niedziela, 18 listopada 2012

Thirty - four ♥

[ZAYN]

Rano obudziłem się z bólem kręgosłupa. Ale jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało. Od razu spojrzałem na Abbie. Na jej bladą, kruchą twarz. Poczułem znajomy ból w sercu. Ścisnąłem jej rękę i ucałowałem w chłodne czoło. Zegar wskazywał godzinę 7:05. Wstałem z twardego krzesła, żeby rozprostować kości i spojrzałem przez okno. Z nieba padał deszcz, a dookoła było dość ciemno. Drzewa uginały się pod ciężarem wody. Dzisiejszego dnia mieliśmy grać koncert w Glasgow. I mimo wszystko nie mogłem zawieść chłopaków i fanów. Musiałem jakoś dać radę. Musiałem być silny. I dla nich, i dla siebie. A przede wszystkim dla Abigail. Po chwili do sali weszła jej mama rozmawiając przez telefon. 
-Ta Dustin.. - mówiła zmęczonym głosem - nie ma sprawy.. ale jesteś pewien?... na sto procent?... dobrze.. tak, do zobaczenia.. ja ciebie też.
Po odłożeniu słuchawki przywitała się ze mną i ściągnąwszy płaszcz, usiadła na łóżku Abbie.
-Naprawdę byłeś tutaj całą noc? - zwróciła się do mnie.
-Tak. Nie opuściłem jej nawet na minutę. 
-Mój drogi myślę, że powinieneś jechać do domu. Ja tu z nią posiedzę. Na pewno masz swoje ważniejsze sprawy. A ja to w pełni rozumiem.
-Nic nie jest ważniejsze od Abbie - powiedziałem twardo - zupełnie nic.
-Ty.. ty ją naprawdę kochasz..
-Nawet sobie pani nie wyobraża jak bardzo - odpowiedziałem - jest dla mnie wszystkim. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jest wyjątkowa.
-Tak, jest wyjątkowa. I.. naprawdę bardzo się cieszę, że ma kogoś takiego jak ty Zayn. Jesteś naprawdę wspaniałym chłopakiem. 
-Ja.. dziękuję. Cieszę się, że mnie pani akceptuje..
-Nie mogłabym inaczej. Widzę ile dla niej robisz, jak się starasz. Nie każdego byłoby stać na coś takiego.
-Robię co w mojej mocy. I zrobię dla niej wszystko.
Naszą rozmowę przerwał wchodzący do sali lekarz. Zajął się rozmową z panią Reynolds, a ja nadal stałem przy oknie. Skrzyżowałem ramiona na piersi i patrzyłem przed siebie. Po chwili zauważyłem znajomy samochód, parkujący niedaleko wejścia. Samochód Hazzy. Zauważyłem też jego samego, gdy wysiadał z wozu i kierował się do wejścia. Nie musiałem długo czekać. Po kilku minutach widziałem go już za szybą. Gestem głowy pokazał mi, żebym wyszedł. Zrobiłem to bez żadnych emocji. Gdy tylko zamknąłem za sobą drzwi, Hazz od razu zaczął mówić.
-Słuchaj, wiem, że martwisz się o Abbie i najchętniej siedziałbyś tu całymi dniami i nocami, ale masz też inne obowiązki. Nie możemy zaniedbywać fanów. Dzisiejszy koncert jest zbyt ważny, żebyś na nim nie był.
-Wiem Harry. Będę na tym koncercie.
-Jak możesz! Przec.. ej, zaraz. Zgodziłeś się? Tak bez niczego? - patrzył na mnie zdziwiony.
-Jak widać - wzruszyłem ramionami - wiem, że nie możemy zawieść fanów. I mimo, że to dla mnie trudne, pojadę z wami. 
-No cóż.. łatwo poszło. Myślałem, że będzie gorzej. Niepotrzebnie się martwiłem, że wyciągnąłem najkrótszą słomkę.
-Ciągnęliście słomki, który ma przyjechać mnie zabrać? No nie. Bez przesady.
-No co? Dobra, mniejsza z tym. Zbieraj się. Samolot mamy za godzinę. 
-Jasne. Tylko.. daj mi się pożegnać..
-Okay. Czekam.
Wróciłem do sali, gdzie była już tylko mama Abbie. Siedziała przy córce i coś do niej mówiła. Nie miałem serca jej przerywać, ale musiałem. Byłem kompletnie rozdarty. Ale nie mogłem nic poradzić. 
-Pani Reynolds - po moich słowach kobieta odwróciła się do mnie - ja.. muszę iść. Mamy dzisiaj ważny koncert w Glasgow. Nie może mnie na nim zabraknąć. I choć wolałbym zostać tutaj, to niestety muszę lecieć i.. 
-Nie przejmuj się - przerwała mi - to oczywiste, że musisz lecieć. Nie pozwoliłabym ci zawalić koncertu. Będę z Abbie cały czas. Gdyby coś się działo, to obiecuję, że od razu dam ci znać. Idź spokojnie. I nie zamartwiaj się. Dajcie świetny koncert. 
-Dziękuję..
Uśmiechnąłem się do niej smutno, co odwzajemniła. Podszedłem do Abbie i ucałowałem ją w czoło.
-Kocham cię - szepnąłem jej do ucha - wracaj do mnie szybko.
Po tych słowach wziąłem z wieszaka swoją skórzaną kurtkę i wyszedłem. Razem z Harrym opuściliśmy szpital i wsiedliśmy do jego wozu. W domu byliśmy po kilku minutach. Wszyscy siedzieli w salonie. Stacy gdy tylko mnie ujrzała, od razu podbiegła i mocno mnie przytuliła. Nie protestowałem. Sam ją objąłem. Ten gest miał oznaczać "wszystko będzie dobrze, jestem z tobą". Zazwyczaj unikała jakichkolwiek czułości i zbliżeń, ale tym razem się nie wahała. I byłem jej za to wdzięczny. Gdy tylko się ode mnie odsunęła, od razu poszedłem do siebie żeby się spakować. Nie miałem na to najmniejszej ochoty, ale nie miałem innego wyjścia. Gdy byłem gotowy z powrotem zszedłem na dół. Wszyscy byli już gotowi i pakowali swoje bagaże do czarnego vana. Zrobiłem to samo i bez jakichkolwiek emocji wsiadłem do środka. Stacy jechała z nami. Paul zgodził się bez niczego. Przez całą drogę na lotnisko nie odezwałem się ani razu. Chłopaków też zbytnio nie ciągnęło do rozmowy. Gdy byliśmy już w samolocie, założyłem słuchawki na uszy i już nic mnie nie obchodziło. Patrzyłem przez małe okno jak wznosimy się ku górze. Później zamknąłem oczy i odpłynąłem. 

