-Coś nie tak? - usłyszałam głos mamy.
-Nie, wszystko w porządku. Tylko.. ja tu mieszkam? - spytałam żeby się upewnić.
-Tak - odpowiedziała z uśmiechem - to właśnie twój dom. Chcesz iść do siebie?
-Chyba tak.
Wzięłam torbę i razem z mamą poszłam na górę. A gdy już znalazłam się u siebie zobaczyłam jeden z najwspanialszych pokoi. Był perfekcyjny. Mama zostawiła mnie samą. Czułam się dziwnie musząc "zwiedzać" własny pokój. Najwięcej czasu spędziłam w garderobie, przeglądając wszystkie ciuchy i buty, których było masakrycznie dużo. Nie mogłam się do tego przyzwyczaić. Musiałam wszystkich poznawać na nowo. Gdy wczoraj odwiedził mnie brat, myślałam że zwariuję. Nie wierzył w to, że straciłam pamięć. Nie dotarło to do niego i uznał to za kawał. Poznałam też swojego ojczyma. Nie wydawał mi się aż taki zły. Chociaż mu nie ufałam. Do mojego pokoju przyszła mama i oznajmiła, że wychodzi na zakupy. Po chwili już jej nie było. Zostałam sama. Chodziłam bezczynnie po domu i wchodziłam do różnych pokoi, żeby sprawdzić co w nich było. Na końcu trafiłam do pokoju muzycznego. Gdy zobaczyłam mikrofony, gitary i fortepian myślałam, że zwariuję. Na ścianach było pełno moich zdjęć z występów. Czyli ja naprawdę śpiewałam. Usiadłam przy fortepianie i delikatnie przejechałam dłonią po klawiszach. Choćbym nawet chciała, to nie umiałam dobrze zagrać nawet jednego dźwięku. Zrezygnowana wróciłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. To wszystko mnie przerastało. Ta niepewność, ten lęk i ta pustka w głowie. Patrząc na kogoś chciałam przypomnieć sobie, skąd znałam tą osobę. A w mojej głowie była tak jakby dziura. Bardzo głęboka dziura, a wszystkie moje wspomnienia były na samym jej dnie. A najgorsze w tym wszystkim było to, że NIC nie mogłam z tym zrobić. Mogłam tylko czekać. Nagle zadzwonił mój telefon. Dostałam nowy bo z mojego starego zostały tylko szczątki. Wyświetlił mi się numer Britney.
-Tak? - odebrałam.
-Abbie, jest sprawa. Dyrektor Smith wrócił ze szkolenia. Chyba wypadałoby do niego pójść..
No tak. Szkoła. Kolejna rzecz, która mnie martwiła. Byłam 5 miesięcy do tyłu. Mogłam powtarzać klasę.
-Racja. Ale sama nie pójdę. Nie wiem nawet do jakiej szkoły chodzę.
-Będę u ciebie za 30 minut. Ubierz się jakoś elegancko. On ma swoje zasady.
-Okay, dziękuję.
-Przecież wiesz, że nie ma za co głuptasie. Zbieraj się.
Zakończyłam połączenie i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się i poszłam do garderoby. Długo zastanawiałam się, w co powinnam się ubrać. W końcu zdecydowałam się na TEN zestaw i zeszłam na dół w tym samym momencie, gdy po całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam. Britney powitała mnie całusem w policzek. Ubrana była TAK.
-Nie przegięłam? - spytałam niepewnie.
-Absolutnie nie. Wyglądasz perfekcyjnie. Zresztą jak zawsze - odpowiedziała z uśmiechem.
-No cóż, dziękuję. Jedziemy?
-Tak. Im szybciej tym lepiej. Gotowa?
-Nie. Ale i tak nie mam wyjścia. Jest kwiecień, do końca roku zostały niecałe 3 miesiące. Nie chcę powtarzać klasy.
-Nie będziesz. Dasz radę, zobaczysz.
-Zobaczymy. To nie jest takie łatwe jak się niczego nie pamięta - odpowiedziałam z grymasem.
-Ja w ciebie wierzę Abbs. Chłopaki również. Zobaczysz, że wszystko będzie w porządku.
-Oby Britney, oby..
