środa, 14 listopada 2012

Thirty - three ♥

[ZAYN]

Próbowałem dodzwonić się do Abigail. Kilkanaście razy wybierałem jej numer. Bez skutku. Ciągle włączała się poczta. Zaczynałem się coraz bardziej martwić. Chodziłem po pokoju cały w nerwach. Coś musiało się stać. Przecież odebrałaby własny telefon gdyby wszystko było w porządku! A najgorsze było to, że byłem kompletnie bezsilny. Godziny ciągnęły się w nieskończoność. Leżałem w łóżku i nie mogłem zasnąć. Wgapiałem się w sufit pustym wzrokiem. Kompletnie bez emocji. Ciągle myślałem o Abbie i o tym co się stało. A może po prostu padł jej telefon? Albo nie miała zasięgu? Albo wyłączyła komórkę na noc? Wszystko było możliwe. Ale miałem złe przeczucia. Bardzo złe przeczucia. Coś musiało być nie tak. Nie mogłem tak po prostu leżeć bezczynnie. Wstałem i podszedłem do okna. Patrzyłem na księżyc w pełni zastanawiając się, co robić. Znów wybrałem jej numer, z tym samym skutkiem. Zdenerwowany rzuciłem komórką o podłogę. Do mojego pokoju ktoś zapukał i po chwili w progu pojawił się Liam.
-Zayn, człowieku co ty robisz? - spytał sennie.
-Abbie nie odbiera telefonu - powiedziałem - ciągle włącza się poczta. Nie mogę się do niej dodzwonić.
-Nie przesadzasz trochę? Jest środek nocy. Abigail już pewnie dawno śpi. Może po prostu wyłączyła telefon, żeby jej nie obudził, co? Pomyśl trochę.
-Ale nigdy tego nie robiła! 
-To może padła jej bateria, co? Zasnęła i nie podpięła telefonu do ładowarki. Daj sobie spokój Zayn. Po prostu idź spać. Zadzwonisz do niej rano i zobaczysz, że wszystko będzie w jak najlepszym porządku. 
-Sam już nie wiem.. - westchnąłem.
-Rozumiem, że jesteś przewrażliwiony na jej punkcie. Ale wszystko ma swoje granice. Dobranoc.
-Ech, okay. Dobranoc.
Kiedy Li opuścił mój pokój, znów położyłem się do łóżka. Sen nadal nie nadchodził. Zapowiadała się długa noc.