[BRITNEY]

Nadal nie docierało do mnie to, że moja najlepsza przyjaciółka leżała w śpiączce. A ja nic nie mogłam na to poradzić. W szkole nie potrafiłam się na niczym skupić i zawalałam nawet najprostsze układy. W studiu tańca, które na nowo otworzyłam, zastępowała mnie Catherine. Sama nie byłam w stanie prowadzić grupy. Byłam beznadziejna. A najgorsza była ta bezsilność. Bezsilność i strach. Tego dnia chłopaki jechali na koncert do Glasgow. A ja postanowiłam odpuścić sobie szkołę. Z samego rana przyjechał do mnie Liam. Wiedział, że i tak nie spałam. Mimo tego, że była dopiero 6:00. Gdy tylko usłyszałam jego samochód, zbiegłam na dół. Zarzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam przed dom. Chłopak już na mnie czekał. Podbiegłam do niego i mocno przytuliłam, a on pocałował mnie we włosy. Tylko dzięki niemu jeszcze jakoś się trzymałam. To w nim miałam oparcie. Rozumiał mnie doskonale.
-Przepraszam, że tak wcześnie - powiedział cicho.
-I tak nie spałam. Przecież wiesz. - odpowiedziałam - i bardzo się cieszę, że tu jesteś.
-Ja również się cieszę. I wiesz, że nienawidzę się z tobą żegnać. Nawet na głupie dwa dni.
-Tak, to nie należy do największych przyjemności. Ale musisz być w Glasgow.
-Niestety wiem - westchnął - szkoda, że po prostu nie mogę cię wziąć ze sobą. To wszystko by ułatwiło.
-Gdybym mogła to i tak bym nie pojechała. Chcę być na miejscu gdyby.. gdyby Abbie się obudziła..
-Nie zadręczaj się tak. Wiesz, że będzie dobrze. Abigail jest silna. I wszyscy bardzo się o nią martwimy. 
-Tak, wiem.. a co.. z Zayn'em? Jak on się trzyma?
-Spędził całą noc w szpitalu. Nie opuszcza jej na krok. I mam nadzieję, że uda nam się go przekonać do koncertu. Bo jak nie, to nie mam pojęcia co zrobimy. Chyba siłą zaciągniemy go do samochodu. 
-Zayn wie co robi - powiedziałam - wie, że koncerty są ważne dla was i dla fanów. Nie zawiedzie ich. 
-Obyś miała rację.
-Liam, ja mam rację. Znam go. I ty też go znasz. Zrobi to, co będzie uważał za słuszne. 
-Tak, pewnie tak. Nie jest ci przypadkiem zimno? Jesteś w piżamie - po tych słowach objął mnie jeszcze mocniej.
-Nie, ani trochę. Przy tobie nigdy nie jest mi zimno. Wystarczy, że ty jesteś ciepły. 
-Będę za tobą tęsknił.
-Ja za tobą też. Ale.. widzimy się za dwa dni tak?
-Bezwarunkowo - powiedział i czule pocałował mnie w usta - kocham cię.
-Ja również cię kocham. 
Pocałował mnie jeszcze raz i odsunęliśmy się od siebie. Uśmiechnął się do mnie po raz ostatni i wsiadł do samochodu. Machałam mu, dopóki całkiem nie zniknął mi z oczu. Dopiero wtedy wróciłam do domu. Wiedziałam, że i tak nie będę spać, więc poszłam prosto do kuchni. Musiałam się czymś zająć. Wyciągnęłam wszystkie potrzebne produkty i zaczęłam robić naleśniki. Ich zapach roznosił się po całym domu. Nic dziwnego, że po chwili w drzwiach kuchni pojawiła się Kimberly. 
-Robisz naleśniki i mnie nie obudziłaś? - spytała z wyrzutem.
-Wybacz skarbie, ale zbyt słodko spałaś, żeby cię budzić - odpowiedziałam z uśmiechem.
-To nie fair. Zawsze mnie budziłaś. 
-Ten jeden raz chyba możesz mi wybaczyć, prawda?
-No dobra. Ale tylko ten jeden, jedyny raz! 
-Jasne, jasne. Siadaj. Z czym chcesz?
-Z tym co zawsze. 
