środa, 7 listopada 2012

Thirty - one ♥

[ZAYN]

Wybiegłem za Abbie ze szkoły, ale widziałem tylko jej odjeżdżający samochód. Zakląłem pod nosem i wróciłem do szkoły. Jak zwykle musiałem wszystko spieprzyć. Bo to w końcu ja. Na każdej kolejnej lekcji siedziałem jak nieobecny. Nie zwracałem uwagi na nikogo ani na nic. Chciałem iść jej szukać, ale pewnie wolała zostać sama. Ten pocałunek to chyba jednak nie był najlepszy pomysł. Po ostatniej lekcji, nie czekając na nikogo wsiadłem w samochód i wróciłem do domu. W progu powitała mnie Stacy. Zrobiłem tylko przepraszającą minę i poszedłem prosto do swojego pokoju. Tak bardzo chciałem z nią porozmawiać. Żeby w końcu wszystko się wyjaśniło. Położyłem się na łóżku i wgapiałem się w sufit. Po chwili do mojego pokoju weszła Stacy. Nie zdziwiło mnie to. Wiedziałem, że przyjdzie.
-Co się znowu stało? - spytała i usiadła obok.
-Nic - mruknąłem - znowu spieprzyłem akcję.
-Malik weź ty się wreszcie ogarnij. Co znowu zrobiłeś?
-Pocałowałem ją. A ona uciekła.
-Ou.. to rzeczywiście spieprzyłeś sprawę - powiedziała kręcąc głową.
-Stacy nie pomagasz mi - warknąłem.
-No co? Ja tylko potwierdzam twoje słowa. I nie rozumiem co ty tu jeszcze robisz.
-E.. co?
-Powinieneś jej szukać geniuszu. A nie leżeć na łóżku jak jakiś wielki pan. Zmęczyłeś się czymś czy jak?
-I gdzie niby mam jej szukać? Przecież ona może być wszędzie!
-No to nie wiem. Może ma jakieś swoje ulubione miejsce, co?
-Nie wiem, Stacy. Proszę, daj spokój. Muszę pomyśleć.
-Tylko nie myśl za dużo. Bo na dobre ci to nie wyjdzie.
-Dzięki za wspaniałe rady siostro - powiedziałem z ironią.
-Zawsze do usług - wyszczerzyła się.
I właśnie w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. "Dajcie wy mi wreszcie święty spokój!" pomyślałem i spojrzałem w bok. Powiedziałem tylko krótkie "proszę". Drzwi niepewnie się uchyliły i w progu stanęła Abbie. Poczułem jak serce podchodzi mi do gardła.

[ABIGAIL]

