarz w dłonie i pocałowałem ją najczulej jak umiałem.
[ABBIE]
Wchodząc do szkoły, pierwsze co zobaczyłam to Zayn rozmawiający z Chloe. Potem ona gdzieś go zaciągnęła i zniknęli mi z oczu. Sam jego widok wywołał u mnie dreszcze. Musiałam poczekać do lekcji. A rozmowa zbliżała się wielkimi krokami. Nie byłam pewna, czy byłam na to gotowa. Ale musiałam w końcu wszystko mu wyjaśnić. Kiedy rozległ się dzwonek od razu weszłam do sali i zajęłam miejsce obok Hazzy. Starałam się nie patrzeć w stronę Zayn'a. A było to bardzo trudne. Kiedy nadeszła nasza kolej na śpiewanie, weszliśmy na scenę, odetchnęliśmy i zaczęliśmy piosenkę. W pewnym momencie nie wytrzymałam i spojrzałam prosto na Mulata. Nasze spojrzenia się spotkały, a moje oczy wypełniły łzy. To naprawdę było trudne. Dostaliśmy owacje na stojąco. Po skończonej lekcji musiałam pogadać z Harry'm. Pogratulowałam mu, a on mi. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Stanęłam oko w oko z Zayn'em. I zanim zdążyłam się odezwać, albo jakkolwiek zareagować, przybliżył moją twarz do swojej i pocałował. Straciłam nad sobą kontrolę. Przyciągnęłam go do siebie i normalnie wpiłam się w jego usta. Tak bardzo mi tego brakowało. Tak bardzo za nim tęskniłam. Opanowałam się dopiero po dłuższej chwili. W jednym momencie odepchnęłam go od siebie.
-Przepraszam.. - wyszeptałam i wybiegłam ze szkoły.
Wykrzyknął moje imię i wybiegł za mną. Na szczęście zdążyłam wsiąść do samochodu i zamknąć drzwi. Odpaliłam silnik i ruszyłam. Zachowałam się jak idiotka. Nie powinnam oddawać pocałunku. Co on sobie teraz o mnie myślał? Co ja o sobie myślałam? Nie mogłam wrócić do domu bo wyszłoby na jaw, że uciekłam z lekcji. Ale musiałam pobyć chwilę sama. Musiałam to wszystko sobie poukładać. Pojechałam więc na polanę. Usiadłam na znajomym drzewie i podkuliłam nogi. Łzy płynęły mi po policzkach. Sama nie wiem czemu tak się krzywdziłam. To nie miało tak wyglądać. Wszystko miało być inaczej. Wyłączyłam telefon. Chciałam zostać sam na sam ze swoimi myślami. Musiałam to naprawić. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w śpiew ptaków i szum liści. Nim się obejrzałam, wybiła 15:00. Koniec lekcji. Niechętnie wstałam i wróciłam do samochodu. Już wiedziałam, co powinnam zrobić. Położyłam ręce na kierownicy, wzięłam kilka głębokich oddechów i uruchomiłam silnik. Pod domem chłopaków zaparkowałam 20 minut później. Wszystkie samochody stały w rzędzie. Więc wszyscy byli w domu. Opuściłam swoje autko i nacisnęłam dzwonek. Drzwi otworzył mi Niall.
-Jest Zayn? - spytałam na wstępie.
-U siebie - odpowiedział blondyn i wpuścił mnie do środka - powodzenia.
-Dzięki.
Szybkim krokiem weszłam po schodach. Zatrzymałam się przed drzwiami jego pokoju. Nadszedł czas na to, by wszystko w końcu się wyjaśniło..
_________________________________
Weeeeeeelcooooooomeeeeeeeee! :D
Rozdział dłuższy niż ostatnie! W końcu mi się udało. Wena wróciła :D
Mam nadzieję, że wam się spodoba < 3
Czytasz = komentujesz ♥
Sporo czasu nad nim siedziałam, więc chyba jako tako mi wyszedł ;)
KOMENTUJCIE PLEASE!
Następny za niedługo < 3
yes yes yes :D
OdpowiedzUsuńw końcu będą razeem ♥ aaaaawww : )
geniaaalny rozdział ! ^.^
weeee, jestem pierwsza :D
dawaj szybko następny bo nie mogę się doczekać juuż < 33 pozdrawiam :*
jak zwykle nie wiem co napisać ;<
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny, ten jest megaprzezajebisty ! :D
@neskowelove
Świetnie że taki długi, ale dawaj następny bo nie wytrzymam !!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita.
Fajnie piszesz :P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :D
http://storyloveoned.blogspot.com/
kocham cię!!!!!!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńWarto było czekać . Na reszcie coś o Louisie , czekałam na to ! Mam nadzieje że Abi i Zayn się pogodzą i ta wstrętna Eve ich zostawi !
Naprawde super i czekam na kolejny oby był jak najszybciej . ;D
Pozdo , Ola ! ;D
Super.Mam nadzieje ze Abbie i Zayn się pogodzą.
OdpowiedzUsuńPisz szybko bo nie wytrzymam..
Miloo..
nextt please <333
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, jestem ciekawa kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńświetny*.*! czekam na następny!
OdpowiedzUsuńŚwietny *.* Dawaj następny xd ;d
OdpowiedzUsuń<33 tylko tyle jestem w stanie powiedzieć, bo zaniemówiłam :)
OdpowiedzUsuńrozdział świetny jak zresztą wszystkie:D piosenka pasi tu idealnie:D czekam na nastepny!
OdpowiedzUsuńi love , ! <33333333333
OdpowiedzUsuńGENIALNY.!!
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA KOLEJNY :)
Boski!!! Nic dodać, nic ująć:)
OdpowiedzUsuńAaaaa. Jak zawsze świetny <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że następny będzie szyyyybko bo nie wyrobie ;)
jako tako ? przecież ten rozdział jest GENIALNY ;)
OdpowiedzUsuńgenialnie to rzwinęłaś :) fajnie, że jesteś ;*
OdpowiedzUsuńOll. xx
super rożdział kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńdoskonaly pisz szybko mi ten rozdział
OdpowiedzUsuńPaulaa
kocham, kocham, kocham, kocham *__*
OdpowiedzUsuńJestę trupę*.* Świetny rozdział, a Ty przerwałaś w takim momencie! Czekam na rozmowę Abbie i Zayna. Oni muszą się pogodzić:D
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opowiadanie! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!!! <33
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że pomiędzy Abbie i Zaynem znowu będzie w porządku. Tak się wciągnęłam, że po prostu nie mogę przestać myśleć o tym opowiadaniu *-* Gratuluję pomysłu no i oczywiście talentu przede wszystkim! Pozdrawiam i buziaki :***
supper ;3
OdpowiedzUsuń