Kiedy mała usiadła przy stole, wyciągnęłam z szafki nutelle i położyłam ją przed nią wraz z talerzem gorących naleśników. Usiadłam naprzeciwko niej i razem zaczęłyśmy zajadać. Po chwili w kuchni znalazła się również mama. Ciągle zaspana ucałowała nas po głowach i zaparzyła sobie kawę. Jak zwykle nie jadła śniadania. Bo jak to tłumaczyła "nie mogę rano jeść, bo nic nie przechodzi mi przez gardło". Usiadła obok nas i przyjrzała się nam obydwu.
-Nie rozumiem czemu jesteście na nogach tak wcześnie - powiedziała.
-Żegnałam się z Liam'em - odpowiedziałam spokojnie - jadą na koncert do Glasgow.
-Ach tak. Ty i ten twój sławny chłopak. Nadal ze sobą jesteście?
-Tak, jesteśmy. A masz z tym jakiś problem? 
-Ależ skąd. Nie wtrącam się w to, z kim się umawiasz. To twoje sprawy.
-Dzięki mamo. Kim idź się ubrać - zwróciłam się do siostry - odprowadzę cie do przedszkola.
Kimberly posłusznie wstała od stołu i pobiegła do swojego pokoju. Posprzątałam ze stołu i włożyłam naczynia do zmywarki. Bez słowa wyszłam z kuchni i poszłam do siebie, żeby się ogarnąć. Rozczesałam włosy, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w TO. Narzuciłam na siebie kurtkę i zeszłam na dół. Kimberly już na mnie czekała. Wzięłam małą za rękę i wyszłyśmy z domu. Mama była już zajęta swoimi sprawami, więc nie zamierzałam jej przeszkadzać. Ostatnio coraz więcej pracowała i brała dodatkowe zlecenia. Całymi dniami przesiadywała w swoim biurze i mało kiedy z niego wychodziła. Coraz bardziej się od siebie oddalałyśmy. Gdy doszłyśmy do przedszkola, pomogłam Kim się przebrać i zaprowadziłam ją do sali. Od razu pobiegła do koleżanek. Pomachałam jej na pożegnanie i opuściłam budynek. Było jeszcze dość wcześnie, więc poszłam do centrum handlowego. Nie miałam ochoty na zakupy, ale lubiłam chodzić po galeriach. Skończyło się na tym, że kupiłam 2 lakiery do paznokci i srebrny łańcuszek z dwoma zawieszkami: B i L. Wiem, może to głupie, ale chciałam mieć coś związanego z Liam'em. Mimo tego, że wyjechali niedawno, już za nim tęskniłam. W końcu miałam dość chodzenia po sklepach. Wróciłam do domu i wzięłam samochód. Włączyłam radio i pojechałam do szpitala. Długo szukałam wolnego miejsca, ale w końcu mi się to udało. Wchodząc do szpitalnego budynku miałam mieszane uczucia. Obawiałam się swojej reakcji na widok przyjaciółki. Zawsze się wspierałyśmy. Byłyśmy dla siebie oparciem. I, co najważniejsze, zawsze byłyśmy razem. Bez względu na wszystko. Kierowałam się prosto do jej sali. A gdy się już pod nią znalazłam, nie wiedziałam co robić. Wyglądała jeszcze gorzej niż wczoraj. Przy jej łóżku było pełno pielęgniarek i lekarz. A jej mama siedziała na korytarzu, chowając twarz w dłoniach. Podeszłam do niej bez zastanowienia i przytuliłam.
-Co się dzieje? Coś nie tak? - spytałam zmartwiona.
-Nie mam pojęcia Britney - odpowiedziała zrezygnowana - kazali mi wyjść, więc wyszłam. A ty nie powinnaś być w szkole?
-W sumie powinnam. Ale i tak zawaliłabym każdy układ, więc zrobiłam sobie dzień wolny. To bez znaczenia.
-Wszyscy jesteście tacy kochani. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Myślę, że Abbie również by to doceniła.
-Tak. Na pewno.
W tym momencie z sali wyszedł lekarz i pielęgniarki. Mama Abbie od razu się podniosła i podeszła do niego.
-I co z nią? Jest lepiej? Czy gorzej? - spytała poddenerwowana.