Stałam pod jego drzwiami przez dłuższą chwilę zastanawiając się, czy aby na pewno powinnam tam wchodzić. W końcu jednak się na to zdecydowałam. Nie mogłam po raz kolejny uciec. To się robiło powoli nudne. Bez względu na to, co tam zastanę, muszę wejść i z nim pogadać - nakazałam sobie w myślach. Podniosłam rękę i niepewnie zapukałam w ciemne, drewniane drzwi. Gdy rozległo się "proszę" nacisnęłam klamkę i niepewnie weszłam do środka. Zayn leżał na łóżku, ale na mój widok momentalnie wstał. Przy nim siedziała jakaś nieznajoma szatynka. Spojrzałam na nią i na niego nie wiedząc, co o tym myśleć. Po chwili dziewczyna wstała i uśmiechnęła się do mnie.
-To ja was zostawię samych. Rozumiem, że macie parę spraw do obgadania. Sprawdzę co robi Louis.
Po tych słowach minęła mnie i już jej nie było. Zostałam z Zayn'em sam na sam. Spojrzałam na niego.
-Czy.. - zaczęłam, ale Zayn nie dał mi skończyć.
-To Stacy - powiedział szybko - moja przyjaciółka z Bradford. Tylko i wyłącznie przyjaciółka. Wpadła na kilka dni.
-Ah.. okay, jasne. 
Kompletnie nie wiedziałam jak się zachować. Inaczej wyobrażałam sobie tą rozmowę.
-Przepraszam, że cię pocałowałem - powiedział chłopak ciągle na mnie patrząc.
-Przepraszam, że uciekłam - oboje się uśmiechnęliśmy.
W końcu Zayn z powrotem usiadł na łóżku a ja zajęłam miejsce na krześle. Włożyłam ręce między kolana i spuściłam głowę. Nadal nie wiedziałam, co powiedzieć. 
-Abbie.. ja.. ta cała sprawa z Eve to.. to wszystko nieprawda.. ona..
-Wiem - przerwałam mu i podniosłam głowę - ja wszystko wiem Zayn. Chłopaki wszystko mi wyjaśnili zaraz jak wyjechałeś. I właśnie dlatego tutaj jestem.
-Umm.. - zamyślił się.
-Przepraszam - po tym słowie spojrzałam mu prosto w oczy - naprawdę bardzo cię przepraszam. Nie powinnam była tak się zachowywać. Mogłam dać ci wyjaśnić i wszystko byłoby okay. Ale nie, ja oczywiście musiałam wszystko zawalić. Musiałam uwierzyć tej pustej laluni w każde jej zakłamane słowo. Jestem głupia i naiwna, wiem o tym. Ale chcę, żebyś wiedział, że naprawdę tego żałuję. I jeszcze raz przepraszam.
Po mojej wypowiedzi Zayn przez chwilę się nie odezwał. W jednym momencie wstał z łóżka, przykucnął przede mną i schował moje ręce w swoich.
-Za nic nie musisz mnie przepraszać. To ja powinienem walczyć. Powinienem zrobić cokolwiek, żebyś mi uwierzyła. Eve wszystko zepsuła. Nie wiem co jest z nią nie tak. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo się cieszę, że tu jesteś. Że w końcu mogę tu z tobą być. Nie czekałem na nic innego Abbie. Czyli teraz będzie już w porządku?
Widziałam w jego oczach nadzieję. I tym trudniej było mi wypowiedzieć kolejne słowa.
-Nie wiem Zayn - odpowiedziałam powoli - to, co się stało.. to wszystko.. ja nie wiem co o tym myśleć. Ale wiem jedno. Zawiodłam cię. I to na całej linii. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
-O czym ty mówisz? - spytał zdezorientowany.