W końcu wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do jej samochodu. Nie jechałyśmy długo. Już po chwili stałyśmy na dość dużym parkingu przed wielką, nowoczesną szkołą. Miałam coraz większe nerwy. Wzięłam Britney pod rękę i wspólnie weszłyśmy do środka. Gdybym była tam sama to z pewnością bym się zgubiła. Kiedy stanęłyśmy przed drzwiami sekretariatu ogarnął mnie niepokój. A co jeżeli wyrzucą mnie ze szkoły? Albo nie zgodzą się bym skończyła rok? Lub musiałabym powtarzać klasę? Nie chciałam tego. Bardzo tego nie chciałam. Brit zapukała do drzwi, bo ja nie byłam w stanie i rozległo się głośne "proszę". Zacisnęłam dłoń na przedramieniu przyjaciółki i weszłyśmy do środka. Sekretarka uśmiechnęła się na nasz widok.
-O proszę! Ktoś tu się obudził ze snu zimowego - powiedziała ze śmiechem.
Sama też uśmiechnęłam się niepewnie. No tak, ona mnie znała - ja jej nie.
-Czy jest dyrektor? - spytała Brit za mnie - chcemy z nim porozmawiać.
-Jest u siebie. Proszę, wejdźcie.
Weszłyśmy do środka i przez wielkie, oszklone drzwi zobaczyłam gabinet dyrektora Drasblow School. Wyglądał całkiem sympatycznie, a mimo to miałam coraz większe nerwy. Sekretarka otworzyła nam drzwi i już po chwili byłyśmy w środku. Mężczyzna się do nas uśmiechnął i wstał.
-Abigail! - powitał mnie - moja ulubiona uczennica! Jak się ciesze, że w końcu cię widzę!
-Em.. dzień dobry.. - powiedziałam niepewnie.
-Proszę, usiądźcie. Nie ma to jak wrócić ze szkolenia i zobaczyć znajome twarze.
Posłusznie zajęłyśmy miejsca na dwóch skórzanych fotelach i spojrzałyśmy na niego.
-Domyślam się, czemu zawdzięczam tę wizytę - kontynuował - z pewnością chodzi o rok szkolny prawda?
-T..tak - zająknęłam się - bo wie pan, ja..
-Nie chcesz powtarzać klasy i chcesz skończyć rok z przyjaciółmi, zgadłem? - przerwał mi.
-Tak. To znaczy o ile oczywiście jest taka możliwość, bo ja naprawdę..
-Abigail - znów mi przerwał - twoja mama już do mnie dzwoniła. Już wszystko wiem, nie musisz mi nic tłumaczyć. Wiem też, że nie pamiętasz kim jestem, ani kim jest twoja przyjaciółka. Mimo to wiem jaki masz potencjał. Wiem, że jesteś zdolna i kochasz śpiew. Dlatego nie widzę przeszkód byś normalnie zaczęła chodzić do szkoły. Wiesz, mam do ciebie pewien sentyment. Zaliczysz tylko sprawdziany z ostatniego tygodnia i o nic więcej nie będziesz musiała się martwić. Drasblow wita cię z powrotem.
-Naprawdę? - spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.
-Tak. Naprawdę. W poniedziałek zaczynasz lekcje.
-Ja.. - miałam ochotę rozpłakać się ze szczęścia - nie wiem jak mam panu dziękować!
-Nie dziękuj - powiedział z uśmiechem - po prostu skończ to, co zaczęłaś.
-Obiecuję, że będę się starać najlepiej jak tylko potrafię. Nie zawiodę pana.
-Trzymam cię za słowo.
Pożegnałyśmy się z nim i wyszłyśmy. Dopiero gdy zamknęły się za nami drzwi, rzuciłyśmy się na siebie i zaczęłyśmy skakać i piszczeć. Jedyna dobra rzecz, która spotkała mnie w ciągu ostatnich dni. No, oprócz tego, że w ogóle się obudziłam. W końcu opuściłyśmy teren szkoły i pojechałyśmy do MSC (Milkshake City) . Usiadłyśmy przy stoliku i pijąc koktajle zaczęłyśmy rozmawiać. Brit była jakaś przygaszona. Domyślałam się, że chodziło o Liam'a.
-Britney? Czy między tobą a Li coś się poprawiło? - spytałam ostrożnie.
-Nie.. - odpowiedziała smutno - nie gadamy ze sobą. Dzwoni do mnie kilka razy dziennie, ale zawsze go odrzucam. Nie mam siły z nim rozmawiać. To jeszcze za wcześnie.
-Nie chcesz nawet spróbować? Rozmowa zazwyczaj pomaga..
-Nie Abbs. Nie tym razem. Na razie mam dość..
-Tęsknisz za nim. To widać. Dlaczego krzywdzisz sama siebie?
-Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie - powiedziała zrezygnowana - owszem tęsknię za nim i nadal bardzo go kocham, ale.. chyba nie chcę przeżyć rozczarowania. Zresztą, nieważne. Nie chcę o tym gadać. Zmieńmy temat, ok?
-Okay, nie ma sprawy.
Zaczęłyśmy gadać o szkole, o ludziach i innych duperelach. Brit zaczęła mi opowiadać o różnych śmiesznych sytuacjach, związanych z nami. Po chwili trzymałam się za brzuch ze śmiechu.
-Pamiętam jak pierwszego dnia szkoły zamknęłyśmy się w damskiej toalecie i nie chciałyśmy wyjść, bo stwierdziłyśmy, że nasz wychowawca wygląda jak wielki słoń i nie chciałyśmy żeby nas zadeptał. Albo jak podczas meczu wybiegłyśmy na szkole boisko krzycząc "darmowe żelki w męskiej przebieralni!". Oberwało nam się, ale było warto. Ja cię do tego namówiłam. Ty zawsze byłaś cicha i niewidzialna. I na początku nie popierałaś mojej miłości do 1D. Myślałaś, że to głupie. Ale jak poznałaś Zayn'a i chłopaków, to od razu zmieniłaś zdanie.
-A co do Zayn'a.. jaki on jest? Od kiedy z nim jestem? I jak było między nami?
-Wiesz.. myślę, że o to powinnaś zapytać jego, a nie mnie. Bo moim zdaniem byliście i nadal jesteście parą idealną. Podziwiam was i nawet troszkę zazdroszczę.
-Naprawdę? Aż tak? - zdziwiłam się.
-Dokładnie. Ale pogadaj o tym z nim. On więcej ci powie. Kocha cię jak jakiś wariat! I widać, że zrobiłby dla ciebie wszystko. Przez te 5 miesięcy cały czas siedział przy twoim łóżku. Wychodził tylko na wywiady i koncerty. No i ważne imprezy, na których zawsze siedział przy stole i głęboko się nad czymś zastanawiał. On naprawdę cię kocha Abbie. I ty jego również. Mimo tego, że nie pamiętasz niczego z waszych spotkań, to kochasz go całym sercem. Może o tym nie wiesz, ale z pewnością to czujesz. Głęboko w sercu wiesz, że jest dla ciebie ważny. Gdyby tak nie było, nie pozwalałabyś mu się przytulać i brać za rękę czy całować we włosy i policzek. Wiesz, że go kochasz. Musisz tylko to sobie uświadomić.
-Już sama nie wiem - westchnęłam - zawsze jak z nim jestem, to mam takie dziwne uczucie, którego nie umiem opisać. Lubię z nim przebywać, działa na mnie jak nikt inny. Ale gdy chcę przypomnieć sobie cokolwiek, widzę tylko pustkę i ciemność. Albo jak już to jakieś rozmyte obrazy, których nie umiem rozszyfrować. To mnie dobija. Naprawdę chciałabym sobie wszystko przypomnieć, ale.. po prostu nie umiem..
-Spokojnie. Przypomnisz sobie, zobaczysz. Po prostu w to uwierz..
-Może masz rację..
Rozmawiałyśmy jeszcze przez chwilę i w końcu musiałyśmy się zbierać. Brit zawiozła mnie do domu i umówiłyśmy się na następny dzień. Pożegnałam się z nim i weszłam do środka. W progu od razu napadła na mnie mama.
-Abigail! - krzyknęła - gdzie ty byłaś? Czy ty wiesz jak ja się martwiłam?! Przecież mogło ci się coś stać!
-Mamo, spokojnie. Byłam z Britney w szkole, u dyrektora. Nic mi nie jest. Sama bym nie wyszła. Straciłam pamięć, ale nie jestem głupia.
-Mogłaś chociaż zadzwonić. Wiesz co ja tu przeżywałam?
-Przepraszam.. nie pomyślałam..
Mama mocno mnie do siebie przytuliła i pogłaskała po włosach. Rzeczywiście mogłam zadzwonić, ale nawet nie wpadło mi to do głowy. W końcu się od siebie odsunęłyśmy. I właśnie w tej chwili zadzwonił mój telefon. Mama poszła do kuchni, a ja odebrałam. Wyświetlił mi się numer Zayn'a.
-Słucham? - odebrałam.
-Dzień dobry! Witam szanowną panią! Tu organizacja "darmowy uścisk" ! Czy jest pani zainteresowana? - usłyszałam głos Niall'a i zaśmiałam się.
-Oczywiście, że jestem. Zawsze i wszędzie - odpowiedziałam ze śmiechem.