Następnego dnia obudziłem się kompletnie niewyspany i obolały. Nic dziwnego. Leżałem na podłodze. Sam nie wiem jakim cudem. Spojrzałem na zegarek. Była 9:15. Szlag. Zaspałem na pierwszą lekcję! Pośpiesznie wstałem z łóżka, ogarnąłem się i zbiegłem na dół. Nie zjadłem nawet śniadania. Szybko wybiegłem z domu i wsiadłszy do samochodu, pojechałem w kierunku szkoły. Wpadłem do środka akurat, gdy rozbrzmiewał dzwonek na drugą lekcję. Zajęcia wokalne. Miałem nadzieję, że zaraz zobaczę Abbie i wszystko będzie dobrze. Ale wchodzą do sali przeżyłem wielkie rozczarowanie. Nie było jej. Ani śladu. Rozejrzałem się po klasie z coraz większym strachem. Najpierw nie odbierała telefonu, a teraz nie było jej w szkole. To nie mógł być żaden zbieg okoliczności. Coś musiało się stać. Przez całą lekcję się wierciłem. Nie mogłem usiedzieć w miejscu. Gdy rozbrzmiał dzwonek, jako pierwszy opuściłem klasę. Kierowałem się do drzwi wyjściowych, gdy usłyszałem jak ktoś woła moje imię. To była Britney. Cała zapłakana i roztrzęsiona.
-Zayn! Zayn musisz mi pomóc! - powiedziała i złapała mnie za ramię.
-O co chodzi? Co się stało? 
-Abigail.. ona..
Na sam dźwięk jej imienia stałem się bardziej czujny. Czułem narastający strach.
-Co? Co z nią? Brit do cholery powiedz mi!
-Dzwoniła do mnie jej mama.. dosłownie 5 minut temu.. i ona.. Abbie.. ona jest w szpitalu. Wczoraj miała wypadek. Zjechała z drogi i wpadła w drzewo.. jest nieprzytomna.. jej stan.. cały czas się pogarsza.. Zayn jest coraz gorzej! Musimy coś zrobić do cholery!
Wszystkie informacje docierały do mnie w zwolnionym tempie. I nagle uderzyły całą swoją mocą. Poczułem jak miękną mi kolana. Wiedziałem! Wiedziałem, że coś się stało! Jak mogłem być takim idiotą? Powinienem jechać jej szukać a nie po prostu iść spać! Moje ciało sparaliżował strach i odrętwienie. Spojrzałem na Brit z przerażeniem.
-W którym jest szpitalu? - spytałem słabym głosem.
Gdy podała mi jego nazwę, bez chwili zastanowienia wybiegłem ze szkoły. Słyszałem, jak woła moje imię i biegnie za mną.
-Brit, nie jedziesz ze mną - powiedziałem twardo gdy znalazłem się przy samochodzie.
-Co? Ale jak to?!
-Idź, znajdź chłopaków i wszystko im powiedz. Dojedziecie do mnie. Ja nie mogę czekać ani minuty dłużej.
-Ale..
-Britney zlituj się! Idź do reszty! Znajdź Liam'a i opowiedz mu wszystko. Dojedziecie do mnie.
-Okay, zgoda. Tylko.. bądź ostrożny okay? Uważaj na siebie. Nie chcę, żeby jeszcze tobie coś się stało - powiedziała z troską.
-O mnie się nie martw - odpowiedziałem i wsiadłem do wozu.
Dziewczyna posłusznie pobiegła do szkoły a ja odpaliłem silnik. Wyjechałem z parkingu z piskiem opon. Jeszcze chyba nigdy tak się nie spieszyłem. Przekroczyłem dozwoloną prędkość, ale nawet to się nie liczyło. Nie przejmowałem się jakimś durnym mandatem. Musiałem jak najszybciej znaleźć się w szpitalu. Przy Abigail. Gdy w końcu znalazłem się na parkingu, długo musiałem szukać wolnego miejsca. Zaparkowałem dość daleko i szybkim krokiem wszedłem do wielkiego budynku. Spytałem recepcjonistkę o wczorajszy wypadek i o Abbie.
-Jest pan kimś z rodziny? - spytała obojętnym tonem wystukując coś na klawiaturze.
-Jestem jej chłopakiem. I naprawdę bardzo zależy mi na informacjach.
-Sala 208 - odpowiedziała - zakaz odwiedzin. Przykro mi..
Nie słuchałem już co mówiła. Co sił w nogach pobiegłem długim korytarzem, a później windą na 4 piętro. Nie obchodził mnie jakiś durny zakaz odwiedzin. Nie zamierzałem siedzieć jak głupek i nic nie robić. Sala 208 miała oszklone ściany. Gdy zaglądnąłem do środka, coś ścisnęło mnie za serce. Abigail była podpięta do jakiejś aparatury. Na całym ciele miała pełno rurek i bandaż na głowie. Jej klatka piersiowa prawie w ogóle się nie unosiła. Na całej twarzy miała zadrapania. A obok niej siedziała jej mama i kurczowo trzymała ją za rękę. Płakała. Sam też miałem ochotę się rozpłakać. Ten widok kosztował mnie naprawdę bardzo wiele. W końcu niepewnie nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Jej mama momentalnie zwróciła się w moim kierunku.
-Ty pewnie jesteś Zayn - powiedziała ocierając łzę. 
-T..tak.. to ja.. miło panią poznać.. - bąknąłem i podszedłem bliżej.
-Ciebie również. Szkoda, że w takich okolicznościach.
-Jak.. co z nią? - spytałem drżącym głosem.
-Źle. Naprawdę źle. Straciła bardzo dużo krwi. Rozbiła szybę głową. Lekarze podejrzewają wstrząs mózgu.. jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się obudzi. Nic nie wiadomo. Jej organizm jest słaby i ciągle słabnie. Z minuty na minutę jest coraz gorzej.. a ja nic nie mogę zrobić..
Słuchając tego, nie mogłem wystać. Opadłem na najbliższe krzesło i schowałem twarz w dłoniach. Jej stan był ciężki. I ciągle się pogarszał. Nie mogłem jej stracić! Przecież dopiero co ją odzyskałem! 
-To moja wina - powiedziałem - to wszystko moja wina! 
-Zayn, o czym ty mówisz? Jaka twoja wina?
-Przecież mogłem ją odwieźć! Mówiłem, że ją odwiozę! Prosiłem ją.. ale ona nie dała za wygraną.. obiecała, że nic jej się nie stanie.. a teraz.. jak.. przecież.. nie wierzę!
-Nie możesz tak myśleć mój drogi - powiedziała łagodnie - nie ma w tym żadnej twojej winy. Oboje wiemy jaka Abigail potrafi być uparta. A twoje poczucie winy nic tu nie da. Tylko jeszcze bardziej cię zdołuje. Zostawię was na chwilę samych. Przyda mi się kubek gorącej kawy. 
Wychodząc dotknęła mojego ramienia w czułym geście. Gdy tylko zniknęła da drzwiami, podszedłem do łóżka Abbie. Zająłem miejsce, gdzie przed chwilą siedziała jej mama i zamknąłem jej rękę w swoich dłoniach, całując delikatnie. 
-Przepraszam.. - powiedziałem cicho - tak bardzo cię przepraszam! Abbie, nie możesz mnie zostawić, rozumiesz? Dopiero co cię odzyskałem! Nie mogę znów cię stracić. Nie wytrzymam tego. Teraz wszystko miało być w porządku. Proszę.. wróć do mnie.. otwórz oczy i spójrz na mnie.. proszę..
Nadal kurczowo trzymałem jej rękę. Jednak nie doczekałem się żadnej reakcji. Żadnego, choćby najmniejszego gestu. Poczułem, jak moje serce powoli się rozpada i przeszywa mnie nowa fala bólu. Nagle poczułem wibracje w kieszeni. Dzwonił Liam.