-Niech się pani nie martwi - odpowiedział jej - jej stan się nie pogarsza. Ale niestety też nie polepsza. Musimy być dobrej myśli. Możemy tylko czekać. A czas może wiele.
Rozmawiali jeszcze chwilę, a kiedy wreszcie lekarz odszedł, weszłyśmy do sali Abigail. Nie wiedziałam jak to zniosę. Zawsze była taka pełna życia i optymizmu. A teraz leżała prawie nieruchomo z zamkniętymi powiekami i nierównym oddechem. Usiadłam na jej łóżku i wpatrywałam się w nią. Moja najlepsza przyjaciółka. Siostra. Cierpiała, a ja nie mogłam nic zrobić. Wyraz twarzy jej mamy mówił wiele. Wyrażała ból, cierpienie, troskę i przerażenie. Sama pewnie nie wyglądałam lepiej. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że może dojść do takiej sytuacji. Jak mogło mnie przy niej nie być? W sumie nie wiem po co się obwiniałam. Cały czas modliłam się, żeby się obudziła. Żeby po prostu otworzyła oczy. Rozumiałam Zayn'a doskonale. Wiedziałam, co czuł. No, mniej więcej wiedziałam. Ale lekarz miał rację. Musieliśmy czekać i mieć nadzieję, że będzie dobrze.
Spędziłam w szpitalu praktycznie cały dzień. Rozmawiałam z mamą Abbie i z jej bratem, który przyszedł dwie godziny po mnie. Przyjechał specjalnie z Birmingham. Moje siedzenie tam i tak nic nie dało. Pożegnałam się z nimi i opuściłam szpital. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do domu. Jednak nie miałam ochoty do niego wchodzić. Zupełnie nagle naszła mnie ochota na spacer. Wyjęłam z torebki słuchawki, włożyłam je w uszy i puściłam  piosenkę "Last first kiss". Nowy album chłopaków był naprawdę rewelacyjny. Co tu dużo mówić, dali z siebie wszystko. Zostanie Directioner to najlepsza decyzja, którą podjęłam w życiu. I to, że namówiłam Abigail na cover "What makes you beautiful". Bo tak naprawdę od tego wszystko się zaczęło. Nieważne, że ich nie lubiła. Ważne, że pokochała ich tak samo jak ja. Nawet nie zauważyłam, kiedy doszłam do parku. Usiadłam na jednej z ławek i patrzyłam na spacerujących ludzi. I samotnych, i w grupach i nawet przytulone do siebie pary. W słuchawkach leciała piosenka "Little things". Moja ulubiona z całej płyty. Zawsze przy niej zamykałam oczy i wsłuchiwałam się w wokale chłopaków. A szczególnie w jeden. Nagle ktoś do mnie podszedł. Starsza kobieta z córką na wózku inwalidzkim. Uśmiechały się przyjaźnie. Dziewczyna miała na oko 12-13 lat.
-Ty jesteś dziewczyną Liam'a prawda? - spytała mnie cicho.
-Tak, to ja - odpowiedziałam z uśmiechem - a ty jesteś..?
-Olivia - odpowiedziała już pewniej - czy ja.. czy mogę.. mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?
-Oczywiście skarbie - odpowiedziałam z uśmiechem i kucnęłam przy niej.
Jej mama wyciągnęła z torebki aparat i zrobiła nam kilka zdjęć. Dziewczyna była wyraźnie szczęśliwa. Właśnie w takich chwilach czułam się wyjątkowa. Nie byłam sławna. Nic wielkiego nie zrobiłam. Ale mogłam zrobić coś, co wywoływało uśmiech u innych. Podniosłam się i wyciągnęłam z torebki małą karteczkę, na której napisałam swój numer telefonu i krótką notkę: Proszę wysłać mi swój adres. Myślę, że mogę zrobić Olivii małą niespodziankę. B. Wcisnęłam karteczkę do ręki kobiety tak, żeby Olivia niczego nie zauważyła. Odpowiedziała mi mrugnięciem.
-To jak? Mogę zaprosić was na czekoladę?
-Naprawdę? - spytała dziewczyna szeroko otwierając oczy - pójdziesz z nami?
-Oczywiście! Mam niepohamowaną ochotę na czekoladę. I muszę ją zaspokoić. Idziemy?