-Ja.. - zawahałam się - wiem, że straciłeś do mnie zaufanie. Ja sama już sobie nie ufam. Nie wiem co jest prawdą, a co fikcją. To wszystko mnie przerasta. Kocham cię, ale..
-Ale..? 
-Ale nie możemy być razem Zayn - widziałam, że skrzywdziłam go tymi słowami - zbyt wiele się między nami wydarzyło. To wszystko.. ja tak nie mogę. Po prostu nie mogę. Naprawdę bardzo mi na tobie zależy, ale.. nie chcę więcej takich akcji. Nie chcę cię krzywdzić. Proszę, zrozum mnie.
-Nie Abbie. Nie rozumiem cię - po tych słowach wstał i zaczął chodzić po pokoju - czy ty w ogóle wiesz, co mówisz? Nie chcesz mnie krzywdzić, a właśnie to robisz! 
-Przepraszam.. - sama również wstałam i podeszłam do niego - naprawdę przepraszam. Ale przecież możemy być przyjaciółmi. Może tak będzie nawet lepiej. Nie chcę znowu cię stracić, zrozum. Po prostu muszę dojść do siebie i to wszystko poukładać..
-Nie chcę przyjaźni. Chcę czegoś więcej. Abigail, kocham cię. 
Po tych słowach stanął niebezpiecznie blisko mnie. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Ujął moją twarz w swoje silne, ciepłe dłonie i spojrzał prosto w oczy.
-Kocham cię najbardziej na świecie - kontynuował - jesteś moim życiem, rozumiesz? Gdy nie ma cię w pobliżu, czuję jakbym stracił kawałek siebie. Dni bez ciebie były najgorszymi dniami mojego życia. Jesteś moim powietrzem. Nie umiem bez ciebie wytrzymać. Jesteś dla mnie wszystkim, rozumiesz? Nie zrezygnuję z ciebie. Nie ma takiej opcji. 
-Ja.. ale.. 
-Powiedz, że mnie nie kochasz. Powiedz, że te wszystkie wspólne chwile nic dla ciebie nie znaczyły. Powiedz, że jestem dla ciebie nikim i że ci nie zależy. Powiedz, że nie chcesz ze mną być i masz mnie gdzieś. Jeżeli to powiesz, odejdę. Nie będę naciskał. Po prostu dam ci spokój. 
Nadal patrzyłam mu prosto w oczy. Nie byłam w stanie wypowiedzieć tych wszystkich słów. Nie umiałam kłamać. Był dla mnie cholernie ważny. Bez względu na wszystko kochałam go jak wariatka. Bez niego byłam jak róża bez kolców.
-Ja.. nie mogę - powiedziałam zrezygnowana.
Gdy tylko to powiedziałam, nasze usta złączyły się w długim, namiętnym pocałunku. Przyciągnęłam go do siebie i wplotłam mu rękę we włosy, a drugą trzymałam za szyję. Poczułam jego ręce na swoich plecach. Znów byliśmy jednością. Niczym jedna dusza w dwóch ciałach. Mogłam tak spędzić całą wieczność. Ta rozmowa miała wyglądać inaczej. Ale nie mogłam mu odmówić. Nie umiałam. Znów poczułam się szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. 
-Kocham cię - szepnął mi do ucha gdy się od siebie oderwaliśmy.
-Ja ciebie również - odpowiedziałam i znów wpiłam się w jego usta.
Czyżby wszystko już miało być w porządku? Przez chwilę oddawaliśmy się czułościom, a później położyliśmy się na łóżku. Leżałam bokiem, a Zayn obejmował mnie w talii od tyłu i całował w szyję. Było mi tak dobrze. Tak cholernie dobrze. Znów miałam przy sobie swoje szczęście. I nie potrzebowałam niczego więcej.