-Tak? - odebrałem słabym głosem ciągle patrząc w nieruchomą twarz Abbie.
-Jesteśmy w szpitalu, ale nic nie chcą nam powiedzieć. Gdzie jesteś?
-Sala 208 - powiedziałem i się rozłączyłem.
Po chwili dostrzegłem całą grupę za szybą. Wiedzieli o zakazie odwiedzin, dlatego nie wchodzili do środka. A ja nie chciałem zostawiać Abigail nawet na minutę. Opuściłem salę dopiero, gdy wróciła jej mama. A i to zrobiłem niechętnie. Musiałem wyglądać naprawdę koszmarnie, bo Brit od razu mocno się do mnie przytuliła.
-I jak? Co z nią? - usłyszałem słaby głos Nialler'a.
Wszyscy wyglądali na bardzo zmartwionych i zszokowanych.
-Ona.. jest w śpiączce. Jej stan cały czas się pogarsza. Prawdopodobnie ma wstrząs mózgu.. lekarze niczego nie są pewni.. nie wiadomo kiedy się obudzi i czy w ogóle.. jest.. jest źle.. a ja nic nie mogę zrobić.
-Nie przejmuj się. Jesteśmy z tobą - powiedział Lou - zobaczysz, że wkrótce się obudzi. Abigail jest silna, wiesz o tym.
-Louis ma rację - poparł go Hazz - Abbie z tego wyjdzie. Potrzeba tylko czasu i cierpliwości. Nic jej nie będzie, zobaczysz.
-Dzięki za wsparcie - powiedziałem szczerze - to dla mnie naprawdę wiele znaczy.
-Wszyscy się martwimy - powiedział Niall - Abbie jest naszą najlepszą przyjaciółką. Ale będzie dobrze. Musi. Ona z tego wyjdzie. Musimy po prostu w to wierzyć.
-Wiem Niall. Ale to tak cholernie trudne! Przecież mogłem ją odwieźć.. nic by się nie stało.. zastanawiam się tylko, jak mogło dojść do tego wypadku. Z tego co wiem jest dobrym kierowcą..
-Wszystko może się zdarzyć - odezwał się Li - może coś wyskoczyło jej na drogę. I straciła kontrolę nad samochodem.
-To gdybanie jest bez sensu - powiedziałem zrezygnowany - niczego się nie dowiemy, dopóki sama nam nie powie. O ile się obudzi..
-Obudzi się - powiedziała twardo Britney - obudzi się i kropka. Nie wolno ci w to wątpić! Nie pozwalam, słyszysz?! Abigail jest moją siostrą i zawsze nią będzie! Ona się obudzi! Musi! Przecież mnie nie zostawi..
-Brit, kochanie spokojnie - powiedział łagodnie Liam i ją do siebie przytulił - nie zostawi cię. Wszystko będzie w porządku. Spokojnie..
Britney zaczęła płakać. Najwyraźniej sama sobie nie radziła. Starałem się być silny, ale w środku byłem kompletnie rozdarty. Odwróciłem się i spojrzałem przez szybę. Patrzyłem na swoją dziewczynę z coraz większym lękiem. Była blada. Miała zapadnięte policzki. Zaciśnięte, sine usta. Myślałem, że zaraz nie wytrzymam. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Nie byłem w stanie tego znieść. Wyobraźcie sobie, że osoba, na której cholernie wam zależy, nagle staje się nieosiągalna. I to wcale nie dlatego, że was nie chce. Ale dlatego, że nie może być z wami obecna. Zupełnie jakby była zamknięta za jakąś szklaną szybą, przez którą nie można się przedostać. Choćbyście krzyczeli, walili w nią pięściami, to i tak wszystko byłoby na marne. Widzicie ją, ale nie możecie jej usłyszeć. Czujecie ją, ale nie możecie być pewni, że ona czuje was. Jest nieosiągalna. A wy? Wy jesteście bezsilni. I choćbyście chcieli coś zrobić, to to i tak nic nie da. Właśnie tak się wtedy czułem. Patrząc na nią, z minuty na minutę byłem w coraz gorszym stanie. Chciałem znów widzieć ją uśmiechniętą, radosną, cieszącą się życiem. Chciałem móc wtulić się w nią, a ona pocałowałaby mnie i powiedziała, że mnie kocha. Jak robiła to zawsze. Dopiero co ją odzyskałem. A już straciłem na nowo. Nie chciałem od życia wiele. W tamtej chwili pragnąłem tylko i wyłącznie tego, by otworzyła oczy. Bym znów mógł zobaczyć ich głębię, w której kryło się tak wiele emocji. Widziałem jej mamę. Siedziała przy niej z pochyloną głową. Jej rękę kurczowo trzymała w swoich dłoniach. Modliła się. Schyliłem głowę w geście rezygnacji. To nie działo się naprawdę. To nie mogła być prawda. I nagle naszły mnie wątpliwości. A co jeśli nie przeżyje? Co jeśli jej serce nie wytrzyma? Czy.. czy ja będę w stanie się z tym pogodzić? W tej chwili dokładnie czułem co Nialler musiał przeżywać po śmierci  Hayley. Tyle, że to było coś innego. Mnie i Abbie łączyła wyjątkowa więź. Byliśmy ze sobą. Kochaliśmy się.  Czułem, jak każda komórka mojego ciała pragnie jej dotyku. Chciałem, by uścisnęła moją dłoń i spojrzała mi w oczy. Niby to nic takiego. Niby. Bo dla mnie w tamtej chwili było to największe pragnienie. O tym, że jeszcze żyła, świadczyła jej unosząca się klatka piersiowa i aparatura wokół niej. Rurki. Bandaż. Wyglądała jak ktoś ciężko chory. Jeszcze wczoraj, dosłownie wczoraj siedzieliśmy na kanapie w naszym domu i cieszyliśmy się sobą. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. A nawet kłóciliśmy się o głupiego pilota.Te najprostsze rzeczy znaczyły dla mnie wiele.Więc..  co stało się przez te kilkanaście godzin? Wiedziałem, że obwinianie siebie nic tu nie da. Ale przecież mogłem ją odwieźć! Mogłem nie zgodzić się na samotny powrót! Wtedy na pewno do czegoś takiego by nie doszło. A nawet jeżeli, to leżelibyśmy tu oboje. To żadne pocieszenie, ale przynajmniej nie musiałbym patrzeć na jej cierpienie. To było trudne. Tak cholernie trudne. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Liam'a. Dopiero wtedy przypomniałem sobie, że ktoś koło mnie stoi.
-Em.. Zayn? Bo wiesz.. mamy dzisiaj wywiad.. i..
-Nie obchodzi mnie żaden wywiad. Nie ruszam się stąd. Przeproście ode mnie fanów, Paula i w ogóle. Ale nie byłbym w stanie skupiać się na pytaniach, gdy ona.. gdy ona tu leży.. i to w śpiączce.
-A.. mamy mówić, co się stało? Czy lepiej, żeby media na razie nic nie wiedziały? - włączył się Lou.
-Media i tak się wszystkiego dowiedzą. Jak nie dziś to jutro. Przecież wiesz jak jest. A może nawet już wiedzą. Daję wam wolną rękę.
-Okay. To my będziemy lecieć - powiedział Niall.
Pożegnałem się z nimi wszystkimi, a gdy tylko zniknęli mi z oczu, wróciłem do sali. Zająłem miejsce na krześle i znów zagłębiłem się w przemyśleniach.