-Jasne!
Uśmiechnęłam się do niej i poszłyśmy w kierunku kawiarni. Czas mijał w naprawdę miłej atmosferze. Olivia była naprawdę wspaniałą osobą. Przestała chodzić w 2 roku życia. Ale nie narzekała. Cieszyła się życiem jak każdy inny, pozytywny człowiek. I bardzo ją za to podziwiałam. Jej mamę również. Dużo o sobie opowiadały. Zupełnie jakbyśmy znały się od zawsze. Nie miały żadnych barier. I naprawdę były wspaniałe. Nie chciałam wracać do domu, ale niestety musiałam. Pożegnałam się z nimi uściskiem i poszłam w swoją stronę. Gdy tylko doszłam na miejsce, zdjęłam kurtkę i buty, po czym poszłam na górę. W pokoju Kim świeciło się światło. Zapukałam i weszłam do środka. Mała leżała w swoim łóżku tuląc do siebie misia. Nie spała, tylko patrzyła przed siebie.
-Hej, skarbie czemu ty jeszcze nie śpisz? - spytałam i usiadłam przy niej.
-Czekam na mamę - odpowiedziała sennie - miała mi przeczytać bajkę.
-Kochanie, ale mama jeszcze pracuje. Nie wiadomo ile jej to jeszcze zajmie.
-Ale obiecała, że przyjdzie!
-To może ja ci coś przeczytam, co? A mama przyjdzie jutro.
-Ale.. obiecała..
-Kim, ja wiem - powiedziałam i przytuliłam siostrę - ale czasami są sytuacje, w których nie możemy dotrzymać danego słowa.
-No dobrze. To przeczytaj mi coś.
Ucałowałam ją w główkę i wzięłam do ręki pierwszą lepszą książkę. Zasnęła mniej więcej w połowie. Jak najciszej podniosłam się z jej łóżka, zgasiłam światło i wyszłam. Po cichu zeszłam na dół, do biura mamy. Tego było już za wiele. Weszłam bez pukania.
-To było nie fair - powiedziałam na wstępie i skrzyżowałam ramiona na piersi.
-Nie rozumiem o co ci chodzi Britney - odpowiedziała nie podnosząc głowy znad papierów.
-Obiecałaś Kimberly, że poczytasz jej na dobranoc. Czekała na ciebie do tej pory. Jest prawie północ! A ty sobie siedzisz i nie raczyłaś poświęcić jej głupich pięciu minut!
Dopiero po tych słowach na mnie spojrzała.
-Naprawdę już tak późno?
-Tak mamo, już tak późno. Nie obchodzi cię nawet która godzina i to, że twoja córka na ciebie czeka! Gdybym wróciła później, lub poszła od razu do siebie, to czekałaby dalej. Jak coś obiecujesz, to dotrzymuj słowa.
-Britney wybacz, ale mam teraz tyle pracy, że ledwie z tym wszystkim wyrabiam - powiedziała z rezygnacją.
-Bo ciągle bierzesz dodatkowe zlecenia i robisz coś za innych. Praca jest dla ciebie ważniejsza niż my!
-To nieprawda! Nic nie jest ważniejsze niż wy. Kocham was ponad życie.
-To nam to pokaż. Weź sobie wolne. Spędź z nami choć jeden dzień. Kimberly byłaby wniebowzięta.
-Gdyby to było takie łatwe..
-To jest łatwe mamo. Wystarczy chcieć.
-Dobrze, zobaczę co się za zrobić. A w ogóle to gdzie byłaś cały dzień?
-W szpitalu. U Abbie - odpowiedziałam i skrzywiłam się.
-Abigail jest w szpitalu? - spytała zszokowana - co się stało?
-Miała wypadek. Wpadła w drzewo i jest w śpiączce.
-Mój Boże.. to okropne..
-Wiem. A teraz wybacz, ale padam na twarz. Idę spać. Dobranoc mamo.
-Dobranoc kochanie.
Odwróciłam się i poszłam prosto do siebie. Przebrałam się w piżamę, zmyłam makijaż i położyłam się do łóżka. Spojrzałam jeszcze na telefon leżący na szafce obok. 1 nowa wiadomość od "Liam ♥". Uśmiechnęłam się i przeczytałam jej treść: Dobranoc słodka! Kocham cię. L. Odpisałam mu i zgasiłam lampkę nocną. Zasnęłam niemal od razu.