[LOUIS]

Siedziałem właśnie przed fortepianem i starałem się zagrać którąś z naszych nowych piosenek. Nie mogłem doczekać się promocji naszego nowego albumu. Byłem nieźle podekscytowany. Zaszliśmy tak daleko! Druga płyta. Kolejne piosenki. To wszystko było jak piękny sen. A na dodatek nie mogłem przestać myśleć o przyjaciółce Zayn'a. Gdy tylko pojawiła się w naszym domu, myślałem, że oszaleję. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Przerwałem granie i rzuciłem krótkie "proszę" myśląc, że to któryś z chłopaków. Ale myliłem się. W drzwiach stanęła Stacy. Oparła się o framugę i skrzyżowała ramiona na piersi, uśmiechając się przy tym.
-Cześć Tommo - rzuciła - mogę ci przeszkodzić?
-Jasne, wchodź - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej - nic nie robię. Tak tylko sobie gram.
-Jasne, jasne. Wiesz, Zayn odbywa teraz poważną rozmowę ze swoją byłą i nie chciałam im przeszkadzać.
-Zayn gada z Abbie? - zdziwiłem się.
-Jeżeli tak ma na imię szatynka, na której widok o mały włos nie spadł z łóżka, to tak.
-Tak, to z pewnością Abigail. Mam nadzieję, że w końcu będzie między nimi w porządku. Oboje wiele przeszli. Seks na zgodę i będzie perfect.
-Tak, tak. Dobra koniec gadania o nich. Nudzi mi się.
-A na co masz ochotę? - spytałem.
-Na cokolwiek. Jestem otwarta na propozycję. Oczywiście nie chcę się narzucać ani nic. Po prostu..
-Co powiesz na mały spacer? - przerwałem jej.
-Świetnie. Podoba mi się.
-Okay. To chodźmy na spacer a po drodze coś się wymyśli. Kevin! Wychodzę! Pilnuj marchewek! Bo jak Niall znowu je zeżre to śpisz za oknem! - krzyknąłem do sufitu.
-Okay, nie wnikam - powiedziała Stacy i zaczęła się śmiać - rozumiem, że macie swój świat i w ogóle.
-Nasz świat.. ehh.. każdy chciałby do niego należeć, nieprawdaż?
-Jasne, jasne Tomlinson. Jesteście perfekcyjni. Daj mi 15 minut, zgoda?
-Jasne wasza wysokość - powiedziałem i wyszczerzyłem się.
-Nie radzę ci tego robić - powiedziała z uśmiechem - jak raz zaczniesz traktować mnie po królewsku, to prędko się mnie nie pozbędziesz.
-Em.. w takim razie.. niech wasza wysokość idzie się przyszykować a ja poczekam na dole.
Stacy zaśmiała się, pokręciła głową i wyszła z pokoju. Poczułem jak serce zaczyna bić mi coraz szybciej. Czyżbym właśnie się z nią.. umówił? Szybko poszedłem do siebie, przebrałem się w czyste rzeczy, spryskałem perfumami i wróciłem na dół. Dziewczyny jeszcze nie było, więc jak gdyby nigdy nic usiadłem na kanapie i czekałem. Zeszła po schodach 5 minut później ubrana w TEN zestaw. Uśmiechnąłem się do niej, co odwzajemniła i wyszliśmy. Pogoda nie była idealna, ale przynajmniej nie było tak zimno. Wiedziałem, że ludzie robili nam zdjęcia. W końcu ja byłem sławny, a wcześniej widziano ją zapewne z Malikiem. Zastanawiałem się jaką intrygę wymyślą tym razem. Na razie postanowiłem się tym nie przejmować. Zaczęliśmy rozmawiać, żartować i śmiać się z czego popadnie. W końcu dostaliśmy takiej głupawki, że śmieszyło nas dosłownie wszystko.
-Ej, ej! Patrz! Tam jest listonosz! - krzyknęła Stacy i wskazała przed siebie.
-Ee.. Stacy? Przecież to zakonnica..
-Tak? Jesteś pewien? A może to listonosz przebrany za zakonnicę, co? Nie przyszło ci to do głowy?
-Tak, jasne. Jeszcze mi powiedz, że to tajny agent, który szpieguje ludzi w przebraniu zakonnicy.
-Wiesz co? Jak chcesz zabłysnąć to posmaruj się margaryną!
-Och, to było takie zabawne jak maluch jadący autostradą!
-A właśnie, że maluch jadący autostradą jest zabawny! Widziałeś kiedyś malucha na autostradzie?
-Jeszcze nie, ale..
-Ha! I tu cię mam Tomlinson! Wygrałam!
-E.. to my w coś graliśmy?
-Nie. Ale i tak wygrałam!
-Twoja logika jest nielogiczna!
-Nie rozumiem twojego rozumowania!
W końcu nie mogliśmy wytrzymać. Ze śmiechu łapaliśmy się za brzuchy i usiedliśmy na najbliższej ławce, nie mogąc się opanować. Ludzie dziwnie na nas patrzyli, ale jakoś nie zwracaliśmy na nich szczególnej uwagi. Bawiliśmy się naprawdę świetnie. Gdy już uspokoiliśmy się na tyle, żeby móc normalnie mówić, zdecydowaliśmy się na kino. Wybraliśmy jakiś film i usiedliśmy w ciemnej sali. Zaraz po czołówce zaczęliśmy do siebie szeptać.
-Patrz jaka ta laska ma odrosty! Mogłaby zainwestować w farbę - usłyszałem głos Stacy i zaśmiałem się pod nosem
-Widocznie trudno jej zainwestować w farbę. Ma ważniejsze wydatki - odszepnąłem.
I tak przez cały film. Ludzie cały czas odwracali się, posyłali nam groźne spojrzenia i robili "ćsiii!". Nam jednak to nie przeszkadzało. W końcu po prostu jakiś gość wyrzucił nas z sali. Nawet to nas nie ruszyło. Śmialiśmy się cały czas.
-Jego matka musi być bardzo zimna - powiedziała Stacy, gdy szliśmy chodnikiem.
-Zimna? Czemu?
-Bo urodziła takiego bałwana.
I znowu śmiech. Nawet nie czułem upływu czasu. Dopiero gdy zaczęło się ściemniać, ruszyliśmy w kierunku domu. Już na podjeździe usłyszeliśmy głośną muzykę. Czyli wieczór jeszcze się nie skończył. Weszliśmy do salonu, gdzie bawiła się cała masa ludzi a Zayn i Abbie stali za konsolą i puszczali muzykę. Przytuleni do siebie. Uśmiechnąłem się na ten widok. Czyli do siebie wrócili. Stacy również ich zauważyła, ale chyba nie zwróciła na to większej uwagi. Pociągnęła mnie za rękę i znaleźliśmy się przy stole z napojami i przekąskami. Wzięliśmy sobie po drinku i stanęliśmy pod ścianą. Rozpoznałem kilkanaście osób z Drasblow i członków naszego bandu. Była też oczywiście Britney, Catherine i Daisy. Po chwili znudziło nam się zwyczajne stanie. Poprosiłem Stacy do tańca. Zgodziła się bez żadnych przeszkód. Odstawiliśmy szklanki i weszliśmy miedzy ludzi. Zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Zapowiadała się naprawdę świetna impreza.