[LOUIS]


Gdy tylko opuściliśmy szpital, żadne z nas się nie odezwało. Po policzkach Britney spływały łzy zmieszane z czarnym tuszem.
-A miał być wodoodporny! - wściekała się.
Liam ciągle ją do siebie tulił i uspokajał. Sam byłem w rozsypce. Jeszcze nie dotarło do mnie to, że Abbie leżała w śpiączce. Przecież jeszcze wczoraj normalnie z nią rozmawiałem. Nie wyobrażałem sobie tego, co musiał czuć Zayn. Było po nim widać, że wiele go to kosztuje. Sam nie wiem jak zachowałbym się na jego miejscu. Ale jeden wywiad mniej czy więcej, nie robił żadnej różnicy. Gorzej było z tym, że piosenkę "Little things" musieliśmy jakoś zaśpiewać bez niego. A to już nie było to samo. Gdy dojechaliśmy do domu, wysiadłem tylko ja, Hazz i Niall. Liam pojechał z Britney do niej. Żaden z nas nadal się nie odzywał. W środku czekała na nas Stacy. Siedziała przed telewizorem i oglądała powtórkę z jakiejś gali. Gdy tylko nas zobaczyła, od razu odwróciła się w naszym kierunku. Uśmiechała się, ale gdy tylko zobaczyła nasze miny, od razy przybrała bardziej podejrzliwy wyraz twarzy.
-Co jest? Coś mnie ominęło? - spytała i przyjrzała nam się uważnie - a w ogóle to gdzie jest Zayn?
-W szpitalu - odpowiedział Harry.
-Że gdzie?! Co się stało do cholery?!
-Spokojnie, jemu nic nie jest - odpowiedziałem.
-W takim razie nie rozumiem. Co jest grane?
-Abigail miała wypadek. Jest w śpiączce, a jej stan cały czas się pogarsza. Właśnie od niej wracamy. Zayn ciągle tam siedzi.
-O kur.. de. Dziewczyna Malika miała wypadek? Ajć.. niedobrze..
-Ta.. no właśnie.. - mruknął Harry i poszedł na górę.
Niall natomiast zniknął w kuchni. Zostałem ze Stacy sam. Szatynka spojrzała na mnie niepewnie. Widać nadal myślała nad naszymi słowami. Zrezygnowany usiadłem na kanapie. Po chwili dołączyła do mnie.
-Bardzo jest z nią źle? - spytała z troską.
-Nie wiem czemu cię to obchodzi. Przecież jej nie znasz - prychnąłem.
-Obchodzi - powiedziała twardo - okay może jej nie znam. Ale to dziewczyna Zayn'a. A on jest moim przyjacielem. Mów co wiesz. Proszę.
-Ech.. okay. Gdy wyjechała od nas wczoraj, straciła panowanie nad samochodem i zjechała z drogi. Walnęła prosto w drzewo. Lekarze podejrzewają wstrząs mózgu. Jest w śpiączce i niestety nie wiadomo kiedy się z niej wybudzi. I czy w ogóle. Jej stan ciągle się pogarsza. Lekarze są bezradni. Nic więcej nie wiem. Zayn nie był zbyt rozmowny.
-To straszne.. a jak on się trzyma?
-Szczerze? Nie najlepiej. Strasznie się o nią martwi. Tak jak my wszyscy. Nikt się tego nie spodziewał.
-A.. co z dzisiejszym wywiadem? Zayn dojedzie?
-Nie. Nie będzie go. Kazał przeprosić wszystkich, ale go nie będzie. Nie jest w stanie opuścić Abbie choćby na chwilę. Jest gotowy spędzić noc na krześle, byleby tylko być przy niej.
-Wow. On ją naprawdę kocha..
-Nie wyobrażasz sobie jak bardzo - powiedziałem i uśmiechnąłem się smutno.
Nagle drzwi do domu się otworzyły i do środka wpadł Liam.
-Paul będzie za 10 minut - powiedział - zastanówmy się jak delikatnie przekazać mu te rewelacje.
-Daj spokój. Chyba zrozumie sytuację Zayn'a. Wasz menadżer naprawdę jest taki zły? - odezwała się Stacy.
-Niby nie, ale z nim nigdy nic nie wiadomo. Gdzie Harry i Niall?
-Jeden na górze, drugi w kuchni - odpowiedziałem - a co z Britney?
-Też nie najlepiej - powiedział i się skrzywił - naprawdę to przeżywa. Nie jest w stanie usiedzieć w miejscu dłużej niż 10 minut. Wiele ją to kosztuje.
Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo w tym momencie usłyszeliśmy parkujący na podjeździe samochód. Paul dojechał. Wszedł do domu bez pukania i stanął w salonie.
-Zbierać się. Mamy mało czasu.
Liam zawołał Harry'ego i Niall'a, którzy po minucie stawili się w pokoju. Sam wstałem i ustawiłem się obok nich.
-Dobra. Harry idź po Zayn'a i powiedz mu żeby wreszcie odłożył to lusterko i łaskawie do nas zszedł.
-Emm.. nie ma go.
-Że co proszę?! Jak to go nie ma?! Wywiad za godzinę! - wkurzył się nasz menadżer.
-Zayn jest w szpitalu - powiedział spokojnie Liam.
-No dobra. Koniec żartów. Gadać mi w tej chwili o co tu chodzi.
Liam opowiedział mu całą historię z wypadkiem Abbie. Paul był w niezłym szoku. Z początku chyba nie mógł w to uwierzyć.
-No to mamy problem. To on znowu jest z tą Abbie? Jezu, ja naprawdę za wami nie nadążam. Ale okay. Skoro tak ma się sytuacja, to ten jeden jedyny raz mu odpuszczę. Louis śpiewasz jego solówkę - zwrócił się do mnie - i masz wypaść perfekcyjnie. Rozumiemy się?
-Jasne. Nie ma sprawy.
-Dobra. To do wozu!