[ZAYN]

Gdy byliśmy już w Glasgow, pojechaliśmy do hotelu żeby się odświeżyć i przygotować. Mieliśmy mało czasu. Wniosłem swoje bagaże do pokoju i poszedłem pod prysznic. Ubrałem się w przygotowane rzeczy i byłem gotowy. Chłopaki i Stacy już czekali. Sprawdziłem telefon, czy przypadkiem nie dostałem żadnej wiadomości od pani Reynolds, ale wyświetlacz był pusty. Przez chwilę wpatrywałem się w swoją tapetę. W uśmiechniętą twarz Abigail. W jej zaróżowione policzki i iskierki w oczach. Wsiedliśmy do czarnego samochodu z przyciemnianymi szybami, którym dojechaliśmy do auli koncertowej. Pod nią stało już mnóstwo fanów. Weszliśmy tylnym wejściem, prosto za kulisy. Od razu dopadli nas styliści, którzy przygotowali nas do występu. Przez ten cały czas miałem kamienny wyraz twarzy. Nie chciałem pokazywać innym, że coś jest nie tak. Choć i tak o wszystkim wiedzieli. Gdy byliśmy gotowi, zespół zaczął grać melodię do "Live while we're young". Przy niej zawsze mieliśmy się uśmiechać i wariować. Wymusiłem uśmiech i razem z chłopakami wbiegliśmy na scenę. Kochałem śpiewać. To było coś, co robiłem z przyjemności. Dawało mi to wiele satysfakcji. Fani szaleli, śpiewali razem z nami i tańczyli. W pewnym momencie Harry oberwał stanikiem. Podniósł go niepewnie ze sceny i założył na głowę. Zaczął z nim biegać i się wygłupiać. Louis go gonił i krzyczał "Oddaj Styles! Moja kolej!". Nawet to nie poprawiło mi humoru. Choć uśmiechałem się szeroko, żeby nie dać po sobie niczego poznać. Kiedy w końcu się uspokoili, nadszedł czas na "Kiss you". To była moja ulubiona piosenka z całego albumu. Czemu? Bo.. po prostu jest fajna. I wpada w ucho. Fani bawili się doskonale. My zresztą też. Kiedy nadeszła pora na "Little things" myślałem, że nie wytrzymam. Tu nie potrafiłem już udawać. 
-Your hand fits in mine, likes it's made just for me, but bear this in mind, it was meant to be and I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks and it all makes sence to me.. - zaśpiewałem swoją zwrotkę z zamkniętymi oczami. 
Głos mi drżał, ale nie zwracałem na to uwagi. Na refrenie szło mi już lepiej. Mimo wszystko twarz Abigail stanęła mi przed oczami. I nie mogłem jej odgonić. Miałem ochotę się rozpłakać. Tak, właśnie. Rozpłakać. Tak po prostu dać upust emocjom. Nie zrobiłem tego. Nie mogłem. Po skończonej piosence rozległa się burza oklasków. Koncert dobiegł końca. Stanęliśmy na środku sceny i ukłoniliśmy się.
-Jesteście fantastyczni! - krzyknął Liam - Dziękujemy za wszytko! Do zobaczenia niebawem! 
-Kochamy was! - krzyknął Louis.
Zeszliśmy ze sceny, a oklaski wciąż nie słabły. Nasi fani naprawdę byli jedyni w swoim rodzaju. Kochani i niezastąpieni. Myślałem, że pójdzie mi o wiele gorzej, ale jakoś dałem radę. Kiedy wróciliśmy do hotelu, myślałem tylko o tym, żeby iść spać. I o tym, żeby jak najszybciej wrócić do Londynu, gdzie było moje miejsce. Długo nie mogłem zasnąć, a gdy mi się to już udało, chciałem się nie obudzić. Miałem wyjątkowy sen. Sen o mnie i Abigail.