[ZAYN]

Jeżeli można być szczęśliwym, to tylko w jednym wypadku: gdy mamy przy sobie swoje szczęście. Osobę, dzięki której chce nam się wstawać rano, byle tylko ją zobaczyć. Osobę, dzięki której nasze życie staje się lepsze i wypełnia się wszystkimi kolorami. Czujesz się jakby na swoim miejscu. Miejscu we wszechświecie. Z tą jedyną osobą. Dla mnie tym kimś była Abigail. Przy niej czułem się idealnie. Bo ona sama była idealna. I wiem, powiecie, że ideały nie istnieją. Okay. Dla was może nie. Ale dla mnie owszem. Była moim aniołem. I tego dnia byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Gdy tylko weszła do mojego pokoju, poczułem jak ciarki przechodzą mi po całym ciele. Od razu zapragnąłem mieć ją tylko dla siebie. A kiedy nie była w stanie wypowiedzieć słów, że mnie nie kocha, kiedy nasze usta w końcu złączyły się w pocałunku, myślałem, że oszaleję ze szczęścia. Może się to wydawać dziwne, ale co ja mogę poradzić? Tęskniłem za nią. Każda komórka mojego ciała tęskniła za tymi wszystkimi wspólnymi chwilami. A teraz, gdy wszystko było na dobrej drodze, mogło być więcej takich chwil. Tak wiem, zachowuję się jak jakiś zakochany nastolatek. Ale taka jest prawda. I nic nie mogę na to poradzić. Gdy leżeliśmy na moim łóżku wtuleni w siebie myślałem tylko o niej. O tym jaka jest piękna, wspaniała, kochana, inteligentna, urocza. Kiedy się uśmiechała, uśmiechałem się razem z nią. Kiedy płakała, tuliłem ją do siebie i mówiłem, że wszystko będzie okay. Bo w końcu mieliśmy siebie. Znów do siebie należeliśmy. Tylko JA i ONA. Dwoje ludzi, jeden świat. Obejmując ją w talii, położyłem jej głowę na ramieniu i zamknąłem oczy.
-Wiesz, miłe jest to wspólne leżenie - odezwała się - ale ja zaraz będę musiała uciekać.
-Nigdzie nie idziesz - powiedziałem jej do ucha - jestem twoim sumieniem i każę ci tu zostać.
-No cóż.. sumienia chyba muszę posłuchać..
Ucałowałem ją w policzek i wróciłem do poprzedniej pozycji. Mógłbym tak przeleżeć nawet cały dzień. Byle tylko być z nią. Ale miała rację. Ile można? Westchnąłem i powoli wstałem z łóżka.
-Ej, Romeo, a ty dokąd?
-Idziemy na dół. Najwyższy czas powiadomić chłopaków, że znów jesteś moja - odpowiedziałem i podałem jej rękę, którą chwyciła i wstała.
-Nigdy nie przestałam być twoja głuptasie - ucałowała mnie w czubek nosa
Zaśmiałem się i wziąłem ją za rękę. Powoli zeszliśmy po schodach. W salonie zastaliśmy Harry'ego, Niall'a i Liam'a. Gdy nas usłyszeli od razu odwrócili się w naszym kierunku. Nie musieliśmy nawet nic mówić. Przyciągnąłem Abbie do siebie i ucałowałem w czubek głowy.
-A więc.. - zacząłem, ale nie dane mi było skończyć.
Chłopaki od razu zerwali się z kanapy i podeszli do nas bijąc brawo i coś wykrzykując. Każdy z nich po kolei nas przytulił i życzyli nam powodzenia.
-Czyli Zabbie wraca tak? - odezwał się Harry.
-Zabbie? - zdziwiła się Abbie.
-Połączenie imion Zayn i Abbie głuptasie - wyjaśniłem jej - taki mały mix.
-Ach tak. Podoba mi się - uśmiechnęła się.
-A więc plan jest taki - powiedział Harry biorąc do ręki telefon - ja załatwiam alkohol i jedzenie, Niall z Liam'em robią listę gości a Zayn odpowiada za muzykę.
-Zaraz, zaraz. Ale że o co chodzi? - spytałem.
-Robimy imprezę, hello? Mamy co oblewać!
-A gdzie właściwie jest Lou? - spytał Liam.
-Wyszedł gdzieś ze Stacy godzinę temu - odpowiedział Niall - więc mamy go z głowy. To jak?
-Do pracy! - krzyknął Hazz i zniknął w kuchni.
Nie pozostało nam nic innego, jak zająć się swoją robotą. Podszedłem do konsoli i sprawdziłem jaką muzykę mamy do dyspozycji. Abbie postanowiła lekko ogarnąć salon bo jak stwierdziła "nie ma co robić i chce się na coś przydać". Nie mieliśmy nic przeciwko. Choć cały czas patrzyłem tylko na nią, a gdy nasze spojrzenia się spotykały, uśmiechaliśmy się do siebie lub posyłaliśmy całusy. Wszystko znów było na swoim miejscu. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi i Harry pobiegł otworzyć. Nadeszła dostawa jedzenia i alkoholu. Przy pomocy Niall'a wnieśli wszystko do środka, a Liam nadal obdzwaniał ludzi.