Wszyscy posłusznie wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do czarnego, terenowego samochodu. Na miejscu byliśmy po 20 minutach. Przed wejściem powitał nas tłum fanek, krzyczących nasze imiona. Były naprawdę bardzo zdziwione i rozczarowane, gdy zorientowały się, że jest nas tylko czwórka. Weszliśmy do środka i od razu dopadli nas styliści i reszta ekipy. Gdy byliśmy już gotowi, przywitaliśmy się z prowadzącą. Kamerzysta zaczął odliczanie. Zajęliśmy swoje miejsca i po chwili program się zaczął.
-Witajcie kochani! - powiedziała wyszczerzona Alice (prowadząca) - witam was bardzo serdecznie! Jak już zapewne wiecie moimi dzisiejszymi gośćmi będzie grupa przystojniaków, którzy podbili serca wielu dziewczyn na świecie. Znacie ich jako One Direction! - tu rozległa się fala braw i pisków - Liczę na to, że będziecie bawić się równie dobrze jak ja! Zapraszam! Program rozpocznijmy od ich najnowszej piosenki "Little things". Do usłyszenia za chwilę!
Nasz band zaczął grać dobrze znaną nam melodię. Zacząłem śpiewać solówkę Zayn'a dziwnie się przy tym czując. Bez niego to nie było to samo. Chłopaki też mieli niewyraźne miny. Po skończonej piosence Alice zaprosiła nas na wyznaczone miejsca. Staraliśmy zachowywać się jak najbardziej naturalnie.
-No dobrze moi drodzy - rozpoczęła - albo mam problemy ze wzrokiem, albo jest was tu tylko czwórka! Gdzie zgubiliście waszą jedną piątą One Direction?
-Zayn kazał wszystkich naprawdę bardzo przeprosić, ale nie mógł tu dzisiaj być z nami - powiedział Liam opanowanym do perfekcji głosem - wczoraj Abigail miała wypadek. Wpadła w drzewo i leży w śpiączce w szpitalu. Zayn jest cały czas przy niej i dlatego nie mógł przyjechać. Naprawdę żałuje, że nie mógł dotrzeć. I ma nadzieję, że go zrozumiecie.
-O matko! To okropne! - powiedziała Alice - ale zaraz. Czyli Zayn i Abigail Reynolds znów są razem?
-Tak - potwierdził Harry - od dwóch dni. Wyjaśnili sobie wszystko i jest już w porządku. To znaczy.. było.
-Naprawdę bardzo mi przykro. Przekażcie mu szczere pozdrowienia ode mnie i całej ekipy! A teraz przejdźmy do wywiadu.
Alice zaczęła zadawać nam pytania związane z albumem Take Me Home i naszą trasą koncertową w przyszłym roku. Padały też pytania od fanów. Czasami były naprawdę dziwne.
-Kate pyta was, czy gdybyście mogli być królikiem lub chomikiem, które zwierze byście wybrali?
-Zdecydowanie królik! - powiedziałem - bo króliki lubią marchewkę. A ja kocham marchewki!
-Ja wybrałbym chomika - powiedział Harry - bo mają takie czaderskie kule do biegania i inne zabawki.
-Myślę, że królik - powiedział Niall.
-A ja chomik - odezwał się Liam - popieram Harry'ego. Te kule wymiatają!
Potem nadszedł czas na pytania związane z naszym życiem prywatnym i towarzyskim. Te lubiłem najmniej.
-A więc. Przyznajcie się, choć pewnie i tak wszyscy to wiedzą, który z was nadal jest singlem?
-Jestem zajęty - powiedział Liam z uśmiechem.
-Ja również, przykro mi. To znaczy.. e.. nie jest mi przykro, że jestem zajęty, tylko chyba wam jest przykro bo.. ee.. dobra, nieważne - powiedział Harry.
-Niall? - odezwała się Alice i spojrzała na niego.
-Em.. ja.. no... - zawahał się blondyn.
-Czy jest coś czego nie wiemy?
-No dobra. Nie jestem singlem - powiedział w końcu z uśmiechem - od dwóch dni spotykam się z pewną dziewczyną.
-Rewelacja! - krzyknęła Alice - najnowsze informacje prosto z ust Niall'a! Nie jest już wolny. Przykro mi dziewczyny! A zdradzisz nam na jej temat coś więcej?
-Jej osoba na razie niech zostanie tajemnicą Alice - powiedział Niall - wybacz.
Ta wiadomość była rewelacją również dla nas. Niall nic nie mówił, że z kimś się spotyka. Spojrzeliśmy na niego zaskoczeni, ale zrobiliśmy to dyskretnie, żeby nikt nie zorientował się, że nie byliśmy wtajemniczeni. Jego wybranką musiała być Daisy. No bo któż by inny?
-A ty Louis? Też coś przed nami ukrywasz? - zwróciła się do mnie.
-Ja? Skąd. Nie mam nic do ukrycia Alice. Wciąż jestem singlem. Ale..
-Ale..?
-Jest jedna dziewczyna, która mi się podoba - wyznałem, zanim ugryzłem się w język.
-Fantastycznie! W takim razie życzę ci powodzenia mój drogi!
Zadała nam jeszcze kilka pytań i wywiad dobiegł końca. Gdy wyszliśmy, zaprosiła do siebie kolejną gwiazdę. A mianowicie Demi Lovato. Byliśmy padnięci i chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się w domu. Przy eskorcie ochroniarzy doszliśmy do samochodu, ciągle sztucznie się uśmiechając i machając do fanów. Gdy tylko dojechaliśmy do domu, od razu poszedłem do swojego pokoju. Nie mogłem uwierzyć, że w telewizji wypowiedziałem słowa "jest jedna dziewczyna, która mi się podoba". Miałem ochotę walnąć się w czoło. Tak więc zrobiłem. Przebrałem się w wygodne spodnie od dresu i położyłem się do łóżka. Zastanawiałem się, co u Zayn'a i Abbie. Miałem nadzieję, że mimo wszystko było lepiej. Z taką myślą zasnąłem.