-Wspaniale! Dostarczymy paczkę najszybciej jak się da!
-Horan oddawaj mój telefon! - usłyszałam w tle głos Zayn'a.
-Cicho! Ja tu prowadzę ważną rozmowę! - odpowiedział mu - a więc zostanie ona dostar.. ej!
W tym momencie chyba Zayn wyrwał mu telefon bo słyszałam tylko jakieś trzaski i niezrozumiałe słowa. W końcu po drugiej stronie odezwał się Zayn.
-Wybacz za niego - powiedział na wstępie.
-Nie ma sprawy - odpowiedziałam - co tam?
-Masz czas? Czy jesteś zajęta?
-Jasne, że mam. Co ja mogę robić? Dopiero się odnajduję we własnym domu.
-Świetnie. To mogę wpaść tak za 15 minut? I porwać cię na spacer?
-Jestem jak najbardziej za.
-Okay. To do zobaczenia!
Zakończyłam połączenie i poszłam do siebie. Musiałam przebrać się w coś wygodniejszego. Po dłuższym zastanowieniu wybrałam TO. Spryskałam się perfumą i zeszłam na dół. Zayn zjawił się kilka minut później. Po rozmowie z Brit wiedziałam, co powinnam zrobić. Skoro znaczyłam dla niego tak wiele jak mówiła, to musiało być mu naprawdę ciężko. I mi również było. Otworzyłam drzwi i zanim Zayn zdążył cokolwiek powiedzieć, mocno się do niego przytuliłam. Tak po prostu. Żeby pokazać mu, że mimo tego, że nic nie pamiętam, jest dla mnie ważny. Od razu odwzajemnił uścisk, głaszcząc mnie po głowie.
-Zasłużyłem sobie na to? - zamruczał mi do ucha, tak że po całym ciele przeszły mnie ciarki.
-Tak, zasłużyłeś - odpowiedziałam.
W końcu się od siebie odsunęliśmy. Zayn wziął mnie za rękę i ruszyliśmy przed siebie. Cały czas ktoś robił nam zdjęcia, ale przestałam zwracać na to uwagę. Robiliby to nawet, gdybyśmy coś im powiedzieli. I mieliby kolejny temat na okładkę. "Zayn Malik i jego dziewczyna atakują reporterów" czy coś w tym stylu. W końcu doszliśmy do małej, przytulnej restauracji. W sumie to nie wiem po co. Jej wnętrze urządzone było w ciepłych kolorach. Stoliki i krzesła wykonane były z ciemnego drewna, na ścianach wisiały zachwycające obrazy, a z głośników leciała miła, nastrojowa muzyka. Usiedliśmy przy jednym ze stolików i zamówiliśmy sobie po caffee macchiato. Postanowiłam od razu przejść do rzeczy.
-Zayn.. jak między nami było? - spytałam - od kiedy jesteśmy razem?
-Jesteśmy ze sobą od końca lipca - powiedział - z małą przerwą w październiku. Układało nam się.. hmm.. świetnie. Naprawdę świetnie. Kochałem cię i nadal cię kocham. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Jesteś dla mnie wszystkim.
-To.. miłe. A z jaką przerwą? O co chodzi?
-To dłuższa, nic nie warta historia.
-A ja chcę ją poznać. No już, opowiadaj.
-No dobra, skoro aż tak chcesz wiedzieć. To zaczęło się, gdy koncertowaliśmy po USA...
Zaczął opowiadać mi wszystko od początku. O trasie i o fance, która miała być niewinna, a sporo namieszała. Już jej nienawidziłam. Jej i siebie samej, że uwierzyłam w te wszystkie kłamstwa. Nie mogłam uwierzyć, że byłam taka głupia.
-.. i tak to się skończyło - powiedział na koniec - Eve chyba dała nam spokój, bo nie widziałem jej od listopada. I całe szczęście, bo w końcu jestem spokojny i nie obawiam się tego, że znów coś zniszczy.
-Ja.. ja naprawdę jej uwierzyłam? Naprawdę nie dałam ci wyjaśnić?
-Tak.. ale to stara historia. Nie wracajmy do niej. Ważne, że teraz wszystko jest okay.
-Nie Zayn, nie jest okay. Nie pamiętam tego. Nie pamiętam kompletnie niczego. To nie jest w porządku.
-Ale ważne jest to, że jesteśmy razem. Zostawmy to. Idźmy naprzód.