Kiedy wszystko już było gotowe, Abigail stwierdziła, że musi jechać do domu i się przebrać. A że ja nie chciałem się z nią rozstawać ani na chwilę, zaproponowałem, że ją odwiozę.
-Przyjechałam własnym samochodem - powiedziała z uśmiechem.
-Powiedzmy, że nie przyjechałaś. Jedziesz ze mną i kropka - pocałowałem ją w usta i wyszliśmy z domu.
Wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechaliśmy do niej. Podczas gdy ona się szykowała, ja włączyłem telewizor i wgapiałem się w ekran nie wiedząc nawet co oglądam. W końcu zeszła po schodach ubrana TAK. Uśmiechnąłem się na jej widok. Jak zwykle wyglądała prześlicznie. Wyłączyłem TV, podszedłem do niej i pocałowałem.
-Jak ja cię kocham - powiedziałem patrząc jej prosto w oczy - nawet sobie tego nie wyobrażasz, wiesz?
-Kocham cię bardziej matole - odpowiedziała i pocałowała mnie w policzek - a teraz chodź, bo się spóźnimy.
-Nie pobijesz mnie w kochaniu ciebie - wyszczerzyłem się - i wiesz co? Muszę przyznać, że dzisiaj wyjątkowo, wyglądasz lepiej ode mnie.
-Co? Nie no nie wierzę!
-Ej.. ja to powiedziałem na głos?
-Tak. I teraz się już nie wycofasz. I dziękuję bardzo.
-Eh. Dzisiaj wyjątkowo nie będę się kłócił. Chodź, spadamy stąd.
Zaśmiała się tylko i wróciliśmy do samochodu. W 10 minut byliśmy już pod naszym domem, gdzie stało już kilka samochodów. Rozpoznałem wśród nich m.in. auto Josh'a i Sandy'ego. Weszliśmy do środka, gdzie parę osób już tańczyło. Przy konsoli stał Harry i próbował coś włączać. Korzystając z okazji, porwałem Abbie i zaciągnąłem ją na środek. Hazz to zauważył i od razu puścił wolny kawałek. Objąłem dziewczynę w pasie i wtuleni w siebie kołysaliśmy się w rytm spokojnej melodii. W międzyczasie przyszła reszta gości. Dom zapełnił się ludźmi. Gdy tylko pojawiła się Cat, Brit i Daisy, od razu podbiegły do nas, zaczęły przytulać, gratulować i życzyć szczęścia. Reszta w sumie robiła to samo. Odciągnęły ode mnie Abigail, więc korzystając z okazji, zmieniłem Harry'ego przy sprzęcie. Zgodził się bez problemów i od razu pobiegł do Catherine całując ją na powitanie i ciągnąc za sobą do kuchni. Zaśmiałem się tylko i włączyłem jakiś kawałek. Ludzie chyba dość dobrze się bawili. A ja w końcu mogłem bez żadnych przeszkód powiedzieć: Tak, jestem cholernie szczęśliwy. I nikt mi tego nie zepsuje. I choć wiedziałem, że Eve coś szykuje, miałem pewność, że mi i Abigail to już nie zaszkodzi. Znała całą prawdę. Wiedziała co i jak. Nałożyłem na uszy słuchawki i kręciłem głową w rytm muzyki. Nagle ktoś podszedł do mnie i przytulił od tyłu. Wiedziałem kto to. Nietrudno było się domyślić. Zaśmiałem się i odwróciłem do swojej dziewczyny. Uśmiechała się od ucha do ucha. Szybko nachyliłem się nad nią i pocałowałem najczulej jak umiałem. Nasze wargi idealnie do siebie pasowały. Objąłem ją w talii i wspólnie wybieraliśmy piosenki, ciągle się przy tym śmiejąc. W końcu drzwi do domu się otworzyły i do środka wszedł Louis i Stacy. Pomachałem im i znów skupiłem się na konsoli. Nagle podszedł do nas Liam.
-No weźcie ludzie - powiedział wywracając oczami - puśćmy muzykę, niech leci po kolei a wy chodźcie się wreszcie bawić. To w końcu impreza dla was! Hello? No już, spadać tańczyć.
-Okay, okay - zaśmiałem się.
Włączyłem muzykę, żeby leciała sama i razem z Abbie wmieszaliśmy się w tłum. Lou i Stacy zrobili to samo. Widać było, że świetnie się ze sobą bawią. Patrzyłem na to pod dziwnym kątem. Niby do siebie pasowali, ale Stacy przecież mieszka w Bradford. I zawsze zarywała do chłopaka, który akurat wpadł jej w oko. Musiałem z nią o tym pogadać. Ale w tamtej chwili to nie było ważne. Najważniejsze było to, że mogłem być z Abbie i znów patrzeć na jej cudowny uśmiech i iskierki w oczach. Czy można chcieć czegoś więcej? 