[ZAYN]


Siedząc cały dzień w szpitalnej sali, miałem wiele czasu na różne przemyślenia. A dotyczyły one ogólnie mojego życia. Myślałem, że nie wytrzymam. Abigail była taka krucha. Ciągle coś do niej mówiłem, choć dobrze wiedziałem, że mnie nie słyszy. Wiele razy prosiłem, by otworzyła oczy. Bez rezultatu. W ciągu dzisiejszego dnia bałem się bardzo. A zwłaszcza w jednym momencie. Gdy doszło do zatrzymania akcji serca. W sali od razu zaroiło się od lekarzy a nas wyproszono na korytarz. Mama Abbie zaczęła płakać. Nie wiem czemu, ale przytuliłem ją wtedy do siebie. Sam byłem sparaliżowany i powtarzałem w myślach "uratujcie ją". Wyobraziłem sobie życie bez Abigail. Ale co to byłoby za życie? Wypełnione pustką i beznadzieją? To żadne życie. Na szczęście lekarze opanowali sytuację. Serce Abbie znów zaczęło bić. Słabo, ale jednak biło. I to było najważniejsze. Dopóki żyło jej serce, żyła ona sama. I żyła też moja nadzieja na to, że się obudzi i wszystko będzie dobrze. Nie zamierzałem wracać do domu. Byłem gotowy spędzić noc na krześle lub na podłodze. Namówiłem panią Reynolds by ona wróciła do siebie. Dość już wycierpiała. Po dłuższej chwili moich przekonywań w końcu się zgodziła. Wymieniliśmy się numerami i obiecałem jej, że gdyby tylko coś się działo, od razu będę dzwonił. Nieważne o której godzinie. Gdy drzwi się za nią zamknęły, usiadłem obok łóżka Abbie. Wziąłem ją za rękę i oparłem na niej czoło. Zasnąłem w takiej pozycji. 