.~*~.

Minęło 5 miesięcy. 5 długich, bolesnych i niekończących się miesięcy. Abigail nadal była w śpiączce. Choć jej stan ostatnio bardzo się poprawił. Był już kwiecień. Powoli zbliżał się koniec roku szkolnego. Mojego ostatniego roku w Drasblow. Wpadłem w wir nauki i przygotowań. Poza tym koncerty, wywiady, promocja płyty. Wszystkiego było zbyt wiele. Jednak mimo wszystko byłem w szpitalu codziennie. Codziennie byłem przy Abbie. Moja nadzieja zmalała, ale wciąż jeszcze we mnie trwała. Musiałem być silny. Nie było innego wyjścia. Gdybym się załamał, to wszystko bym zawalił. A tak nie mogło być. Logując się na Twittera zawsze widziałem jakieś trendy odnoszące się do mnie i Abbie. Między innymi: #STAYSTRONGZAYN, #PRAYFORABIGAIL, #ZABBIEFOREVER albo zwykłe ZAYN & ABBIE lub po prostu #DIRECTIONERSLOVESABBIE. Niby nic takiego, a potrafiło poprawić humor. Fani byli ze mną. Cały czas mnie wspierali, pisali wiadomości i listy, nagrywali filmiki. Chłopaki tak samo. Britney,Catherine i Daisy były pełne nadziei. Również odwiedzały szpital codziennie. Żeby przynajmniej przez chwilę z nią posiedzieć. Wszyscy się martwiliśmy. Baliśmy się coraz bardziej. Ale to i tak było na nic. Czekać. Tak lekarz powiedział w listopadzie "Musimy dać jej czas. Tylko tyle możemy zrobić. Cierpliwości". Święta i Sylwestra również spędziłem w Londynie. Tyle, że moja rodzina przyjechała tutaj. Byłem z nimi w domu, a później znów w szpitalu. Moja mama ciągle mnie pocieszała. Mówiła, że wszystko będzie dobrze. Wierzyłem jej. Jej słowa zawsze dodawały mi otuchy. 
Tego dnia siedziałem u Abbie sam. Jej mama miała coś do załatwienia, chłopaki mieli swoje sprawy, a Brit, Cat i Daisy poszły na zakupy. No tak, zbliżał się "Wiosenny bal". Wszyscy wpadli w wir zakupów. Trzymałem rękę Abigail w swojej i pochylałem się do przodu nieświadomy niczego. I nagle, zupełnie nagle coś poczułem. Jakiś ruch. Podniosłem się gwałtownie i zobaczyłem to, na co czekałem prawie pół roku. Ręka Abbie się ruszyła, a jej palce zaplatały się wokół moich..

___________________________
Hejcia :D No i jak tam? :D 
Macie 34 :) Rozdział dedykowany pewnym osobom!
A mianowicie mojej kochanej DOMI ♥ NATALII ♥ PATI ♥ & ANGLUSS ♥
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Następny za niedługo :)
Czytasz = komentujesz! < 3
Liczę na waaas< 3 

+Dzisiaj zaczęłam czytać wspaniałe opowiadanie. Naprawdę. Bloggerka, która je pisze ma wielki talent! Wpadajcie, dodawajcie się do obserwatorów i zostawiajcie komentarze! Bo naprawdę na to zasługuje <3 Ode mnie tyle, miłego czytania <3

38 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział !
    Końcówka to mistrzostwo, aż mam łzy w oczach.
    Jesteś świetną pisarką, zazdroszczę : ***

    OdpowiedzUsuń
  2. i love it ! <33333
    very , very much ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. o bosz... Płacze ; (( tak po prostu....jeju no po prostu genialny brak mi słów!! Super :D i jeszcze z dedykiem dla mnie :) szybko next :D

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny. nawet nie wiem co więcej napisać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bozzeee. .. Ruszyla sie !! ;o
    Oby sie juz wybudzila bo bez niej jest nudno . ;)
    Ej wlasnie jestem ciekawa bo minelo juz 5 miesiecy i ta Staicy jest jeszcze w domu 1d ? ;d
    rozdzial jest swietny !!!

    Pozdrawiam , Ola . ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. RUSZYŁA SIĘ !!! BOŻE ! OBUDZI SIĘ ?! JEZU PISZ KOBIETO !! PISZ !
    zapraszam do siebie
    cause-i-love-y-more-than-everything.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezuuuu nie wierzę w końcuu !! Dawaj szybko nextt ;))) kocham cię i blogaaa ;D
    ale nie trzymaj mnie w niepewności nooo ;D proszę i może być dedykacja dla mnie pod następnym rozdziałem dla anonimka ? ;* <3


    A,

    OdpowiedzUsuń
  8. HEJ NOMINOWAŁA CIĘ DO LIEBSTER AWARDS więcej na : http://eye-tunes-niall-and-liam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. No poprostu No fenomenalny skarbulku ty mój geniuszu ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. zajebisty, rozdział kocham !!!
    Ubóstwiam !!!
    Paulaa

    OdpowiedzUsuń
  11. I do like it. Pisz, pisz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyno masz wielki talent i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolejny świetny rozdział ;D Moim zdaniem masz wielki talent i powinnaś częściej dodawać nowe rozdziały ;p Uwielbiam Cię i do zobaczenia przy następnym rozdiale <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Super super super!!! Zresztą jak zawsze!

    http://friendforever-bymagdalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. 5 miesięcy ?! Nie zda roku :( Rozdział genialny <3 Naprawdę wczułam się w postać Abbie, to takie dziwne... :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Super.. Tylko szkoda że musiał czekać 5 miesięcy.
    Czekam na kolejny..