________________________________
A więc tak ;] Macie nowy rozdzialik :D 
Wooohooo xd hahahah :D 
Mam nadzieję, że wam się spodoba kochane < 3 
Czekam na wasze opinie w komentarzach, zresztą jak zawsze :)
Czytasz = komentujesz ♥
Zasada ciągle ta sama :) 

A poza tematem: aaaaaaaaaaaaaaaaaaa! "KOCHAMY WAS" rozwaliło mnie do końca. No po prostu siedzę, słucham tego w kółko i ryczę jak głupia ♥ One Direction Infection w stadium zaawansowanym! Już nie mogę doczekać się pełnego wywiadu! LINK:

Dobra, KOMENTOWAĆ ! :D 


30 komentarzy:

  1. AAAAA!!! Oni znów są razem!!!! No cudownie!! Bombowo! Nie ma słów żeby to opisać!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. rodział piękny <3 wszystko się układa i niech już się nie psuje ;)

    zapraszam do siebie :
    http://cause-i-love-u-more-than-everything.blogspot.com/
    mam nadzieję że skomentujesz <3

    OdpowiedzUsuń
  3. KOcham wszystkich <3

    OdpowiedzUsuń
  4. kochammkochamkocham !

    @neskowelove

    OdpowiedzUsuń
  5. Epic story <3
    Jak zawsze świetnie kochana ;* Jak romantycznie :) Zabbie hahah <3
    Lou i Stacy ciekawe co z tego wyjdzie???