[ABIGAIL]

Pustka. Cisza. Ogarniający mnie spokój, a zarazem przerażenie. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nie wiedziałam, co się dzieje. Dookoła było ciemno i ponuro. Byłam sama. Zupełnie sama. Słyszałam czyjeś głosy. Słyszałam hałasy. Ale nie miałam pojęcia skąd dobiegały. Chciałam coś zrobić, ale nie mogłam. Byłam kompletnie bezsilna. Wszystko docierało do mnie powoli. Nie mogłam się nawet ruszyć. Choć czułam, że jestem poza swoim ciałem. Jakbym się unosiła. To na pewno nie było normalne. W pewnym momencie czułam, jakbym znikała. Jakbym rozpływała się w powietrzu. Ale po chwili znów wróciłam. Bezkres. Nic tylko ciemność i głosy. Miałam ochotę krzyczeć, wołać o pomoc. Ale to też było na nic. Byłam zdana sama na siebie. W miejscu, którego nazwy nie potrafiłam podać. Przestałam walczyć. Poddałam się. Czekałam na to, co będzie..

______________________
Hej Słoneczka < 3 
Mam wielką nadzieję, że rozdział wam się podobał. Poświęciłam mu naprawdę sporo przemyśleń. 
Wyszedł jaki wyszedł, ale jest :) 
Naprawdę bardzo wam dziękuję, że tu zaglądacie. To dla mnie wiele znaczy <3
Bez was nic bym nie osiągnęła! :)
Czytasz = komentujesz ♥
Stara zasada obowiązuje. Chciałabym wejść na bloga i zobaczyć tu 40 komentarzy. Wiem, że to pewnie niemożliwe, ale byłoby naprawdę miło. I naprawdę poprawiłybyście mi mój zdołowany humor :<
Następny wkrótce! Do napisaniaaa ;x

+Zapraszam Was na bloga:
Świadomość śmierci pobudza do życia

35 komentarzy:

  1. YEAH :D jestem pierwsza :) co do rodziału to...płaczę ; ( i skończyły mi się chusteczki :( proszę cię, zrób coś żeby w końcu wszystko było OKAY ♥ wiem, że możesz tylko nie chcesz ! Kochanie ♥ Kocham to opowiadanie i ciebie również :* ale nie wytrzymam po prostu do następnego rozdziału więc dawaj go jak najszybciej !! BŁAGAAAM : * pozdrawiam cieplutko ♥ Anglusass :)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaauuuuuuuuuuuuuuuuu superaśny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. no pięknie :D
    , nie uśmierciłaś jej . i lovee thiss ! ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. eej, a Zayn nie miał chorej nogi ? xDD
    jak zawsze fajny :D

    @neskowelove

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko ma być dobrze, kocham twój blog , jest pełen emocji , perfekcyjnie napisany , wręcz IDEALNY. Tylko niech wróci wszystko do normy , rozumiem , efekty , zwroty akcji itp. ale OBIECAJ że wszystko będzie dobrze <3
    zapraszam do siebie:
    cause-i-love-u-more-than-everything.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie mogę już myślałam że się obudzi :c
    Genialny rozdział ! Uwielbiam twój blog, świetna fabuła <3

    OdpowiedzUsuń
  7. superrrrrrrrr ja nie moge!! Ale będzie wszystko dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  8. podoba się bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo. oby Abbie z tego wyszła. Czekam na nn. ;)
    i zapraszam : http://storyy-of-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. WSZYSTKO MA SIĘ SKOŃCZYĆ HAPPY END'EM !!! <3 ; *