    Miloo...

    OdpowiedzUsuń
  17. Awww<33 budzi sie *___* wreeszcie! ;*
    i wreszcie mam neta, i moge czytac i komentowac. weee <3
    czekam na next'aa ;*

    ~smile!;)

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG jaki fascynujący roździał! *.* ocywiście przerwałaś w takim momencie! :C ale wybaczam Ci! : ) czekam z niecierpliwością na nastepny! see ya!
    ~Aga ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. o mamo ! Prześwietny, genialny, fascynujący, fenomenalny, świetny, wciągający Mega!!! 5 miesięcy to dużo przecież nie zda zayn i Abbie bd musiała powtarzać!!!!!!!!! Nie mam pojęcia jak to zrobisz ale czekam na kolejny!! :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytam twojego blog od samego początku. Uwielbiam go i codziennie sprawdzam czy nie dodałaś nowych rozdziałów. Jesteś świetna! Masz wielki talent :)

    OdpowiedzUsuń
  21. superrrrrrrr ja nie moge

    OdpowiedzUsuń
  22. uwielbiam to jak piszesz♥ ale nienawidzę to, że koniec w takim momencie .___. , ale jednocześnie uwielbiam,że koniec w takim momencie♥ bd taka ciekawość, że OMG. ^^
    boskie, oł je♥

    OdpowiedzUsuń
  23. OMG! Ruszyla sie! Zbudz ja i niech beda szczesliwi! Ach, a Eva ma za duzo nie namieszac,.bo bedzie smutno... :( Szkoda, ze Abby bedzie musiala powtarzac rok... Choc moze w tych okolicznosciach zrobia wyjatek? A Zayan'a mi szkoda... Strasznie msial tesknic za Abby... I troche malo jest o Louisie i Niall'u... Moze uda sie ich jakos wciagnac do fabuly... Zeby byl taki jeden rozdzial o tej dwojeczce. I moze ppkloc troche Brit i Li... Bo jest u nich za szczesliwie... Ale to moje propozycje, zrobisz jak bedziesz chciala...


    Czytam bloga od dawna i przyznaje sie bez bicia-nie komentowalam. Ale to pewnie sama zauwazylas. :) Czytam duzo opowiadan milosnych o 1D. Sama mysle nad zalozeniem takiego... Ale to na innym koncie. Mam nadzieje, ze jak zaloze,.to wejdziesz. Pozdro!! :** <3

    www.polamojezycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Hej! Jestem ta sama osoba co na gorze. Zalozylam bloga z opowiadaniem. Juz niedlugo pierwszy rozdzial!
    www.hugmeeveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Świeeeeeetny. *.* Kurde, trafiłam na twojego bloga całkiem przypadkowo, i bardzo się cieszę z tego, bo masz naprawdę wielki talent. <3
    + Zachęcam do przeczytania nowego rozdziału, który pojawił się na no-lies-just-loove.blogspot.com ♥

    OdpowiedzUsuń
  26. Zrobiłam sobie zastój w czytaniu twojego bloga, ale moze to nawet dobrze bo mogłam przeczytać duzoooooo rozdziałów ;D Genialnie piszesz:D
    Zostałaś nominowana ;p
    Więcej informacji u mnie : http://xxlifeisbrutalxx.blogspot.com/

    SORY ZA SPAM!

    OdpowiedzUsuń
  27. rozdział zajebisty i tak wgl nominowałam cie do Liebster Awards! ;D (pytania u mnie na blogu)

    OdpowiedzUsuń
  28. u mnie też zostałaś nominowana ;)
    Info tutaj: http://storyy-of-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. wyczesany ! zapraszam do mnie http://catching-mybreath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. Cześć :D
    Uwielbiam Twoje opowiadanie :3
    Nominowałam Cię do Liebster Award :>

    OdpowiedzUsuń
  31. dodaj szybko next jeszcze dzis ^^

    OdpowiedzUsuń
  32. Piszesz świetnie :D Dodawaj następny rozdział bo nie mogę się doczekać xd < 3

    OdpowiedzUsuń
  33. Słów brakuje. Niesamowite. Cudowne. Fenomenalne. Między innymi dlatego ten blog dostał nominację w LIEBSTER AWARD : http://imaginy-onedirection-fans.blogspot.com/p/1_25.html
    Wejdź i zapoznaj się z owym konkursem :]
    Dominikaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  34. OMG ! To dla mniie? Bo chyba nie masz innej siostry Natalii, tak? :D dzieki wielkie :D kurwa. Tak bardzo sie ciesze, ze znowu zaczelam czytac to cudenko *.* Nie chcialo mi sie logowac, wiec dodaje jako Anonimek :D
    Dziwna xx

    OdpowiedzUsuń