    BTW, Awwwwwww how sweet "kochamy was" + zły akcent heu heu Już Polish Directioners nauczą poprawnej wymowy Lou i Zayna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. normalnie kocham to ;P
    i dziekuje ;P
    oni znowu razem jezu jak sie cieszez tego
    Paula:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajeb**sty:) :) :) Kocham to!:) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  8. YEAAAA :D Oni są razeem :D weeeeeee ♥ cudooownieee ^^ po prostu genialnie i idealnie :) koooocham Cię i to opowiadaniee ♥ dawaj szybko następnyy ! tylko SZYBKO !! :D pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. boskii *______*

    OdpowiedzUsuń
  10. I love you baby . . <333
    i love it & i love you . :D <3
    świetny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. zayebistee !. wgl super itp . czekam na nextaaaa . i tak też się jaram że powiedzieli coś po polsku ♥ !. ~arembi xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurde, może wyjątkowo napisałabym coś oryginalnego, ale nie umiem, bo zasób słownictwa cały czas ten sam. Jaram się, a to że Abbie i Zayn są znów razem to takie awww! Wgl kocham Lou i Zayna za to co powiedzieli <3

    OdpowiedzUsuń
  13. też się nie mogę doczekać wywiadu. :D rozpływam się ' gwałcę replay '. xd
    a co do opowiadania to jestem ciekawa co wymyśli Eve ale mam nadzieje że tym razem nie rozdzielisz głównych bohaterów.; D
    + dopiero zaczynam ale.. zapraszam do siebie. ; )
    http://japonka-bloog-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudnie, cudnie, cudnie! Nareszcie moja ulubiona para znów jest razem, są tacy słodcy i kochani, że się aż rozpływam :D Mam nadzieję, że ktoś utrze nosa Eve, bo nie wytrzymam jak znowu coś zepsuje -.- Po prostu musze nacieszyć sie szczęściem bohaterów, bo jeszcze nie zdążyłam. Kocham Twoje opowiadanie, od spontanicznie nastawionej do tego bloga przeobraziłam się w maniaczkę. Powodzenia, czekam na kolejny rozdział :3 xx
    + w opowiadaniu każdy prawie znalazl już swoją drugą połówkę, podoba mi się to, przedstaw kiedyś głębiej stosunek np. Niallera do Daisy. jestem cholernie ciekawa :D
    ~ Magdaa <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział już nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  16. zajebiscie jak zwykle:PP

    OdpowiedzUsuń
  17. boskie, boskie, boskie i jeszcze raz boskie no i oczywiście boskie. czekam na next. :))

    OdpowiedzUsuń
  18. spoko dawaj naspętne (:

    OdpowiedzUsuń
  19. jak znajdziesz pełny wywiad to dawaj pod notką! ;D
    obiecany komentarz dodaję :) Astaly i Lou, ciekawe połączenie : )
    kocham Cię siostrzyczko ; ) "to nie ja, to moja shauma" :D
    Oll. xx

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej, weszłam dzisiaj na twojego bloga i tak mnie zaciekawił,że w pare godzin nadrobiłam zaległości i wprost nie moge doczekać się następnego rozdziału. Uwielbiam czytac opowiadania o one direction, nie jestem jakaś wielką fanka, ale mają one swoją wyjatkową magie, ktorym nie watpliwym atutem jest uroda głównych bohatorów i nie znany mi klimat ,życia jako "gwiazda". Mam nadzieje, że nigdy nie opuści cie wena i troche tu z nami pobedziesz, buziaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Neeextt pleaseee <33

    OdpowiedzUsuń
  22. dobrze, że juz wszystko dobrze między nimi:D ja sie jaram wywiadem, który udzielili w Szwecji i hasłem Louisa "What are you taking about":D

    OdpowiedzUsuń
  23. niecierpliwie czekam na 32! :D :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam !
    Bardzo je lubię, dodaj kolejny rozdział jak najszybciej :*

    OdpowiedzUsuń
  25. super szybko dodaj kolejny ; )

    OdpowiedzUsuń