    +zapraszam też do mnie : http://made-just-for-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. nigdy nie komentuję - przyznaję się. ale ten rozdział jest wyjątkowy. czuję się jakbym rozmawiała z bandytą przetrzymującym zakładników. nie mam zielonego pojęcia co się kryje w twojej głowie, ale proszę - nie uśmiercaj Abbie. nie lubię takich motywów śmierci. Hayley jakoś przeżyłam, ale w tym przypadku po prostu nie mogę bezczynnie czytać. nigdy nie wtrącam się w myśl opowiadania i każdą historię i wydarzenie staram się zrozumieć. i tutaj też postaram się zrozumieć, a jeżeli nie to zapewne po prostu przestanę czytać. tak mam kiedy się zdenerwuję na tok wydarzeń. podoba mi się że coś się dzieje, no i tak ma być! dużo łez, emocji, radości itd., ale śmierci w tego typach opowiadaniach nie lubię. fajnie byłoby 'przyglądać' się perspektywie Abbie kiedy leży w śpiączce, co czuje, jak słyszy niektóre zdania, zdaje sobie sprawę z tego, kto w danym momencie jest z nią w sali. to mogłoby trwać nawet 4 miesiące. podaję po prostu pomysł. jeszcze raz powtarzam - nigdy nie narzucam niczego autorom, ale ty jesteś wyjątkiem. to opowiadanie jest wyjątkowe i magiczne. bardzo dobrze mi się je czyta, kolejnym plusem jest to że często dodajesz długie rozdziały. nie chcę żebyś straciła możliwość napisania cudownych rozdziałów, dlatego proszę : nie uśmiercaj kolejnej bohaterki.
    to może tak na zakończenie dodam, że masz ogromny potencjał i to bardzo dobrze, że piszesz opowiadanie. talentu nie można w sobie ukrywać, bo po prostu uschnie. nie wiem, napisz coś zadowalającego, jakąś krótką historię, może jakąś refleksję i porusz w niej jakiś problem, a następnie pokaż to twojemu nauczycielowi polskiego. możesz wiele osiągnąć. sama z chęcią przeczytałabym coś takiego twojego autorstwa. życzę powodzenia i liczę na jakąkolwiek odpowiedź c: - @liveforloveyou

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeeeejkuu! Takiej długiej wypowiedzi się nie spodziewałam! :)
      Dziękuję ci bardzo za opinię. To wiele dla mnie znaczy!
      I nie miałam w planach uśmiercania Abigail. Za bardzo się z nią zżyłam :)
      Na ten blog mam całkiem inny pomysł. BEZ ŚMIERCI :) To mogę ci obiecać :)
      Zżyłam się z postaciami i teraz po prostu nie potrafiłabym którejś odrzucić. Nie wyobrażam sobie pisania gdyby kogoś z głównych bohaterów miało zabraknąć. Pisząc tą historię po prostu się w nią wczuwam. I cieszę się, że ci się podoba :) Dziękuję za miłe słowa i naprawdę bardzo się cieszę, że napisałaś komentarz choć nigdy tego nie robisz :) To dla mnie wiele znaczy! :) Do następnego! :) Alexis

      Usuń
  11. Świetny rozdział. :) Tylko nie uśmiercaj Abbie. Bo to by było straszne :c

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem co powiedzieć po prostu cudo.

    OdpowiedzUsuń
  13. rozdział jest cool :)
    a co do chomików to faktycznie wypasione te kule mają :*

    OdpowiedzUsuń
  14. jeje zarobiste szkoda ze ona miała wypadek czyje cos ze bedzie tak ze nie bedzie pamiętać;/ szkoda...wolałam bym co innego np. ze ona w ciazy czy cos ;P

    Paula

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. ;) Zapraszam do mnie only-one-love-one-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. jak ją uśmiercisz to będzie źle. :cc
    myślę, że nawet biedronki tak nie chciały. xdd.
    boskie, zajebiste i boskie a i jeszcze zajebiste ^^ czekam na następny, :>>

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny pomysł , ale przyłączam się też do innych : Proszę nie uśmiercaj Abigail !
    Bez niej to nie będzie to samo , jeśli odejdzie..
    No i też nie chcę , żebyś jej uśmiercała , ponieważ nie chcę aby Zayn znalazł sobie po pewnym czasie jakiejś nowej laski - jeśli się tak stanie to to opowiadanie będzie takie inne i wgl. Ja się po prostu załamię !
    Rozdział jak wiesz zapewne cudowny ♥\
    Zapraszam do mnie . Dodałam rozdział : http://onlyyoucanmakemehappyonedirection.blogspot.com/

    Pozdrawiam , Niebieskooka . <3
    + Kiedy pojawi się ta ostatnia cześć ( chyba ostatnia ) z Zaynem na blogu :
    ' As live as we dreams... ' Jestem ciekawa jak to będzie ! A i proszę o szczęśliwe zakończenie ? ; )

    OdpowiedzUsuń
  18. też mam taki humor, przybij lamę < 3
    śmierć kliniczna, no nieźle. biedny Zy.
    Oll. xx

    OdpowiedzUsuń
  19. ulalala niezły dramacik nam sie tu szykuje. Mam nadzieje ze w nastpenym rozdziale juz bedzie wszystko dobrze:)
    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  20. awww <33 wies ze jestes moim geniuskiem skarbulu ? ;** bardzo fajny :) sybko next ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. rozdzial booooski i czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Dawaj nastepny /Kamila

    OdpowiedzUsuń
  23. Ej ona ma żyć ;D

    OdpowiedzUsuń
  24. kocham tego blogaa !!

    OdpowiedzUsuń
  25. awwww ♥ nowy wyglad blogaaa ! <3
    śliiiiiczny ! ;**

    ~smile!;)

    OdpowiedzUsuń