Jego słowa trochę podniosły mnie na duchu. Ale męczyła mnie jeszcze jedna sprawa. Nie chciałam o nią pytać, ale chciałam dowiedzieć się prawdy. Wzięłam głębszy oddech i spojrzałam na swojego 'chłopaka' niepewnie.
-Zayn? A czy my.. czy my ze sobą.. no wiesz.. - jąkałam się.
Chłopak tylko się zaśmiał i spojrzał mi prosto w oczy.
-Tak - odpowiedział uśmiechnięty - jeden raz. I szczerze, było cudownie.
Poczułam jak się rumienię i schyliłam głowę. No cóż. Przynajmniej dowiedziałam się prawdy. Zayn nadal się śmiał. Gdy wypiliśmy kawę, za oknem powoli zaczynało się ściemniać. Opowiedziałam mu o swojej dzisiejszej wizycie w Drasblow. Zareagował bardzo entuzjastycznie. W końcu musieliśmy wracać do domu. Zayn odprowadził mnie aż pod same drzwi i pocałował w policzek na pożegnanie. Do środka weszłam z uśmiechem na ustach. Od razu skierowałam się do swojego pokoju, gdzie zmyłam makijaż i przebrałam się w piżamę. Wzięłam do ręki jakąś książkę i położyłam się do łóżka. Zaczęłam czytać i zatopiłam się w fantastycznym świecie opowieści. Nawet sama nie wiem kiedy odpłynęłam..
[BRITNEY]
Zaraz po tym, jak odwiozłam Abbie do domu, wróciłam prosto do siebie. Mama chciała popracować, a ja obiecałam, że zajmę się Kimberly. Zostawiłam w holu buty i poszłam prosto do pokoju siostry. Zastałam ją siedzącą przy stoliku i rysującą jakiś obrazek. Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do niej.
-Hej mała - przywitałam się z nią i ucałowałam w czubek głowy - co rysujesz?
-Mnie, ciebie, mamusię i tatusia - odpowiedziała wskazując na narysowane postacie.
Ta ostatnia siedziała na chmurce z aureolą i uśmiechała się. Aż coś ścisnęło mnie za serce. To uczucie towarzyszyło mi zawsze, gdy wspominałam ojca. Byłam z nim naprawdę bardzo blisko i nie mogłam pogodzić się z tym, że jego już nie było. Żyłam normalnie, jak dawniej, ale w moim sercu została po nim wielka pustka.
-Prześlicznie - pochwaliłam ją - naprawdę masz talent. Rośnie nam mała artystka.
-Oj tam, oj tam - powiedziała słodkim głosikiem - ja chcę być tancerką. Tak jak ty.
-Naprawdę? A chcesz się czegoś nauczyć?
-Chcę! - odpowiedziała entuzjastycznie.
-W porządku. Chodź, pokażę ci kilka kroków.
Wstałyśmy i stanęłyśmy na środku pokoju. Pokazałam jej kilka najprostszych kroków, a ona powtórzyła je bezbłędnie. Byłam pod wielkim wrażeniem. Powtórzyłyśmy to kilka razy i Kim naprawdę świetnie sobie radziła. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Zaraz wracam - zwróciłam się do siostry i zbiegłam na dół.
Otworzyłam drzwi nie patrząc przez wizjer. I to był mój błąd. W progu stał Liam..
_____________________
Cześć, cześć, cześć!
Na początek jedno wielkie O MÓJ BOŻE!!!
Na początek jedno wielkie O MÓJ BOŻE!!!
61 KOMENTARZY! JESTEŚCIE NAJLEPSZE *______*
Chciałam 40, dostałam ponad 20 więcej :D Kocham was po prostu :D Jak chcecie to umiecie, haha :D
Z góry przepraszam was, że rozdział nie jest najdłuższy, ale nie miałam na niego pomysłu.
Obiecuję, że w następnym będzie perspektywa Niall'a, Louis'a i Hazzy :) <3
I kolejna sprawa. Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział zarówno tu jak i na ORTL.
Otóż wyjeżdżam do szpitala na dość poważną operację i nie będę miała dostępu do internetu ;/
Nie wiem kiedy wrócę, ale obiecuję że jak tylko będę w domu to coś zamieszczę.
Czekajcie cierpliwie! I proszę, trzymajcie za mnie kciuki :<
Boję się jak cholera.. :<
Czytasz = komentujesz <3
Ciekawe czy pobijemy rekord :D Hahahah :D
A właśnie! DEDYCZEK DLA ANONIMKA ♥
Wybacz, pod ostatnim zapomniałam :) x
Ode mnie tyle. Do następnegoo < 33